Anita Włodarczyk zapowiada walkę o kolejny złoty medal na igrzyskach. "Mam nadzieję na taki sam finał"

Włodarczyk doznała urazu w niecodziennych okolicznościach. Trzykrotna mistrzyni olimpijska zerwała mięsień dwugłowy, przeprowadzając skuteczną pogoń za człowiekiem, który próbował ukraść jej samochód.

- Nie żałuję tego, zareagowałam tak przez mój charakter, zawziętość, duch sportowca. Dokładnie pamiętam te uciekające stopy złodzieja, którego goniłam. Czasu nie cofniemy. Wtedy totalnie zerwałam mięsień dwugłowy, ale poczułam to dopiero po trzech dniach, więc proszę sobie wyobrazić, jaka to musiała być adrenalina - zdradziła Anita Włodarczyk na antenie stacji "TVN".

- Na początku mnie nic nie bolało, w oczekiwaniu na przyjazd policji nawet chciałam iść na siłownię, żeby zrobić rozruch. Dzięki Bogu, że tego nie zrobiłam, bo jeszcze bardziej bym ten mięsień rozwaliła - kontynuowała polska młociarka.

Z powodu kontuzji Włodarczyk nie wzięła udziału w ostatnich mistrzostwach świata. 37-latka chce teraz przygotować najlepszą formę na igrzyska olimpijskie, które odbędą się w 2024 roku.

- Nie po raz pierwszy musiałam zrezygnować z mistrzostw świata. Dwa lata temu przed zawodami przeszłam zabieg stawu kolanowego, więc teraz łatwiej było mi zaakceptować tę sytuację - powiedziała Włodarczyk.

- Musiałam przejść tę samą drogę, tymi samymi śladami i mam nadzieję, że w Paryżu za dwa lata finał też będzie taki sam, jak w Tokio. W listopadzie będę gotowa, żeby rozpocząć przygotowania, od czerwca przechodzę rehabilitację od poniedziałku do piątku. Przechodziłam już tę drogę, więc łatwiej już mi to zaakceptować - dodała.

Włodarczyk trzy razy zdobywała medal na igrzyskach olimpijskich. Polka przywiozła krążki z najcenniejszego kruszcu z Londynu, Rio de Janeiro i Tokio.