Bereszyński: Nikt nie ma gwarancji, że będzie grał w pierwszym składzie

- Czytałem z przymrużeniem oka trafny komentarz, że niedługo kibice Lecha, w momencie kiedy "Kolejorz" będzie grał z Legią, nie będą śpiewać tylko gwizdać, ponieważ ciągle przy piłce będzie ich były zawodnik - skomentował w rozmowie z Legia.Net transfer Hamalainena Bartosz Bereszyński.


Dalsza część tekstu pod wideo
- Kiedy pojawił się nowy trener, to od razu powiedział nam, że w trakcie sezonu nie możemy nadrabiać zaległości fizycznych. Uprzedził nas, iż przygotowania zimowe będą ciężkie, ponieważ musimy zbudować bazę, na której będziemy opierać resztę sezonu. Rzeczywiście pierwsze dwanaście dni dały nam się we znaki. Momentami trudno nam było zebrać się na trening, bo najzwyczajniej w świecie nogi bolały. Daliśmy jednak radę i teraz każdy z nas czuje różnicę . Mamy jeszcze kilka dni i nasza wydolność powinna być na wysokim poziomie - przyznał "Bereś" pytany o ciężkie treningi podczas zgrupowania na Malcie.


Bereszyński ma nadzieję, że intensywna praca pomoże mu dostać się na stałe do pierwszego składu. - Już od dłuższego czasu walczę o to, aby zagościć w podstawowej jedenastce. W Legii była dysproporcja. Tomasz Brzyski musiał grać w każdym meczu, a u nas, tak jak wspomniałem wcześniej, jest większa rywalizacja. Wcześniej dokuczały mi trochę kontuzje, teraz w ostatnim sezonie nie miałem żadnej przerwy. W każdym meczu byłem w kadrze zespołu. To była druga moja taka runda, w której zdrowie mnie nie opuszczało, a jestem tu trzy lata czyli takich rund mogło być sześć. Przed przerwą byłem w bardzo dobrej formie. Natomiast zawsze wymagam od siebie dużo, dużo więcej. Graliśmy co trzy dni, więc w najgorszym wypadku występowałem co półtora tygodnia. Czułem się dobrze fizycznie. Tak jak wspomniałem wcześniej, chcę sobie wywalczyć miejsce w podstawowej jedenastce. Natomiast wiem, że w drużynie są Łukasz i Artur. Nikt nie ma gwarancji na stałe występy - zauważył piłkarz wicemistrzów Polski.


"Bereś" wypowiedział się również na temat szeroko komentowanych przenosin Fina na Łazienkowską: - Porozmawiałem chwilę z Kasperem na ten temat. Jego sytuacja była trochę inna niż moja. "Hama" grał dłużej w Lechu, ale do Poznania po tych przenosinach wróci może trzy-cztery razy. U mnie jest inaczej, ponieważ ja w tym mieście się urodziłem, tam mam rodzinę i często tam bywam. Uważam jednak ten temat za zamknięty. Cieszymy się, iż do naszego zespołu właśnie doszedł nowy zawodnik - podsumował.

Przeczytaj również