Bracia zagrają przeciwko sobie na MŚ? Ostatnio przeszli do historii. "Są przykładem dla wszystkich"

Bracia zagrają przeciwko sobie na MŚ? Ostatnio przeszli do historii. "Są przykładem dla wszystkich"
Chema Rey / PressFocus
Bracia Inaki i Nico Williams są dziś niekwestionowanymi gwiazdami Athletiku. Ich przeznaczeniem zawsze było Bilbao. A już niedługo obaj mogą spotkać się na mundialu… tyle że w dwóch różnych reprezentacjach.
30 września tego roku przejdzie do historii całego baskijskiego futbolu. To właśnie tego dnia Athletic Club rywalizował na San Mames z Almerią w spotkaniu 7. kolejki Primera Division. W 10. minucie pojedynku w Bilbao Nico Williams dostał piłkę na prawej stronie boiska. Chwilę później dośrodkował w pole karne, w którym świetnie odnalazł się jego starszy o osiem lat brat Inaki. Ten głową umieścił piłkę w siatce i tak oto padł pierwszy w dziejach “Los Leones” gol po akcji dwóch braci. Jakby tego było mało, w drugiej połowie Inaki odwdzięczył się Nico - tym razem to on podawał, a młodszy pokonał bramkarza rywali. Athletic wygrał 4:0, a bracia po raz kolejny zapisali się złotymi zgłoskami na kartach historii baskijskiego zespołu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Droga tej dwójki na szczyt nie była jednak usłana różami. To opowieść o ogromnym poświęceniu ich rodziców, latach harówki, zarówno na boisku, jak i poza nim. Spotkanie z Almerią, podobnie jak ostatnie miesiące w wykonaniu braci, pokazują jednak, że te wszystkie wyrzeczenia miały swój cel, który powoli staje się spełniony. Bracia Williams są bezsprzecznie kluczowymi postaciami drużyny Ernesto Valverde, a Athletic z nimi na boisku znów cieszy grą swoich kibiców i walczy o powrót do europejskich pucharów. Najbliższa przyszłość powinna być dla nich wszystkich co najmniej ciekawa.

Brat w roli ojca

Był 1994 rok. Maria Comfort Arthuer i Felix Williams próbowali przedostać się z Ghany do Europy. Nie była to ani łatwa, ani bezpieczna droga. Saharę przemierzyli boso, w dodatku Maria pokonała całą trasę będąc w ciąży. W tym stanie przedostała się też przez płot w Melilli, hiszpańskim przyczółku znajdującym się na wybrzeżach Maroka. Ich plan pierwotnie zakładał przedostanie się do Wielkiej Brytanii, ale jeden z kolegów podpowiedział im, że taniej i łatwiej będzie zadomowić się w Hiszpanii. Po dotarciu na kontynent groziła im nawet deportacja. To wtedy znalazł się życzliwy prawnik, który podpowiedział im, by w razie czego mówili, iż pochodzą z kraju ogarniętego jakimś konfliktem zbrojnym. Młoda para ostatecznie będzie więc wszystkim zeznawać, że przywędrowała z ogarniętej wojną domową Liberii.
W tej historii jest zresztą więcej życzliwych ludzi, którzy znaleźli się na drodze walczącej o lepszą przyszłość rodziny. Zdecydowanie kluczową rolę odegrał choćby pewien pracownik hiszpańskiego Caritasu, ojciec Inaki Mardones. To właśnie on pomógł Marii i Feliksowi w osiedleniu się w stolicy Kraju Basków. Starszy z braci Williams, który urodził się już w mieście położonym u ujścia rzeki Nervion do Zatoki Biskajskiej, nosi imię właśnie na cześć duchownego.
Sam Inaki w późniejszych wywiadach powie, że Bilbao było jego przeznaczeniem. Zresztą, gdyby się w nim nie urodził, jego szanse na grę w ekipie z San Mames byłyby znikome. Athletic jest jednym z niewielu klubów na świecie, którego kadra składa się wyłącznie z baskijskich zawodników. Zanim jednak starszy z braci dołączył do tej drużyny, jego rodzina przeżyła jeszcze wiele rozterek. Przeprowadzka do Pampeluny, gdzie urodzi się Nico. Mieszkanie socjalne na jej przedmieściach, przepełnionych postaciami z najróżniejszych nacji i ras. Początki w nowej ojczyźnie nie były łatwe. Felix, który w Hiszpanii imał się każdej możliwej pracy, ostatecznie zdecydował się na kolejną emigrację - tym razem już do Londynu. Inaki miał 11 lat i musiał pomóc swojej mamie w opiece nad malutkim bratem.
- Ich relacja jest naprawdę szczególna. To dwaj bracia, którzy są ze sobą bardzo związani, traktują się jako przyjaciele. Rodzina Williamsów przeżyła naprawdę sporo i myślę, że to też miało wpływ na ich obecne przywiązanie. Tata Inakiego i Nico musiał wyjechać do Anglii, by tam pracować i zarabiać na chleb. Wydaje mi się, że brak ojca na miejscu sprawił, że Inaki musiał przejąć jego rolę dla Nico. Różnica ośmiu lat między nimi też odegrała w tym swoją rolę. Fakt, że grają w Bilbao, tylko wzmacnia tę ich już i tak silną więź. Athletic jest wyjątkowym zespołem, którego szatnia składa się nie tylko z piłkarzy, ale przede wszystkim przyjaciół - mówi nam Juanma Mallo, dziennikarz baskijskiego “El Correo”.

Pierwszy taki przypadek od 35 lat

Młody Inaki marzył o karierze piłkarza, chciał być jak najbliżej futbolu. To dlatego przez pewien czas sędziował nawet lokalne ligi, na czym zarobił swoje pierwsze pieniądze. Przede wszystkim obiecał jednak mamie, że zostanie profesjonalnym piłkarzem. Występował w CD Pampeluna aż do 2012 roku, kiedy to w wieku 18 lat dołączył do Athletiku. Wiedział, że dla niego ewentualny debiut w seniorskim zespole “Los Leones” nie będzie jedynie spełnieniem piłkarskich marzeń, ale pozwoli też sprowadzić tatę z powrotem do domu. To nastąpiło w sezonie 2014/2015, kiedy napastnik rozegrał premierowe spotkanie dla klubu z San Mames.
- Trzeba pamiętać, że relacja Inakiego z obecnym trenerem drużyny Ernesto Valverde jest naprawdę wyjątkowa, bo to Valverde pozwolił mu zadebiutować w pierwszym zespole. Powrót tego szkoleniowca na San Mames tchnął w klub nowe życie. W tym wszystkim są też właśnie bracia Williams. Athletic atakuje teraz dużo częściej niż wcześniej, w nieco inny sposób niż dotychczas, a to ułatwia pracę zawodnikom o takiej charakterystyce jak Inaki i Nico. Najważniejsze jest to, że “Rojiblancos” grają teraz inaczej w ofensywie, a ich napastnicy mają po prostu więcej okazji do zdobywania bramek - mówi nam Mallo.
Nico pierwsze kroki w piłce stawiał z kolei w Osasunie. Urodzony już w XXI wieku zawodnik do Athletiku trafił dużo szybciej niż swój brat, bo mając zaledwie 11 lat. W pierwszej drużynie zadebiutował 28 kwietnia 2021 rok, zmieniając w drugiej połowie Jona Morcillo w zremisowanym 2:2 meczu domowym z Realem Valladolid. Inaki pojawił się na boisku chwilę po nim. Bracia po raz pierwszy wystąpili wówczas wspólnie na seniorskim poziomie. Ostatnia tego typu sytuacja w przypadku Athleticu miała miejsce w 1986 roku, kiedy to wspólnie w czerwono-białych barwach zagrali Julio i Paxi Salinas.
- Inaki zadebiutował u Ernesto Valverde, ale był ważnym elementem drużyny za kadencji każdego z dotychczasowych trenerów. Nico z kolei pierwsze kroki stawiał u Marcelino, któremu jest bardzo wdzięczny, bo ten trener naprawdę dał mu ogromną szansę. Obaj bracia są bardzo szybcy, a ich wspólna gra sprawia, że mogą się nawzajem uzupełniać - choćby w ten sposób, że Nico często swoimi dośrodkowaniami szuka w polu karnym właśnie swojego brata - podkreśla w rozmowie z nami Javier Ortiz de Lazcano, również dziennikarz “El Correo”.

Reprezentacyjny rozbrat

Mecz z Almerią był jak na razie jedynym, w którym bracia bezpośrednio w dwójkę wypracowali gole dla Athletiku. W obecnym sezonie ich liczby są jednak co najmniej przyzwoite. Inaki ma na razie w lidze pięć goli i asystę, z kolei Nico zdobył póki co trzy bramki i asystował przy czterech trafieniach. Ich wartość dla zespołu jest bezcenna, ale bracia są także istotni dla klubu poza boiskiem. Jako czarnoskórzy zawodnicy i dzieci imigrantów mogą przekazywać istotne wartości dla mających jednak wciąż momentami problem z rasizmem hiszpańskich kibiców oraz ewentualnych przyszłych adeptów futbolu.
- Athletic oczywiście jest klubem, w którym grają tylko i wyłącznie Baskowie oraz osoby urodzone w Kraju Basków. Bracia Williams nie są pierwszymi zawodnikami o ciemniejszej karnacji, którzy zagrali w koszulce “Los Leones”. Wcześniej był występujący obecnie w Maladze Jonas Ramalho. Williams są jednak pierwszymi, którzy odnieśli tutaj naprawdę spory sukces. To, że im się udało, jest tylko dowodem na to, że żyjemy w bardzo otwartym społeczeństwie. Jest to też trochę przesłanie, które wysyła Athletic, że pomimo swojej polityki kadrowej, jest otwarty na wszystkich - mówi Javier Ortiz de Lazcano.
Obaj bracia mają baskijski akcent. Inaki w wywiadzie udzielonym w 2021 roku zapowiedział, że już niedługo nie będzie miał problemów z rozmawianiem z dziennikarzami w euskerze. I o ile w reprezentacji Kraju Basków być może niedługo obaj się spotkają (Inaki ma już w niej rozegrane dwa mecze), o tyle w przypadku dorosłej kadry Hiszpanii już tak nie będzie. Inaki, choć wystąpił sześć lat temu w jednym meczu “La Furia Roja”, ostatecznie wybrał grę dla ojczyzny rodziców i jako reprezentant Ghany pojedzie do Kataru. Tam być może spotka się ze swoim bratem Nico, który ma sporą szansę na powołanie do hiszpańskiej kadry od Luisa Enrique. Ale bez względu na drużyny narodowe, w najbliższym czasie bracia będą przede wszystkim występować razem w Athletiku.
- Inaki ma bardzo długą umowę do 2028 roku, a klauzula odstępnego w niej zawarta wynosi 135 milionów euro. Z tego względu jego ewentualne odejście z Bilbao jest mało prawdopodobne. Kontrakt Nico jest natomiast krótszy i niedługo pewnie klub będzie chciał go przedłużyć, ale ciężko stwierdzić, co się wydarzy. Prawda jest jednak taka, że jego odejście z San Mames już teraz pewnie mogłoby mu bardziej zaszkodzić niż pomóc. Znaczenie braci Williams wykracza obecnie mocno poza boisko, to nie ulega żadnych wątpliwości. Choć urodzili się tutaj - Inaki w Bilbao, a Nico w Pampelunie, podobnie jak w przypadku wielu innych dzieci imigrantów, również ich historia świetnie pokazuje, jak poświęceniem, ciężką pracą i też poniekąd cierpieniem można dotrzeć na szczyt. Są tak naprawdę przykładem dla wszystkich - podsumowuje Mallo.

Przeczytaj również