Cierzniak: Gdyby nie trener Pawłowski, to pewnie nie wygrałbym sprawy z Wisłą

Po wielu perturbacjach i procesie przeciwko Wiśle Kraków do Legii Warszawa trafił Radosław Cierzniak, który na razie czeka na swoja szansę gry. W rozmowie z portalem Legia.Net piłkarz opowiedział m.in. o swojej karierze, Lechu Poznań, o tym co przeżył przez miesiąc gdy był zesłany do rezerw i pierwszych wrażeniach z Łazienkowskiej. 


Dalsza część tekstu pod wideo
- Jestem z Wielkopolski, tam się urodziłem, tam wychowywałem, tam mam rodzinę, jeżdżę tam do rodziców. Kibicowałem Lechowi, jak większość chłopaków z okolicy. Nie będę się teraz tego wypierał dlatego, że podpisałem umowę z Legią, a kibice obu zespołów nie przepadają za sobą - mówi Cierzniak.


- Szedłem grać w piłkę zawsze tam, gdzie mnie chciano, gdzie mógłbym występować. Z pewnością najfajniejszym miejscem do życia był Cypr. Niestety, ze sportowej strony to miejsce nie do końca mi odpowiadało. Dlatego po roku, na mój wniosek, rozwiązaliśmy kontrakt. Zbyt wcześnie wybrałem taki kierunek. W innych przypadkach nie przywiązywałem się zbytnio do miejsca, choć to ważne by w danym kraju czy mieście czuć się dobrze, by rodzina była szczęśliwa. Wtedy mam spokojniejszą głowę i mogę skupić się tylko na pracy. Ważniejsze jest jednak to, by czuć się dobrze w zespole, w szatni - zadeklarował bramkarz, dla którego Legia jest już 16. pracodawcą. 


Cierzniak przyznaje, że nie był zadowolony, kiedy do mediów wyciekła informacja, że podpisał kontrakt ze stołeczną ekipą: - Nawet gdy informacja ujrzała światło dzienne, to nie żałowałem, że podpisałem umowę z Legią. Długo się nad ofertą nie zastanawialiśmy, byłem zaszczycony, że tak wielki klub jak Legia się do mnie zgłosił. Plany były takie, że zastąpię Dusana Kuciaka, gdy temu skończy się kontrakt w czerwcu. Słowak miał jednak być w Warszawie do końca sezonu. Gdy odszedł już zimą, stało się niemal pewne, że informacji o mnie nie da się utrzymać w tajemnicy do lata. Nie mam więc pretensji do nikogo. Przyznam się jednak, że nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego, co mnie czeka. Nie spodziewałem się, że z jednej z ważniejszych postaci w zespole, od razu mogę spaść do rezerw. Tego nie przewidywałem nawet w najczarniejszych snach - zaznaczył.


- Miałem dobrą rundę za sobą, rozegrałem wszystkie możliwe spotkania. Tym bardziej, że wiedziałem, iż Wisła mojej pomocy będzie potrzebowała. Tak nisko w tabeli ten zespół nie był chyba od dekady. Spodziewałem się pewnych nieprzyjemności ze strony kibiców, ale nie myślałem, że tak się zachowa klub - dodał Cierzniak i równocześnie podziękował trenerowi Tadeuszowi Pawłowskiemu.


- Szkoleniowiec mówił wyraźnie, że na wiosnę będę jego numerem jeden. Gdy zostałem przeniesiony do rezerw, zaś w komunikacie poinformowano, że stało się tak ze względu na obniżkę formy, to trener Pawłowski nie przychylił się do tej opinii. To duża sprawa, że nasz szkoleniowiec zachował się w taki sposób, wielu innych trenerów na jego miejscu by się wystraszyło i uległo presji. Mimo trudnego klimatu w Krakowie, trener się nie ugiął, choć wyniki go nie broniły, nie miał silnej pozycji. Jednak potrafił powiedzieć prawdę, tak chłopakom w szatni, jak i później w PZPN. Gdyby nie on, być może nie wygrałbym całej sprawy i dalej siedział w rezerwach Wisły - stwierdził nowy nabytek Wojskowych.

Przeczytaj również