Co tam się działo! Świetny początek Juve, kontaktowy gol Lewego, dogrywka... Bayern gra dalej!

Bayern pokonał u siebie Juventus 4:2 i wywalczył awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.


Dalsza część tekstu pod wideo
Po pierwszym spotkaniu, zakończonym remisem 2:2, to Bayern był zdecydowanym faworytem. Ale Juventus zaczął bez kompleksów i bardzo szybko się to opłaciło. Nieporozumienie Neuera i Alaby skończyło się tym, że piłka trafiła pod nogi Pogby, który miał przed sobą pustą bramkę, kilku obrońców i kilkanaście metrów pola karnego. Pomocnik zachował zimną krew i na dużym spokoju skierował piłkę do siatki. 1:0 i to gospodarze musieli myśleć o odrabianiu strat (remis na wyjeździe dawał im awans przy 0:0 lub 1:1 w rewanżu)!


Mistrzowie Niemiec odpowiedzieli... trzema wrzutkami Lewandowskiego, z których dopiero ostatnia była w miarę celna, ale Ribery strzelił bardzo źle.


W 22 minucie powinno być już 2:0 dla gości - znów błąd Neuera, kiepsko wybita piłka spada obok Moraty, ten skutecznie lobuje bramkarza, ale sędzia odgwizduje spalonego. Tymczasem wydaje się, że ofsajdu w tej akcji nie było.


Co się odwlecze, to nie uciecze - nie wiemy, jak ze znajomością polskich przysłów u piłkarzy Juve, ale z ich realizacją problemu nie mieli. W 28 minucie Morata przeprowadził kapitalną indywidualną akcję, oddał piłkę Cuadrado, który również popisał się zwodem, po którym miał przed sobą Neuera oraz bramkę, a za chwilę miał przed sobą rozradowanych kibiców na trybunie gości, bo precyzyjnym strzałem podwyższył prowadzenie. 2:0! W tym momencie zespół Guardioli potrzebował dwóch bramek po to, by myśleć o dogrywce.




Do przerwy wynik się nie zmienił (zmienił się tylko skład Bayernu - Bernat wszedł za Benatię), a po przerwie... paru zawodnikom puściły nerwy i w ciągu kilku minut sędzia pokazał aż cztery żółte kartki. Dostali je Vidal, Lichtsteiner, Lewandowski i Bonucci. Co ciekawe polski napastnik najpierw był ostro faulowany, potem sam zapracował na kartkę, atakując Evrę, a po chwili... znów stał się obiektem brutalnego wejścia rywala.


W 55 i 56 minucie Morata dwukrotnie stanął przed szansą na wybicie Bayernowi z głowy awansu już do końca, ale najpierw strzelił zbyt lekko, po chwili jego uderzenie zostało zablokowane i zamiast do bramki trafiło w trybuny. Juventus wyprowadzał w tym okresie gry groźne kontry i widać było, ze czuje się na boisku coraz lepiej (a na pewno bardziej pewnie niż niemający pomysłu na sforsowanie defensywy Włochów zespół monachijczyków).


Po godzinie gry Guardiola zdecydował się na kolejną zmianę, Coman wszedł za Alonso. Obraz gry się nie zmienił: ataki gospodarzy i próby kontr Juventusu nie przynosiły efektu. W 68 minucie na pierwszą roszadę zdecydował się Allegri, wprowadzając Sturaro za Khedirę. Trzy minuty później zszedł również Morata, a swoją szansę otrzymał Mario Mandżukić, który do ostatniej chwili walczył przed tym meczem z kontuzją.


Zaraz po dwóch zmianach u turyńczyków kontaktowego gola zdobył Bayern. Świetne dośrodkowanie w pole karne znakomicie głową wykończył Robert Lewandowski. Zrobiło się 2:1, Bawarczycy byli o jedno trafienie od dogrywki.


I dokonali tego - w ostatniej chwili kolejna główka dała mistrzom Niemiec wyrównujące trafienie, tym razem autorem bramki był Thomas Mueller. Więcej goli już nie oglądaliśmy, sędzia zarządził dogrywkę.


Pierwsza część doliczonego czasu gry nie przyniosła większych emocji, za to w drugiej obejrzeliśmy cudowną akcję dwójkową. Wprowadzony za Ribery'ego Thiago wpadł w pole karne, wymienił podanie z klepki z Thomasem Muellerem, następnie nie dał szansy Buffonowi. 3:2 i to Bayern był jedną nogą w finale!


...po chwili postawił tam również drugą nogę, udanie kontrując Juventus. Tym razem skutecznym egzekutorem okazał się Coman, a więc kolejny rezerwowy Bayernu.


Więcej bramek już nie zobaczyliśmy. Bayern pokonał Juventus 4:2 i to on jako ostatni zasilił grono ćwierćfinalistów Ligi Mistrzów.

Przeczytaj również