Debiut zaszkodzi Kapustce? Polak w trudnej sytuacji w Leicester

Debiut zaszkodzi Kapustce? Polak w trudnej sytuacji w Leicester
MediaPictures.pl / Shutterstock.com
Kilka minut, jakie rozegrał wczoraj Bartosz Kapustka w Pucharze Anglii, zadecydowało o jego przyszłości - przynajmniej w tym sezonie.


Dalsza część tekstu pod wideo
Piłkarz zmienił Marca Albrightona w 84 minucie, zaliczając debiut w oficjalnym meczu Leicester. Dotąd Claudio Ranieri co najwyżej wstawiał go do szerokiego składu Lisów, ale nigdy nie pozwolił mu wstać z ławki. Tym razem dał mu szansę powąchania murawy, ale ta szansa definitywnie zamyka Polakowi drogę do wypożyczenia w obecnym okienku transferowym.


Przepisy mówią bowiem jasno: zawodnik może zagrać w sezonie dla najwyżej dwóch klubów. Do tej pory Kapustka miał w aktualnych rozgrywkach występy dla Cracovii oraz rezerw Leicester. Angielska federacja zgodziła się jednak potraktować ulgowo grę dla tego drugiego zespołu i wyraziła zgodę na wypożyczenie zawodnika do którejś z drużyn występującej w Championship. Po tym, jak gracz kadry Adama Nawałki zadebiutował w oficjalnym spotkaniu Lisów, to wypożyczenie przestało być jednak możliwe.


Oczywiście Kapustka wciąż mógłby wrócić na pół roku do... Cracovii, ale w wywiadach konsekwentnie odrzucał to rozwiązanie - i trudno odmówić mu racji, z jego punktu widzenia to mógłby być krok w tył. Obecnie może pokazywać się menedżerowi na treningach czy właśnie w meczach rezerw. Powrót na boiska Ekstraklasy zabrałby mu nawet ten cień szansy na występy w barwach mistrzów Anglii, który ma teraz.


Mimo wszystko wydaje się, że sytuacja Polaka jest po debiucie gorsza, niż była wcześniej. Ranieri przez pół roku nie widział w nim choćby zmiennika i wygląda na to, że pomocnik po prostu nie spełnia jego oczekiwań. Angielskie media pisały, że klub szuka już kogoś właśnie na pozycję skrzydłowego - próbuje ściągnąć Robbiego Brady’ego z Norwich (portal transfermarkt wycenia go na 8 milionów euro, czyli więcej, niż kosztował Kapustka). Zaś po pucharowej wygranej z Evertonem menedżer chwalił inne nowe nabytki. Słowa uznania skierował w stronę Ahmeda Musy (zdobył obie bramki, ściągnięto go w tym okienku, co Polaka) oraz Wilfreda Ndidiego - ten zaliczył raptem dwie jednostki treningowe i zagrał cały mecz w pomocy. Tej samej formacji, do bram której Kapustka bezskutecznie puka od pół roku.


Polakowi pozostaje zaciśnięcie zębów i jeszcze bardziej wytężona praca na treningach. Aż do lata musi walczyć o miejsce w zespole aktualnego mistrza Anglii - o tym, że to wysokie progi, musiał wiedzieć wcześniej. Taką sobie postawił poprzeczkę i do niej musi próbować doskoczyć.

Przeczytaj również