Enrique: Nawet, gdy jestem pijany, nie zbliżam się do telewizora. Współczuję każdemu, kto myśli, że krytyka mnie dotyka

Enrique: Nawet, gdy jestem pijany, nie zbliżam się do telewizora. Współczuję każdemu, kto myśli, że krytyka mnie dotyka
Shutterstock
Luis Enrique, trener Barcelony, pozostaje niewzruszony krytyką swojego zespołu. Hiszpańskie media intensywnie rozważają, czy szkoleniowiec pozostanie w drużynie Blaugrany na kolejny sezon, wymieniają już nawet kilku kandydatów na jego miejsce. Sam opiekun drużyny z Katalonii twierdzi, że ostatnie wydarzenia nie będą miały wpływu na jego przyszłość.


Dalsza część tekstu pod wideo
- To, co się działo w ostatnich miesiącach, nie będzie miało nic wspólnego z moją decyzją. Nie przeważy ani jeden, ani dwa mecze, ani nawet 38 spotkań La Liga - powiedział na konferencji prasowej.


Enrique odmówił komentowania zarzutów, jakie spadły na niego i Barcelonę po wysokiej porażce z PSG w Lidze Mistrzów.


- Nie mam nic do powiedzenia na ten temat. Współczuję każdemu, kto myśli, że mnie to dotyka. Krytyka ma na mnie zerowy wpływ, inaczej nie mógłbym wykonywać tej pracy przez prawie trzy lata - stwierdził.


- Nigdy nie słucham mediów i nie zamierzam zacząć w tym tygodniu. Nie podchodzę bliżej niż na 10 metrów do telewizora czy radia nawet, jak jestem pijany - dodał.


Hiszpański szkoleniowiec wskazał też, że najbliższy mecz z Leganes będzie dla jego drużyny szansą na pozostawienie wszystkich problemów za sobą.


- Po tym, co się wydarzyło we wtorek, to będzie zupełnie inne spotkanie. Dobrze będzie zobaczyć, jak ekipa zareaguje na obecną sytuację - przyznał.


- Między pierwszym a drugim meczem z PSG mamy prawie miesiąc. Jasne, że to coś ważnego, co tkwi w mojej głowie, ale byłoby absurdem myśleć tylko o rewanżu. Mamy wcześniej aż cztery gry i musimy też myśleć o nich. Będzie jeszcze mnóstwo czasu, by pomówić o starciu z PSG - zakończył Enrique.

Przeczytaj również