Fajdek opadł z sił przez chińszczyznę

Fajdek opadł z sił przez chińszczyznę
Robert Drózd, wikicommons
Opadłem z sił przez jedzenie - mówi Paweł Fajdek. Na szczęście kiepskie wyżywienie nie przeszkodziło w zdobyciu złotego medalu w rzucie młotem na mistrzostwach świata w Pekinie.


Dalsza część tekstu pod wideo
To był świetny dzień reprezentacji Polski na mistrzostwach świata. Paweł Fajdek obronił złoty medal wywalczony dwa lata temu w Moskwie. Na podium sensacyjnie stanął też drugi polski młociarz - Wojciech Nowicki.


- Przygotowanie do konkursu było bardzo trudne. Jeszcze nigdy nie byłem w sytuacji, w której trzeba bronić tytułu mistrza świata. Nie jest łatwo startować, gdy wszyscy oczekują od człowieka złotego medalu - mówi Fajdek w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".


- W dodatku przed startem nie czułem się mocny i to w sensie dosłownym. Jedrzenie przygotowane przez organizatorów w Pekinie nie zachwyca. Na skutek tego zwyczajnie opadłem z sił. Jedyne, co możemy tu jeść, to rozgotowany makaron i trochę marnego mięsa. Wobec tego wszyscy ograniczamy posiłki do minimum, żeby po prostu przeżyć. W normalnych knajpach wolę niczego nie jeść, bo wiadomo przecież, że może to grozić spożyciem mięsa zanieczyszczonego clenbuterolem - kończy polski mistrz świata.
Źródło: Przegląd Sportowy

Przeczytaj również