Furman: we Francji byłem sam

Furman: we Francji byłem sam
ASInfo
Po nieudanym pobycie w Tuluzie Dominik Furman rozkręca się w zespole wicemistrzów Polski, dokąd trafił na wypożyczenie. "Piłce Nożnej" opowiedział, czemu nie wyszło mu w Ligue 1.


Dalsza część tekstu pod wideo
- Nie zaaklimatyzowałem się odpowiednio we Francji. Zresztą uważam, że nie grając albo występując jedynie w rezerwach nikt by się dobrze nie zaaklimatyzował - stwierdził.


- Wiem, jak się czuje zawodnik, który idzie za granicę i jest tam kompletnie sam. Piłkarze, którzy zmieniają kluby i wyprowadzają się do innych krajów, zawsze mają na miejscu chociaż jedną osobę, z którą mogą się spotkać, porozmawiać w ojczystym języku. Obojętnie czy jest to kolega z zespołu czy pracownik klubu. Ja takiej bratniej duszy nie miałem, to był dla mnie spory problem. Na treningach dawałem z siebie wszystko, robiłem co w mojej mocy, żeby przebić się do składu. Sztab szkoleniowy uznał, że to było za mało. Jasne, pretensje mogę mieć do trenerów, ale przede wszystkim do siebie - ocenił.


- Ostatnio dzwonili do mnie przedstawiciele Tuluzy, chwalili mnie za grę w ostatnich tygodniach i życzyli powodzenia. Nie ukrywam, trochę zdziwił mnie ten telefon. Czy chcę coś komuś udowadniać? Tak, sobie, że po nieudanym okresie można wrócić do formy, za którą ludzie cię chwalą, a nie kopią w tyłek - zakończył pomocnik.




Źródło: "Piłka Nożna"

Przeczytaj również