Gigant wstał z kolan przed EURO. Spektakularny powrót lidera, popis "złotych dzieciaków". "Zastrzyk nadziei"

Gigant wstał z kolan przed EURO. Spektakularny powrót lidera, popis "złotych dzieciaków". "Zastrzyk nadziei"
Philippe Lecoeur / pressfocus
Kacper - Klasiński
Kacper Klasiński26 Mar · 15:00
Wracający z reprezentacyjnej emerytury Toni Kroos odmienił Niemców. Gospodarze nadchodzącego EURO w świetnym stylu ograli Francję. To zwycięstwo dało im nadzieję na odbudowę po poważnym kryzysie i pokazało, jak ważny dla kadry może okazać się pomocnik Realu Madryt. Pozytywów jest zresztą więcej.
Co prawda był to tylko sparing, ale sobotnia wygrana Niemiec z Francją obudziła ich podupadłe nadzieje na udany występ na EURO. Ekipa “Die Mannschaft” odniosła przekonujące zwycięstwo i pokazała, że pomimo kryzysu Julian Nagelsmann jest w stanie zaproponować nowe, wartościowe rozwiązania. Show skradł powracający z trzyletniej reprezentacyjnej emerytury Toni Kroos. Weteran zaprezentował niesamowity poziom, udowadniając, że właściwie z marszu jest gotów na przejęcie roli lidera drużyny narodowej.
Dalsza część tekstu pod wideo
toni kroos zaire-emery francja niemcy 23.03.24
Hasan Bratic/SIPA / pressfocus

“Zdeklasowali nas”

Co ciekawe, było to zaledwie czwarte zwycięstwo Niemców od zakończonego rozczarowaniem mundialu w Katarze. Do meczu z Francją mieli katastrofalny bilans - trzy wygrane, dwa remisy i aż sześć porażek (m.in. z Polską, Japonią, Turcją czy Austrią) w sparingach przygotowujących do występu na nadchodzących mistrzostwach Europy w roli gospodarza. Do tego aż dziesięć występów bez czystego konta - najdłuższa taka seria od 1960 roku. W międzyczasie posadę stracił Hansi Flick, a stery drużyny objął Julian Nagelsmann. Początki jego kadencji również jednak mogły budzić wątpliwości. Ostatnie zgrupowanie w 2023 r., zakończone dwoma przegranymi, wypadło po prostu fatalnie. Selekcjoner eksperymentował, m.in. testując Kaia Havertza w roli lewego obrońcy, ale rezultaty na boisku (2:3 z Turcją i 0:2 z Austrią) nie budziły zaufania.
Jakże więc miłym zaskoczeniem dla fanów “Die Mannschaft” było sobotnie starcie z “Trójkolorowymi”. Ekipa mistrzów świata z 2014 roku rozpoczęła świetnie, strzelając bramkę już w siódmej sekundzie spotkania, a potem potrafiła przetrwać zryw rywali, minimalizując zagrożenie, by następnie potwierdzić, że jest lepsza, podwyższając wynik. Odebrała przeciwnikom swobodę, pokazała charakterystyczną dla stylu Nagelsmanna świetną intensywność w pressingu i umiejętność przejęcia kontroli nad boiskowymi wydarzeniami. Ostatecznie wygrała na francuskiej ziemi 2:0.
- Sądzę, że nas zdeklasowali - mówił w pomeczowej rozmowie z TF1 pomocnik reprezentacji Francji, Aurelien Tchouameni. - Nie mogliśmy wcielić w życie naszego planu na mecz. Mierzyliśmy się ze świetnym zespołem.
Nagelsmann pokazał świetny pomysł na ułożenie drużyny. Zrezygnował z budzących wątpliwości eksperymentów, jak Havertz w roli schodzącego do środka pola lewego obrońcy, ustawiając go na pozycji napastnika, gdzie ostatnio spisuje się zdecydowanie najlepiej i świetnie kreuje przestrzeń wchodzącym z drugiej linii partnerom. Rozwiązał też zagwozdkę “pogodzenia” Floriana Wirtza i Jamala Musiali - dwóch największych niemieckich talentów, preferujących podobną rolę. Ustawił ich na przeciwległych skrzydłach, dając swobodę w szukaniu przestrzeni między liniami i tym samym wycisnął z nich to, co najlepsze, jednocześnie gwarantując, że nie będą się nawzajem ograniczać.
Dobrze spisały się też nowe twarze - debiutujący lewy obrońca Maximilian Mittelstaedt i grający drugi mecz w narodowych barwach pomocnik Robert Andrich. Wszystko spiął powracający Kroos - i to jego udziału nie sposób przecenić.
toni kroos kai havertz niemcy francja 23.03.24
Hasan Bratic/SIPA / pressfocus

“Wybitny” emeryt

Spotkanie z Francją było pierwszym występem Kroosa w reprezentacji od czerwca 2021 roku. Niemcy przegrali wówczas 0:2 z Anglikami i odpadli w 1/8 finału EURO. Krytykowany wówczas za postawę w narodowych barwach pomocnik ogłosił zakończenie przygody z kadrą. Ba, w międzyczasie spekulowano już nawet kilkukrotnie, że całkowicie skończy z futbolem. Od niedawna jednak pojawiały się głosy, że dostanie od federacji ofertę powrotu do reprezentowania kraju i występu na europejskim czempionacie w roli gospodarza. Przyjął ją i od razu pokazał gigantyczną klasę. Symboliczny niech będzie fakt, że piłkarz Realu nie zakładał reprezentacyjnego trykotu przez niemal trzy lata, a do zaliczenia pierwszej asysty po powrocie z emerytury potrzebował zaledwie siedmiu sekund! To on bowiem dograł do Wirtza, który popisał się świetnym uderzeniem z dystansu po akcji wypracowanej na treningach.
- Tak zaplanowaliśmy rozpoczęcie meczu, trener stałych fragmentów gry, Mads Buttgereit świetnie to przygotował i dobrze je wykonaliśmy - wyjaśniał po meczu Nagelsmann.
Asysta okazała się jednak tylko początkiem naprawdę świetnego występu Kroosa, który dyrygował poczynaniami “Die Mannschaft”, odciskając piętno właściwie na każdej akcji. Odpowiednio zarządzał tempem, pomagał utrzymywać piłkę i decydował, czy w danym momencie nie należy przypadkiem odrobinę poczekać, czy podejmować ryzyko. Dał dokładnie to, co daje na co dzień w Madrycie. I wcale nie było widać u niego długiej przerwy od gry w reprezentacji.
- To zadziałało niesamowicie dobrze, jego występ był wybitny - ocenił selekcjoner. - (...) Od samego początku, od pierwszej rozmowy przez telefon podkreślał, że nie jest samotnym zbawicielem. Robi zdecydowanie więcej, niż tylko rzucanie krosowych podań. Jego dar to świadomośc, kiedy trzeba zwolnić. To łącznik, jakiego potrzebowaliśmy.
Statystyki zresztą potwierdzają świetną postawę Kroosa. Zaliczył najwięcej kontaktów z piłką, a co za tym idzie - również i podań. Wykonał ponad 120 udanych zagrań do partnerów (żaden inny zawodnik nie dobił do setki). Wygrał sześć pojedynków z rywalami, ustępując pod tym względem jedynie Mittelstaedtowi oraz Ousmane’owi Dembele. Tylko trzech piłkarzy odbierało przeciwnikom piłkę więcej razy. Dyrygował, dominował, pociągał za sznurki. I robił to z charakterystyczną dla siebie gracją.

Zastrzyk nadziei

Pokonanie finalistów ostatnich mistrzostw świata w tak dobrym stylu, nawet w meczu towarzyskim, to bardzo dobry sygnał. W momencie, gdy kibice zaczynali już poważnie wątpić w niemiecką kadrę, dostali poważny zastrzyk nadziei. Postawa na boisku, trafne decyzje Nagelsmanna, powrót Kroosa - wszystko składa się w pozytywny obraz, na którym zapewne nasi zachodni sąsiedzi będą chcieli budować w kolejnych tygodniach. Budowa bowiem nie dotyczy tylko tego, co dzieje się na murawie. Pojawienie się pomocnika “Królewskich” stanowi element szerszego planu. Ma pomóc również w szatni, w roli podobnej do tej, którą pełni w klubie.
- Odgrywa ważną rolę w Realu, gdzie prowadzi młodych zawodników, pokazuje im, jak powinni funkcjonować jako część drużyny. On umie zachować spokój nawet w meczach Mistrzostw Europy na ostrzu noża, zawsze można mu ufać, bez względu na presję - mówił o nim jeszcze w lutym Nagelsmann na łamach Der Spiegel.
Na kilka miesięcy przed EURO ma rodzić się nowa reprezentacja Niemiec. Może nie całkowicie nowa, ale odmieniona. Poukładana według innej koncepcji, uporządkowana, bez specjalnego kombinowania i oparta o nowego-starego lidera, z piłkarzami wprowadzanymi w ramach trwającej już od jakiegoś czasu wymiany personelu. Po raz pierwszy od dawna pojawił się porządny promyk nadziei na to, że uda się przełamać fatalną passę.
Niemcy na ostatnich trzech wielkich turniejach tylko raz wyszli z grupy - odpadając od razu, w 1/8 finału. Latem, na własnym terenie, powtórka z rozrywki byłaby potężnym upokorzeniem. Dlatego tak ważne jest, by reprezentacja złapała wiatr w żagle. A tak poważnego podmuchu, jak przy okazji ostatniej wygranej z Francją (nawet w lekko zmienionym składzie), połączonej z powrotem Kroosa, musielibyśmy szukać chyba kilka lat temu. Prawdopodobnie jeszcze jest za wcześnie, by z pełną pewnością powiedzieć, że teraz zaczyna się dla nich nowe rozdanie. Ale na pewno część fanów “Die Mannschaft” z pewnością liczy, że właśnie tak się okaże. Do EURO zostały niespełna trzy miesiące. Czasu jest niewiele, więc teraz trzeba obrać prawidłowy kierunek.
Julian Nagelsmann i piłkarze Niemiec po meczu z Francją
MOURAD ALLILI/SIPA / pressfocus

Przeczytaj również