Islandia, czyli niespodzianka… zgodna z planem

Islandia, czyli niespodzianka… zgodna z planem
Marco Iacobucci EPP/Shutterstock
Sukces Islandii na EURO 2016 może szokować, bo dokonała tego reprezentacja, która pierwszy raz występuje na turnieju takiej rangi, jeszcze kilka lat temu plasująca się w drugiej setce rankingu FIFA, a ponadto pochodząca z kraju pod względem liczby ludności nieznacznie przewyższającego Katowice. Jeśli jednak przyjrzeć się temu, jaką pracę wykonano, by dokonanie czegoś takiego było w ogóle możliwe, to niezwykły sukces Islandii nie powinien dziwić praktycznie nikogo.


Dalsza część tekstu pod wideo
Oczywiście można w tym momencie zwrócić uwagę na zbieg kilku niezwykle sprzyjających okoliczności – powiększenie mistrzostw Europy do 24 zespołów czy wylosowanie grupy pozbawionej, poza przeciętnie grającą Portugalią, prawdziwych piłkarskich potęg. Szczęściem nie można wytłumaczyć jednak wszystkiego, a tym bardziej pokonania Anglii i awansu do ćwierćfinału EURO 2016. 


Na tak niezwykłe osiągnięcie Islandczycy po prostu sobie zapracowali. Rozwój sportowej infrastruktury, wykwalifikowana kadra szkoleniowa oraz wieloletnia praca z młodzieżą – tak w skrócie można opisać ich receptę na piłkarski sukces. 


W 2002 roku na wyspie istniało pięć boisk ze sztuczną nawierzchnią, jedna hala piłkarska i 7 mini-boisk. Aktualnie posiadają tam 17 boisk ze sztuczną murawą, 7 hal oraz około 130 mini-boisk, położonych bezpośrednio w sąsiedztwie szkół. Niezwykle ważne są przede wszystkim wspomniane hale, ponieważ Islandczycy mogą teraz uganiać się za piłką przez okrąglutki rok. Wcześniej nie było to możliwe ze względu na klimat – średnia roczna temperatura w stolicy to 5 stopni, czy 20-godzinne noce w grudniu.


Mimo to na Euro niemożliwego dokonuje przecież drużyna z nieco ponad 300-tysięcznego państwa, gdzie jest więcej telefonów komórkowych niż ludzi, a zarejestrowanych graczy niemal pięćdziesięciokrotnie mniej niż w Polsce - liczba zarejestrowanych piłkarzy nie przekracza tam 16 tysięcy. W jaki zatem sposób, korzystając z tak mizernych zasobów, byli w stanie stworzyć solidną kadrę, która zadziwiła piłkarski świat?


Islandczycy są wyjątkowo powściągliwi w ocenach i wskazują, że trafiła się im po prostu wyjątkowo udana generacja piłkarzy. Ale ten fenomen można wyjaśnić w jeszcze inny sposób – doskonale wyedukowani szkoleniowcy.


Na wyspie pracuje 600 wykwalifikowanych trenerów – 400 z nich z licencją UEFA B – co daje jednego futbolowego szkoleniowca na trochę ponad 500 osób. W Anglii, dla przykładu, jeden trener przypada na 11 tysięcy ludzi. W ten sposób z pewnością łatwiej wyłowić uzdolnionych młodzieńców. A mając tak niewielką liczbę juniorów biegających za futbolówką, to każdy piłkarski talent jest niemal na wagę złota.


- Islandczycy sukces zawdzięczają między innymi temu, że mają bardzo dobrze wyszkolonych trenerów, którzy zaczynają pracę z pięcio-, sześciolatkami. Mają tu świetny system szkolenia. Widać gołym okiem, że kładą duży nacisk na rozwój uzdolnionych zawodników. Jeśli spojrzysz na ich kadrę na Euro, na młodych piłkarzy, to można z całą pewnością powiedzieć, że są doskonale wyszkoleni – wyjaśniał Lars Lagerback, selekcjoner reprezentacji Islandii, w wywiadzie dla angielskiego dziennika „The Guardian”.


Nie byłoby sukcesu Islandii, gdyby nie wspomniany Szwed. Trener, który pięciokrotnie wprowadzał na turnieje mistrzowskie Szwecję, tamtejszą reprezentację przejął w 2011 roku. To wtedy drużyna plasowała się w drugiej setce rankingu FIFA – 131 lokata w 2012. W eliminacjach do mundialu w Brazylii rozlosowywano ją z ostatniego, szóstego koszyka (w wyższym, piątym, znalazły się m. in. Wyspy Owcze). W kwalifikacjach do dwóch poprzednich Mistrzostw Świata oraz dwóch ubiegłych Mistrzostw Europy wygrała zaledwie 5 z 38 spotkań. W grupach plasowała się albo na dnie tabeli albo wyprzedzała amatorów z Liechtensteinu i Malty lub słaby Cypr.


Od tamtego czasu dokonała jednak czegoś nieprawdopodobnego – zaliczyła gigantyczny skok o niemal stop pozycji w rankingu, ostatni koszyk podczas losowania jest już dawno zapomnianym koszmarem, a na boisku liczyć muszą się z nią najpotężniejsze drużyny.


Przyglądając się grze Islandczyków w gruncie rzeczy nie dostrzeżemy niczego odkrywczego. Ich drużyna to zlepek świetnie wyszkolonych pod względem taktycznym oraz fizycznym zawodników, wyjątkowo zdyscyplinowanych na murawie, świetnie czytających grę i walczących od pierwszej do ostatniej minuty. 


Islandia to żelazna defensywa, dyscyplina, taktyka, a przy tym doskonałe wykorzystywanie stałych fragmentów gry – fantastycznie rozegrany rzut z autu w meczu z Anglią, po którym padł gol. Oni nie mają tyle talentu, takiego potencjału czy umiejętności, co wszyscy – może poza Walią – pozostali ćwierćfinaliści EURO 2016. Na boisku zawsze jednak wiedzą, czego chcą i sięgają po to w najprostszy możliwy sposób. Od wielu lat mają pomysł, jak prowadzić tę reprezentację i jak grać, żeby osiągać swoje cele. To niespodzianka zgodna z planem.

Przeczytaj również