Menedżer Liverpoolu nie boi się o posadę

Menedżer Liverpoolu nie boi się o posadę
almonfoto / Shutterstock.com
Brendan Rogers nie martwi się plotkami o swojej dymisji i jest przekonany, że Liverpool wkrótce zacznie grać na miarę oczekiwań.


Dalsza część tekstu pod wideo
W ostatnich tygodniach angielska prasa spekuluje, że pozycja Rodgersa jest coraz słabsza. Na ocenę trenera z Irlandii Północnej rzutuje rozczarowujący poprzedni sezon i słaby początek obecnego. Kandydatami mediów do przejęcia Liverpoolu są przede wszystkim Juergen Klopp i Carlo Ancelotti.


Sam zainteresowany nie martwi się jednak o posadę.


- Nie jestem zaniepokojony. Rozmawialiśmy z działaczami. Nie ma żadnej zmiany trenera. Teraz chcę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by wygrać derby z Evertonem. Zrobimy to, jeśli będziemy mieli odrobinę szczęścia - mówi Rodgers.


Menedżer "The Reds" jest przekonany, że jego drużyna wkrótce zacznie grać lepiej i - przede wszystkim - będzie odnosić dużo lepsze wyniki.


- Znowu przebudowujemy drużynę, mamy nowych zawodników, ale robimy postępu. Mamy w składzie kilku świetnych zawodników. Sezon jest bardzo długi i wkrótce wrócimy do czołówki - uważa Rodgers.


- Wielu zawodników wraca do gry. W ostatnim meczu z Aston Villą pokazaliśmy, że mamy umiejętności pozwalające na kreowanie sytuacji i zdobywanie goli. Poprzednio brakowało nam instynktu zabójcy i dobrego rytmu w grze - dodaje menedżer Liverpoolu.


Media spekulowały, że kluczowym meczem dla Rodgersa może być spotkanie z FC Sion w Lidze Europy. Liverpool zagrał w nim słabo i tylko zremisował 1:1, a jego menedżer znów musiał zmierzyć się ze zmasowaną krytyką.


- To kwestia pewności siebie, jakości, składu. Gdyby Sturridge zagrał ze Sionem, to prawdopodobnie zdobyłby trzy gole. Nie jest jednak gotowy do gry. Zagrali inni piłkarze, mieli okazje bramkowe, jestem przekonany, że z czasem zaczniemy je wykorzystywać - kończy Rodgers.

Przeczytaj również