"Nie będę strzelać karnych, bo trener mnie zabije"

"Nie będę strzelać karnych, bo trener mnie zabije"
ASInfo
Poniedziałkowe spotkanie z Jagiellonią nie było łatwe dla Łukasza Zwolińskiego. Defensywa białostoczan nie pozwalała mu na zbyt wiele, a do tego nie wykorzystał rzutu karnego w 52. minucie. 


Dalsza część tekstu pod wideo
Na szczęście futbolówkę obronioną przez Bartłomieja Drągowskiego dobił Takafumi Akahoshi. Napastnik Pogoni zapytany o następnego karnego, żartobliwie odpowiedział: - Oddam piłkę kolegom, bo mnie trener zabije.



Kluczowa akcja dla losów pojedynku miała miejsce w 51. minucie. Miłosz Przybecki podał piłkę do Adama Frączczaka, a ten z kolei został powalony w polu karnym przez Jacka Góralskiego. Przez kilka sekund Zwoliński rozmawiał z Frączczakiem o tym, kto będzie wykonywał jedenastkę. - Zapytałem Adasia czy mogę podejść do rzutu karnego. On powiedział krótko: "strzelaj" - opowiedział Łukasz Zwoliński cytowany przez oficjalną stronę Dumy Pomorza. - Szkoda, że tak wyszło. Dobrze, że Aka zdobył gola. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy.



Zwoliński nie ukrywał radości po tym, jak kolega z drużyny dobił jego strzał. Sytuację podsumował krótko: - Po bramce podbiegłem do niego i powiedziałem: "dziękuję".



Napastnik Pogoni był głównym bohaterem jeszcze jednej - niecodziennej - sytuacji. W drugiej połowie wybiegł na murawę w koszulce z... numerem 33 i nazwiskiem: "Lewandowski". Po interwencji Michała Probierza i sędziego technicznego, Tomasz Kwiatkowski poprosił Zwolińskiego o zejście z murawy i zmianę pasiaka. 


- Kierownik dał mi koszulkę i wybiegłem z szatni - wspominał z rozbawieniem Zwoliński. - Dziwne, że nikt nie zauważył tego przed wznowieniem spotkania - podsumowuje.

Przeczytaj również