O krok od półfinału! Polska pewnie pokonała Białoruś!

Reprezentacja Polski wygrała z Białorusią w swoim drugim meczu drugiej rundy Mistrzostw Europy w piłce ręcznej i jest bardzo bliska awansu do półfinału imprezy.


Dalsza część tekstu pod wideo
Początek meczu był bardzo wyrównany: najpierw na prowadzenie wyszli rywale, potem gra toczyła się praktycznie punkt za punkt. Po kilku pierwszych bramkach Polacy próbowali odskakiwać, ale czynili to góra na odległość raptem dwóch trafień. Skuteczny w ataku był Szyba, a w naszej bramce dobrze spisywał się Sławomir Szmal.


W 16 minucie na tablicy wyników wciąż widniało tylko jednopunktowe prowadzenie biało-czerwonych, którzy byli faworytami tego starcia (i musieli je wygrać, jeśli chcieli liczyć się w walce o awans do półfinału ME). Jednak od wyniku 10:9 zaczęły się schody. Dla Białorusi.


Dwa kolejne punkty zdobył Michał Jurecki. Najpierw silnym rzutem pokonał Sałdacenkę, potem wykorzystał kontrę i zrobiło się 12:9. Po chwili Chadkiewicz z karnego odrobił część strat, ale odpowiedział mu Chrapkowski. 13:10.


Minutę później obie drużyny dołożyły jeszcze po punkcie i wówczas... Ekipa rywali po prostu stanęła. Od wyniku 14:11 zdobyliśmy trzy kolejne bramki: Syprzak i dwukrotnie Jurecki trafiali, zaś Szmal aż dwukrotnie popisywał się świetnymi obronami. Najpierw przy rzucie karnym Chadkiewicza, po chwili przy próbie z gry w wykonaniu tego samego zawodnika. 


Przy stanie 17:11 karę dostał jeden z rywali, ale Białorusini wreszcie się przełamali. To była końcówka, kilka kolejnych akcji było wyrównanych, a pierwszą połowę wykończył skutecznym rzutem Szyłowicz, który akurat powrócił z kary. Na przerwę schodziliśmy z prowadzeniem 19:13.


Na drugą część meczu Białorusini nie wyszli z przesadnym optymizmem - co było widać w kilku pierwszych akcjach, gdy Polacy podwyższyli prowadzenie na 21:13. Potem Szmal znów popisał się świetną interwencją, ale Syprzak zrewanżował się trafieniem w nogę postawną bramkarza rywali.


Kolejne minuty upływały pod znakiem spokojnego utrzymywania prowadzenia przez biało-czerwonych. W 41 minucie Szyba rzucił na 25:16 - wyglądało na to, że spotkanie jest już nie do przegrania.


I rzeczywiście. Polacy kontrolowali przebieg meczu, odskakiwali Białorusi nawet na 10 punktów. W bramce szalał Sławomir Szmal, po jednej z jego interwencji nasz selekcjoner długo oklaskiwał golkipera. A niedługo potem... zastąpił go Wyszomirskim. 


W ostatnich 10 minutach nasi zawodnicy pozwolili sobie na chwilę oddechu, w efekcie przeciwnicy zmniejszyli straty. W 53 minucie Karalek rzucił na 28:22, na szczęście szybko odpowiedział Karol Bielecki. W 57 minucie Szyba trafił na 30:24 i stało się jasne, że wielkich emocji już nie będzie - choć błędy popełniane przez naszych reprezentantów mogły niepokoić.


Końcówka nie przyniosła zaskoczeń - mimo wykluczenia Chrapkowskiego nadal zdobywaliśmy bramki, ostatecznie wygrywając całe spotkanie 32:27.


W środę o 20:30 nasza reprezentacja zagra z Chorwacją. Wygrana da nam awans do półfinału niezależnie od wyników pozostałych gier.

Przeczytaj również