Obrońa Ruchu: Cieszę się, że mogę tak często grać

Obrońa Ruchu: Cieszę się, że mogę tak często grać
mediapictures.pl/Shutterstock
Martin Konczkowski zagrał w 2016 roku we wszystkich spotkaniach chorzowskiego Ruchu od początku do końca. Na boisku spędził w sumie aż 3450 minut. W rozmowie z oficjalną witryną Niebieskich obrońca podsumował m.in. rundę jesienną i opowiedział o swoich planach.


Dalsza część tekstu pod wideo
- W innych ligach są zawodnicy, którzy grają znacznie więcej ode mnie i dają radę. Ja bardzo profesjonalnie podchodzę do tego sportu. Dbam o to, żeby po każdym meczu odpowiednio się zregenerować, przez co jestem gotowy, żeby rozegrać tyle minut ile będzie potrzeba - przyznaje Konczkowski.


- Jeśli trener, mimo wielu niepowodzeń w grze defensywnej i wielu straconych bramkach, dalej na mnie stawia, to znaczy, że obdarza mnie dużym kredytem zaufania. Mam nadzieję, że będę go zawsze spłacał jak najlepszymi występami. Cieszę się, że mogę często grać, bo to jest najlepsze w zawodzie piłkarza - dodaje defensor.


Jesienią obrońca zanotował cztery asysty, co okazało się najlepszym wynikiem w ekipie chorzowian. - Po części mogę być zadowolony, ale wiadomo, że najważniejsza jest drużyna i wyniki. Wolałbym nie mieć ani jednej asysty, ale za to kilka lub kilkanaście punktów więcej. Jednak patrząc na moje indywidualne statystyki, to wyglądają one całkiem nieźle. W całym poprzednim sezonie miałem cztery asysty, a teraz ten pułap osiągnąłem już właściwie w połowie rozgrywek. Mam nadzieję, że jeszcze kilka dorzucę w kolejnych meczach i pomogą nam one wygrywać.


- Najgorsze jest to, że w wielu meczach wcale nie byliśmy słabsi od przeciwnika, a przegrywaliśmy. Jak wiadomo piłka nożna to nie sport, w którym dają punkty za styl liczą są zwycięstwa. W tych wszystkich spotkaniach nie raz brakowało nam też szczęścia, a czasami trochę cwaniactwa boiskowego. Oczywiście to też nie jest tak, że nie widzimy winy u siebie, ale były mecze, których nie powinniśmy przegrać. Ten rok i ta runda wyglądały bardzo źle, a myślę, że gdybyśmy mieli z 7, 8 oczek więcej to nikt nie mógłby powiedzieć, że mamy za dużo punktów w stosunku do naszej gry - zauważa podopieczny Waldemara Fornalika.

Przeczytaj również