Prezydent Napoli: Real ma zepsute supergwiazdy. Jeśli sprzeciwią się trenerowi, wpływa to na grę całego zespołu

Prezydent Napoli: Real ma zepsute supergwiazdy. Jeśli sprzeciwią się trenerowi, wpływa to na grę całego zespołu
Christian Bertrand/Shutterstock
Zdaniem prezydenta SSC Napoli, Aurelio De Laurentiisa, każdy trener, który przychodzi do Realu Madryt może czuć się zagrożony, ponieważ jeśli tylko najważniejsi piłkarze zespołu mu się sprzeciwią, to długo nie wytrwa na stanowisku.


Dalsza część tekstu pod wideo
Włoch odniósł się w ten sposób do przygody Rafy Beniteza w klubie z Madrytu. Hiszpański szkoleniowiec objął "Królewskich" w czerwcu 2015 roku, opuszczając drużynę z Neapolu. Rafa Benitez na stanowisku trenera Realu wytrwał jednak raptem sześć miesięcy.


- Nie byłem w stanie zatrzymać Beniteza na trzeci sezon, a byłem z niego naprawdę zadowolony. Każdy jednak, kto przychodzi do Realu, może czuć się zagrożony. Są tam zawodnicy, zepsute supergwiazdy, które jeśli tylko sprzeciwią się trenerowi, to ma to od razu wpływ na grę całego zespołu - stwierdził cytowany przez serwis ESPN.


Aurelio De Laurentiis opowiadał także o Gonzalo Higuainie, wytransferowanym latem z Napoli do Juventusu za 90 milionów euro.


- Miał klauzulę odstępnego, więc jeżeli znalazł się ktoś, kto był na tyle szalony, by zaoferować za niego tak duże pieniędze, to nie miałem nic do gadania - wyjaśniał prezydent SSC Napoli cytowany przez serwis football-italia.net.


- Są jednak poważni piłkarze, których traktuje się jak członka rodziny, a ja się czuję tak, jakbym był ich rodzicem. Tych, którzy tacy nie są, lepiej sprzedać po trzech latach. Higuain miał u nas jeden z najlepszych sezonów, ale to również przez niego straciliśmy miejsce w Lidze Mistrzów, ponieważ nie strzelił decydującego karnego - zaznaczył.


- Prywatnie nie układało nam się jakoś specjalnie, nie chodziłem z nim na obiady. Znałem za to jego rodzinę i muszę przyznać, że jest ona wzorowa, a jego ojciec kimś wyjątkowym. Jest jeszcze jednak jego brat, który mówił mi, żebym sprzedał Callejona i kupił w jego miejsce kogoś innego, ponieważ Gonzalo nie lubi z nim grać. Nigdy nie zamierzałem tego zrobić, ponieważ uwielbiam Callejona. Przedłużyłem z nim za to kontrakt na kolejne cztery lata, nie dam się nikomu szantażować - zakończył Włoch.

Przeczytaj również