Rusza Ekstraklasa. Czekaliście? Możecie się zdziwić. Przed nami sezon "na przeczekanie"?

Rusza Ekstraklasa. Czekaliście? Możecie się zdziwić. Przed nami sezon "na przeczekanie"?
MediaPictures.pl / Shutterstock.com
W czasie gdy większość kibiców w Polsce emocjonowało się występami reprezentacji Adama Nawałki kluby Ekstraklasy boleśnie przypomniały o tym jak wiele brakuje jeszcze polskiemu futbolowi nie tyle do czołówki co raczej europejskiej średniej. Zupełna kompromitacja Cracovii, przeciętna gra Zagłębia, a na koniec słaba postawa Legii w Mostarze nie nastrajają optymistycznie przed piątkową inauguracją ligi.
 
Dalsza część tekstu pod wideo
Kiedy ktoś pyta mnie o prognozy na nowy sezon Ekstraklasy, nieuchronnie znajduję się w sytuacji niczym z jakiegoś filmu klasy B, na myśl przychodzi bowiem tylko jeden z popularniejszych chwytów dialogowych. "Mam dla Ciebie dwie wiadomości: dobrą i złą. Którą chcesz usłyszeć najpierw?". Rozmówca marszczy czoło, chwilę się zastanawia i mówi: "No dobra, na początek dawaj dobrą!". Wtedy mówię mu, że polska piłka przeżywa w ostatnim czasie prawdziwy boom związany z dobrymi występami Polaków w najlepszych ligach europejskich co przekłada się nie tylko na większe kwoty transferowe za rodzimych piłkarzy, ale też na zainteresowanie polską ligą.


Niespodziewanie Ekstraklasa znalazła się w czołówce rozgrywek - pomijając oczywiście najlepszą piątkę - z których klubów rekrutowali się reprezentanci zespołów grających na Euro 2016, a w dodatku pokazali się na tym turnieju z dobrej strony. Inna sprawa to pojawienie się w ostatnich latach kilku bardzo ciekawych młodych zawodników, którymi były zainteresowane kluby z lig lepszych niż turecka i mówiąc "młodych" naprawdę mam na myśli graczy na dorobku, a nie typowe wieczne talenty znane z poprzednich lat. Ten cały boom połączony z dobrymi występami na Euro 2016 Kapustki, Pazdana, Dudy czy Kadara może sprawić, że polskie kluby już niedługo zainkasują całkiem spore pieniądze, być może nawet większe niż Jagiellonia za niedawny transfer Drągowskiego.


"No dobra, fajnie to wygląda, a teraz dawaj złą wiadomość!". I tu zaczynają się schody... Oczywistym jest, że nie będzie rozwoju polskiej ligi bez udanych występów w europejskich pucharach, a przede wszystkim upragnionego awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Prognozy nie są niestety optymistyczne, bo nie dość, że Legia w letnim okresie transferowym musiała zmienić trenera po raz kolejny pokazując, że stabilizacja w polskich warunkach jest w zasadzie niemożliwa do osiągnięcia, to jeszcze wkrótce może stracić kilku podstawowych zawodników. Wojskowi bez Dudy, Pazdana, a przede wszystkim Nikolica mogą być zupełnie inną drużyną. Oczywiście cała trójka powinna pójść za minimum 10 milionów euro, ale nikt nie gwarantuje, że po raz drugi uda się znaleźć choćby takiego gracza jak reprezentant Węgier, a nawet tego, że większość tej kwoty pójdzie na wzmocnienia drużyny. To automatycznie sprawia, że "Misja: Liga Mistrzów" zostanie pewnie przełożona na kolejny rok z nadzieją, że w Warszawie uda się znaleźć godnych następców zawodników, którzy zapewne zostaną sprzedani, a Besnik Hasi okaże się dobrym wyborem zarządu Legii. 


Europejskie puchary w tym sezonie mogą być dla polskich kibiców wyjątkowo traumatyczne: Cracovia już odpadła, Zagłębie ma trudnego rywala, a Piast nie ma doświadczenia w grze w europejskich pucharach i zgodnie z przewidywaniami nie utrzyma całego składu z poprzedniego sezonu.


Tyle tytułem wstępu, teraz kilka zdań na temat każdej z szesnastu drużyn:


Arka Gdynia


Gdynianie pewnie wygrali rozgrywki I ligi i po pięciu latach wracają do Ekstraklasy co ma szczególne znaczenie dla Trójmiasta ze względu na spotkanie derbowe. Klub dokonał jak dotąd sześciu wzmocnień, zarząd chwali się większym budżetem, które ma zapewnić klubowi coś więcej niż tylko utrzymanie w lidze. Oczywiście każdy beniaminek chce powtórzyć sukces Zagłębia z poprzedniego sezonu co jest jednak niezwykle trudne nie tylko ze względu na pieniądze, ale też na ofensywny styl, który udało się nadać drużynie z Dolnego Śląska. Pierwsze mecze powinny pokazać czy drużyna Grzegorza Nicińskiego ma potencjał by walczyć o coś więcej niż uniknięcie degradacji.


Cracovia


Pasy grały zdecydowanie słabiej od momentu sprzedaży Denissa Rakelsa, a dwumecz z macedońską Shkendiją pokazał, że bez Bartosza Kapustki nie radzą sobie nawet z drużynami dużo słabszymi. Drużyna Jacka Zielińskiego nie będzie mogła tłumaczyć słabszej gry w lidze występami w pucharach, powinna jednak przede wszystkim odnaleźć radość z ofensywnej gry, którą cieszyła oczy postronnych kibiców szczególnie w rundzie jesiennej poprzedniego sezonu. Problem w tym, że żaden z nowych ofensywnych graczy pokroju Vestenicky'ego (wykupionego z Romy) czy Karachanakova nie pokazali się jeszcze z dobrej strony. Teraz kandydatem na gwiazdę będzie pewnie Mateusz Szczepaniak.


Górnik Łęczna


Łęcznianie w poprzednim sezonie uratowali się przed spadkiem właściwie tylko dzięki przytomnej decyzji Jurija Szatałowa o odejściu z zespołu, która spowodowała wśród piłkarzy z Lubelszczyzny dodatkową motywację i pozwoliła zdobyć kilka punktów, które dały im utrzymanie. Latem mówiono nawet o wycofaniu największego sponsora do czego w końcu nie doszło, ale mimo to wydaje się, że zespół się  osłabił, w ofensywie będzie polegał znów na tych samych graczach, a przed Andrzejem Rybarskim stoi trudne zadanie prowadzenia zespołu przez cały sezon. To zupełnie inna sytuacja niż przejmowanie drużyny w końcówce sezonu.


Jagiellonia Białystok


Drużyna z Białegostoku jako pierwsza skorzystała ze wspomnianego boomu i sprzedała młodego Bartłomieja Drągowskiego do Fiorentiny za ponad 3 miliony euro. Jest to idealny transfer, bo choć Drągowski wielokrotnie ratował zespół przed stratą punktów Włosi zapłacili przede wszystkim za jego ogromny potencjał, a zastępcę na tej pozycji można znaleźć łatwo. Progres jaki powinna poczynić Jaga względem zeszłego, słabego sezonu zależy więc od tego jak uda się jej wykorzystać pieniądze z transferu i tego w jaki sposób Michał Probierz przygotuje drużynę do rozgrywek. Teraz nie będzie mógł się tłumaczyć występami w Europie, a pewnie także nie utratą czołowych zawodników w trakcie sezonu.


Korona


Kielczanie byli rewelacją poprzednich rozgrywek na co złożyła się dobra praca trenera Michała Brosza, solidna gra na wyjazdach w pierwszej części sezonu, a także eksplozja formy Airama Cabrery. Na dwa skrajne czynniki Korona nie będzie mogła liczyć w nowym sezonie: Brosz i Cabrera odeszli z drużyny, a następcą pierwszego został Tomasz Wilman, który dopiero zaczyna karierę na tym poziomie. Klub chwali się nowym senegalskim sponsorem, ale kadra jest zdecydowanie słabsza niż w poprzednim sezonie i jeśli trener-debiutant nie okaże się wyjątkowo zdolnym szkoleniowcem Kielczanie mogą mieć na początku sezonu ogromne problemy.


Lech Poznań


Lech poczynił już latem kilka ciekawych ruchów pozyskując m.in Makuszewskiego, Nielsena i Radosława Majewskiego, który po latach wraca do Ekstraklasy. Progres drużyny zależy jednak od tego kogo Lech jeszcze latem sprowadzi, potrzebuje bowiem wzmocnień przede wszystkim na środku obrony - jeden Lasse Nielsen to trochę za mało - a także na lewej stronie, bo Tamas Kadar pewnie opuści drużynę. Pierwsze spotkanie wlało jednak sporo entuzjazmu w serca poznańskich kibiców, bo Kolejorz w Superpucharze okazał się zdecydowanie lepszy od Legii, a decyzja o wypożyczeniu wciąż bardzo młodego Formelli do Arki okazała się strzałem w dziesiątkę.


Lechia Gdańsk


Patrząc wyłącznie na kwestie organizacyjne Lechia powinna być w trójce pod koniec sezonu: ma ciekawy skład i solidną podbudową finansową, a do tego wydaje się, że po zatrudnieniu Piotra Nowaka znalazła szkoleniowca, który ma na tę drużynę pomysł. Nowak jest na tyle elastyczny, co pokazał zeszły sezon gdy dość szybko kosztem Łukasika postawił na Chrapka co pozwoliło na zbalansowanie gry środka pola w Lechii, że pewnie znajdzie miejsce w drużynie dla nowych graczy: Gamakova, a szczególnie imponującego w drugiej części sezonu w Wiśle Wolskiego; dodatkowym wzmocnieniem powinien być w końcu zdrowy Marco Paixao, który w duecie z bratem może wrócić do formy pamiętanej z czasów gry w Śląsku.


Legia Warszawa


Wojskowi są oczywiście głównym kandydatem do tytułu ze względu na potencjał finansowy, a także na kadrę, ale wokół drużyny na początku sezonu będzie krążyło sporo niewiadomych. Trudno powiedzieć kto odejdzie z zespołu i kto go jeszcze wzmocni, nie wiadomo jak poradzi sobie na stanowisku trenera Besnik Hasi i jak zakończy się bój o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, w której Legia Henninga Berga powinna być już dwa lata temu. W przypadku odejścia Nemanji Nikolica nie widać na horyzoncie gracza, który z miejsca mógłby zastąpić reprezentanta Węgier i pomimo dobrej gry Prijovica w drugiej części poprzedniego sezonu Legia będzie musiała znaleźć takiego gracza.


Termalica


Klub z najmniejszej miejscowości spośród wszystkich reprezentowanych przez zespoły w Ekstraklasie nadał lidze w poprzednim sezonie sporo niezbędnego każdym rozgrywkom piłkarskim kolorytu grając kilka dobrych meczów. Zespół Piotra Mandrysza imponował w rozegraniu piłki od obrony, momentami grał ofensywnie i potrafił zaskakiwać mocniejsze drużyny. Mandrysza w Niecieczy już nie ma, a pałeczkę po nim przejął Czesław Michniewicz, który dysponuje ciekawym składem, ostatnio wyróżnia się przede wszystkim zaledwie 21-letni Łotysz Vladislavs Gutkovskis, który strzelał bramki w każdym sparingu zespołu.


Piast Gliwice


Złośliwi w poprzednim sezonie wskazywali, że nawet w przypadku sukcesu Piasta, za który wtedy uchodziło nawet miejsce w pierwszej czwórce dające prawo gry w europejskich pucharach, zespół po sezonie może się rozpaść. To się ostatecznie nie stało: w klubie zostali Vacek, Mraz, Mak czy Hebert, a ostatnio wzmocnił go wypożyczony z Legii Masłowski; odszedł w zasadzie tylko Nespor. Utrzymanie miejsca w pierwszej czwórce może być jednak teraz nawet większym sukcesem niż wicemistrzostwo sprzed roku i świadczyć będzie o ogromnej pracy u podstaw jaką wykonał niegdyś bardzo dobry piłkarz Radoslav Latal, który przecież dysponuje dużo mniejszym budżetem niż czołowe kluby w Ekstraklasie, z którymi Piast w ostatnim sezonie skutecznie rywalizował.


Pogoń Szczecin


Królów remisów (nie licząc rzecz jasna ostatniego w tabeli Górnika Zabrze) z poprzedniego sezonu po upłynięciu kontraktu Czesława Michniewicza przejął latem trener drużyny, która dzieliła się punktami z przeciwnikami niemal równie chętnie jak Portowcy. Trzeba przyznać, że polska Ekstraklasa bywa nieraz naprawdę komiczna. Szczecinianie w ostatnich latach wyspecjalizowali się w długich seriach bez porażek budowanych głównie na remisach i w niewygrywaniu meczów w grupie mistrzowskiej co w końcu udało się w minionych rozgrywkach. Jak będzie w obecnych rozgrywkach? Trudno powiedzieć, bo wzmocnienia nie zwiastują przełomu, a najbardziej znaczące może być nazwisko jednego z zawodników, którzy latem zasilili Pogoń - David Niepsuj.


Ruch Chorzów


Niebieskim udało się w poprzednim sezonie awansować do grupy mistrzowskiej, bardzo szczęśliwie jednak jak pamiętamy, co świadczyło przede wszystkim o solidnej pracy wykonanej zresztą jak zwykle przez Waldemara Fornalika, który znalazł następcę Filipa Starzyńskiego w osobie Patryka Lipskiego i doczekał się przełomowego sezonu od Marusza Stępińskiego, który znalazł się w kadrze na Euro 2016. Na wypadek jego odejścia zabezpieczono się powrotem Piotra Ćwielonga, którego przywitano deklaracją, że spotkania nie będzie rozgrywane popołudniami, a w kadrze nie ma już doświadczonych Zieńczuka czy Szyndrowskiego. Odszedł jednak także bardzo solidny Putnocky, a Ruch nie tylko z tego powodu może mieć tym razem problemy z awansem do pierwszej ósemki, utrzymać jednak powinien się bez problemu.


Wisła Kraków


Świetna gra w drugiej części sezonu już pod wodzą Dariusza Wdowczyka pozwalała po raz kolejny snić sny o potędze napędzane oczywiście latami świetności Białej Gwiazdy dziś jednak targanej przede wszystkim problemami natury finansowej. W klubie nie udało się zatrzymać Rafała Wolskiego, którego wkład w zwycięstwa Wisły był mimo wszystko spory, świadczy o tym choćby to, że Krakowianie w końcówce mieli problemy wtedy gdy kryzys przytrafił się również ex-Legioniście. Wisła nadal może być bardzo dobrym zespołem, szczególnie gdy do formy dojdzie Guerrier choć brakuje w tej drużynie gracza jakim był Semir Stilic - lidera środka pola ze zmysłem do niekonwencjonalnych zagrań. Z drugiej strony jednak na plus należy zapisać znalezienie solidnego partnera/zmiennika dla Pawła Brożka w postaci Zdenka Onraska, a w dodatku latem klub zakontraktował również pamiętanego z gry w Górniku Zacharę. Ciekawe czy do końca okienka transferowego nie znajdą się chętni na grających na Euro w podstawowym składzie Mączyńskiego i Guzmicsa.


Wisła Płock


Płocczanie wracają do Ekstraklasy po jeszcze dłuższej przerwie niż Arka Gdynie, ostatnio bowiem grali na najwyższym szczeblu rozgrywek w sezonie 2006/2007. Na zapleczu zajęli drugie miejsce na długo przed końcem rozgrywek mają zapewniony awans do Ekstraklasy. Jest to wielki sukces stosunkowo jeszcze młodego trenera Marcina Kaczmarka prowadzącego drużynę od 2012 roku, ale w nowym sezonie Wisła za cel powinna sobie postawić przede wszystkim utrzymanie w lidze. Wzmocnienia kadry poprzez pozyskanie takich graczy jak Furman, Sylwestrzak czy też Bozić wyglądają całkiem nieźle, ciekawe też jak w Ekstraklasie będą sobie radzić najlepsi na zapleczu gracze jak Lebedyński czy Reca.


Zagłębie Lubin


Jak dotąd Zagłębie wygląda na modelowy przykład przemiany pt. "Jak wyciągnąć lekcje z błędów popełnianych w przeszłości". W Lubinie dziś nie tylko nie sprowadza się graczy mocno przereklamowanych, ale wręcz stawia się na młodych zawodników z akademii, a trener Piotr Stokowiec zasługuje na pochwały przede wszystkim jako szkoleniowiec, który już w momencie spadku drużyny w sezonie 2013/2014 wiedział co chce zrobić i podporządkował funkcjonowanie drużyny swemu planowi co zakończyło się nie tylko awansem, ale też miejscem w europejskich pucharach. W dodatku Zagłębie szczególnie na wiosnę prezentowało ładny, ofensywny futbol. Naturalnie pojawia się pytanie co by się stało gdyby nie podjęto decyzji o wypożyczeniu z Lokeren Filipa Starzyńskiego, którego w Lubinie nie udało się zatrzymać, ale o tym jak zespół będzie sobie radził bez byłego piłkarza Ruchu przekonamy się w tym sezonie, w którym Miedziowi powinni być drużyną z górnej półki tabeli.


Śląsk Wrocław


Druga faza rozgrywek była w wykonaniu Wrocławian tak dobra, że można było naprawdę uwierzyć trenerowi Mariuszowi Rumakowi, który powiedział, że ze względu na silną kadrę Śląska w ogóle nie obawiał się przejmowania po raz drugi zespołu walczącego o utrzymanie w drugiej części sezonu. Pod jego wodzą Śląsk zaczął grać solidnie w defensywie i efektywnie w ataku, w końcu swój potencjał potwierdzili tacy zawodnicy jak Morioka czy Mervo. Ten drugi powrócił już z wypożyczenia do Sionu i największym problemem Wrocławian wydaje się obsada pozycji napastnika gdzie zostaje w zasadzie tylko przeciętny w poprzednim sezonie Biliński. Pytanie też o to jak szybko w zespole zaklimatyzują się nowi obcokrajowcy tacy jak Goncalves i Augusto, którzy będą grali na ważnych pozycjach: środku pola i na lewej stronie obrony.

Przeczytaj również