"To było koryto z pieniędzmi. Ja je zamknąłem". Feio przerwał milczenie ws. awantury z byłym prezesem Motoru

"To było koryto z pieniędzmi. Ja je zamknąłem". Feio przerwał milczenie ws. awantury z byłym prezesem Motoru
Łukasz Sobala / Press Focus
Goncalo Feio przerwał milczenie na temat swojego konfliktu z byłym prezesem Motoru Lublin Pawłem Tomczykiem. Portugalczyk opowiedział, jak z jego perspektywy wyglądała sytuacja i relacje w klubie.
Awantura w Motorze wstrząsnęła środowiskiem piłkarskim. Feio po marcowym meczu z GKS-em Jastrzębie miał zwyzywać rzeczniczkę prasową klubu Paulinę Maciążek, a następnie zranił pojemnikiem na dokumenty byłego już prezesa klubu Pawła Tomczyka.
Dalsza część tekstu pod wideo
Feio przyznał, że konflikt w klubie nabrzmiewał od dłuższego czasu. W marcu doszło do eksplozji.
- W klubie, który ma słabe struktury, bo tak trzeba powiedzieć z bólem serca, zrobiły się dwie frakcje. Jedna z nich ewidentnie była przeciwko pierwszemu trenerowi. Po meczu jest według mnie akcja – nie chcę powiedzieć, że planowana. Pewni ludzi w tym klubie, łącznie z byłym prezesem Tomczykiem, czekali na to. To jest działanie z premedytacją. Po meczu z Rakowem w Pucharze Polski piłkarze widzieli, jak prezes chodzi z koszulką Rakowa. To nie jest w porządku. Okej, on tam pracował, ale ja też. Beze mnie niektórzy piłkarze nie pojawiliby się w Polsce, ale jestem trenerem Motoru - mówił Feio w rozmowie z "CANAL+ SPORT".
Portugalczyk bagatelizował swoje zachowanie. Jego zdaniem do podobnych wydarzeń dochodzi w wielu klubach. Różnica polega na tym, że nie zawsze są upubliczniane.
- Jeżeli PZPN i Komisja Dyscyplinarna za każdym razem chciałaby robić proces, gdy dwóch ludzi w futbolu się przepycha, to obstawiam, że 30-40% ludzi w tym kraju miałoby już to za sobą. W każdym zespole taka sytuacja nie opuściłaby klubu. Było między nami dużo ludzi, nie był możliwy kontakt fizyczny z byłym prezesem. Tak, w jego kierunku – nie w celu robienia komuś krzywdy – rzuciłem plastikową podkładkę na dokumenty. W mojej ocenie to nie mogło kogoś zranić, ale zraniło. I za to biorę odpowiedzialność - powiedział Feio.
Trener Motoru oskarżył Tomczyka, że w momencie awantury był pijany. Badania, które zostały przeprowadzone w szpitalu, tego nie potwierdziły. Feio zasugerował, że doszło do nieprawidłowości.
- Na początku tej rozmowy miałem go pięć centymetrów od siebie. Wiem, kiedy od kogoś czuć alkohol. Nie zarzuciłem mu, że jest pijany. Zapytałem, czy jest alkoholikiem, bo wali od niego alkohol. Wiem, że załatwić takie zaświadczenie nie jest trudno. Takie rzeczy się dzieją - stwierdził portugalski szkoleniowiec.
Feio ma szereg zarzutów do Tomczyka. Oskarża go m.in. o brak lojalności. Były trener Motoru miał bowiem zapraszać na mecze innych trenerów.
- Uważam, że był pomysł, żeby się mnie pozbyć. Realizacją tego pomysłu była ta afera, ale przeliczyli się. Dla mnie sprawa jest jasna. Motor i jego właściciel zawsze był związany z różnymi ludźmi, nie? To zawsze było koryto z pieniędzmi, nie dało się tego zatrzymać. Wiele ludzi zarabiało na tym. Tylko, że sportowo klub nic z tego nie miał. Dlatego koryto ktoś zamykał. Tym kimś byłem ja - podkreślał Feio.
33-latek broni bilansu swojej pracy w Lublinie. Twierdzi, że osiągał sukcesy nie tylko sportowe, ale również wpłynął na poprawę warunków do pracy.
- Siłowni nie było. Odnowy biologicznej nie było. Technologii związanej z regeneracją nie było. Fizjoterapeuci nie mieli umowy, dziś mamy trzech pracujących z nami przez cały czas. To jest niepodważalne - kto wyznaczył standardy pracy w tym klubie? Pierwszy trener, Goncalo Feio. Jako trener nie mam możliwości puszczenia przelewów, to nie jest moja rola. Pomimo, że w tym klubie robiłem wszystko, włącznie z praniem i sprzątaniem szatni. Ale przelewów nie będę puszczał. To granica, której nie chcę przekraczać. Kto swoją ciężką pracą i energią zapłacił, by te standardy utrzymać? To jestem ja i musi być to powiedziane - stwierdził Feio.
Feio odciął się też od zarzutów w sprawie obraźliwej wypowiedzi pod adresem byłej rzeczniczki prasowej Motoru. Twierdzi, że powiedział w jej kierunku: "Czy dalej, k***a, będziesz przeciwko mnie".
- Według mnie to nie jest wyzywanie nikogo. Mówię w sześciu językach płynnie. Umiem wykorzystać przekleństwo, żeby zaakcentować pewne zdanie. To było zaakcentowanie niezadowolenia - bronił się Feio.
Redakcja meczyki.pl
Marcin Karbowski26 Jul 2023 · 14:18
Źródło: Canal+ Sport

Przeczytaj również