"To nieprawda, że w każdym meczu stawialiśmy autobus"

Już ponad pół roku na stanowisku trenera Lecha Poznań pracuje Jan Urban. - Podstawą do poprawy naszej sytuacji była gra obronna, ale to nie oznacza, że w każdym meczu stawialiśmy autobus - mówi szkoleniowiec mistrza Polski w rozmowie z oficjalną witryną zespołu. 


Dalsza część tekstu pod wideo
To jednak dobra gra pod własną bramką była kluczem do poprawy wyników Kolejorza. Poznaniacy po zmianie trenera zaczęli grać skuteczniej w obronie i w dziewięciu z szesnastu rozegranych meczów zachowali czyste konto. Tylko jednego z tych dziewięciu spotkań nie wygrali. - Wiedziałem, że jakieś sytuacje sobie stworzymy, choć będziemy dużo czasu poświęcać obronie. Byłem o tym przekonany, bo mamy w zespole kreatywnych i utalentowanych zawodników - wspomina Urban. 


Na samym początku pracy dla Lecha zapowiedział on, że zwróci dużo uwagi na grę obronną i to zaszkodziło ocenie jego pracy. - Przypięto do nas łatkę defensywnie grającego zespołu. A my musieliśmy zapobiec słabości drużyny, która traciła dużo bramek - zaznacza szkoleniowiec. - Nie mogliśmy prowadzić otwartej gry, bo mieliśmy mecze co trzy dni, które kosztowały nas sporo sił. Stosowaliśmy też średni pressing, który zaczynaliśmy od połowy boiska - dodaje.


Kolejorz nastawił się wtedy na przejmowanie piłek i szybkie tworzenie akcji pod bramką przeciwnika. - To jednak nie był kontratak, a szybki atak. Do gry z kontry potrzebni są szybcy zawodnicy, tacy jak Mazek. W szybkim ataku zawodnicy wymieniają więcej podań - mówi szkoleniowiec, który wiosną chciał pokazać Lecha grającego inny futbol.


- Chcieliśmy grać bardziej piłką i widowiskowo. Potrafimy w wielu meczach zagrać efektownie, przeprowadzić fajne akcje. To się podoba kibicom. Oni w przeciwieństwie do trenerów lubią mecze, w których pada dużo bramek. Kibice pamiętają mecze, które kończą się wynikiem 5:2, a nie te, w których wygrywamy 1:0 - kończy były opiekun warszawskiej Legii.
Źródło: asinfo.

Przeczytaj również