Trener Śląska: Mamy siły na pół meczu

Śląsk Wrocław przegrał u siebie z Zagłębiem Lubin 0:2 w drugim sobotnim spotkaniu 26. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. - Sił wystarczyło na drugą połowę, ale to za mało. Nie stwarzamy sytuacji. A nawet jeśli stworzymy, to trzeba jeszcze strzelić - mówił zmartwiony opiekun dolnośląskiej ekipy, Romuald Szukiełowicz.


Dalsza część tekstu pod wideo


Trudno wytłumaczyć, że nie stwarzamy sytuacji podbramkowych. Zagłębie pokazało dzisiaj, że jest bardzo dobrze poukładane w środkowej strefie. Kubicki praktycznie wyłączył nam Moriokę. On ma stwarzać sytuacje kolegom, a był poza grą. Ryota otrzymał dokładne instrukcje co do gry Kubickiego, ale przegrał tę rywalizację. Zagłębie bardzo dobrze poradziło sobie w środku pola. Rozmawialiśmy o tym przed meczem, ale wszystkie nasze ustalenia w ciągu minuty wzięły w łeb. Jedno nieodpowiedzialne zagranie i trzeba wszystko przestawiać. A w głowach przez kilkanaście minut siedzi to, co się stało na samym początku spotkania. Nerwowość, niedokładność, rozpamiętywanie akcji - przeważnie kończy się kolejną straconą bramką. Szczególnie jeśli przeciwnik tak podejdzie do sprawy, że potrafi dobić zranionego rywala




- Uważam, że moi zawodnicy mają dosyć siły i do budowania akcji ofensywnych i do powrotu pod własną bramkę. Co do drugiej bramki - jeśli kogoś można obciążyć, to na pewno brak powrotu Kiełba miał wpływ. On wiedział, że o ile Janoszkę będzie blokował Tyszczenko, to w tej akcji przy drugiej bramce Cotra biegł bezkarnie koło 50 metrów. Dorzucił piłkę i koniec




Nie możemy tracić też takich bramek, jak ta pierwsza. Dziwię się Mariuszowi, bo w spotkaniu z Wisłą było z jego strony takie samo zagranie. w środek pola. Wtedy nie skończyło się to golem. Na pewno po Jagiellonii nie mogłem posadzić Pawełka na ławce. Z psychicznego punktu widzenia nie mogłem tak zrobić. Ale zobaczymy jak dalej będzie, przejrzymy to wszystko. Mógł się dziś przy pierwszym gole zachować zdecydowanie inaczej, to ewidentna sprawa




Przeczytaj również