Vettel: Jesteśmy w raju. Mercedes? Mało mnie obchodzi

Vettel: Jesteśmy w raju. Mercedes? Mało mnie obchodzi
efecreata mediagroup / Shutterstock.com
Grand Prix Singapuru zaskoczyło wielu kibiców Formuły 1 - wyścigu nie ukończył m.in. lider klasyfikacji generalnej, Lewis Hamilton. Niespodziewanym zwycięzcą okazał się Sebastian Vettel. Oto, co po zawodach mieli do powiedzenia kierowcy, cytowani przez autoklub.pl.


Dalsza część tekstu pod wideo
SEBASTIAN VETTEL: - To był niesamowity wyścig! Ogólnie cały weekend okazał się dla mnie zdumiewający. Trudno go podsumować w paru słowach. Wyścig był długi i intensywny. Odczuwałem presję ze strony jadącego za mną Daniela. Mieliśmy dwa najszybsze samochody na torze, jednak zdołałem kontrolować tempo i zadbać o opony, które przez cały weekend dobrze pracowały. Dzisiaj jesteśmy w raju, ale przed nami jeszcze długa droga. Widok Mercedesów, które nie liczyły się w grze, był zaskakujący. Nie wiem, co się z nim stało, ale szczerze mówiąc, mało mnie to obchodzi. Jestem bardzo szczęśliwy z powodu naszego zespołu, który ciężko pracował od mojego przybycia. W następnych wyścigach nadal będziemy cisnąć na sto procent. Dopóki istnieje szansa, musimy zrobić wszystko, co tylko możliwe.


KIMI RÄIKKÖNEN: - Mam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem zadowolony z trzeciego miejsca po wczorajszych trudnościach związanych z brakiem przyczepności i prowadzeniem się samochodu, z drugiej trochę rozczarowany tym, że nie mogłem powalczyć o lepsze miejsce. Dzisiaj wiedziałem, że nie będzie łatwo. To był skomplikowany wyścig. Na nowych oponach łatwo mogłem utrzymać się za Danielem, ale potem wróciły wczorajsze problemy. Nie jechałem na tyle szybko, żeby dogonić Daniela. Pierwsze i trzecie miejsce to wspaniały wynik dla zespołu, jednak mogło być lepiej.


NICO ROSBERG: - Singapur przyniósł rozczarowanie dla mojego zespołu. Brakowało nam tempa przez cały weekend, a Lewis musiał się wycofać. Naprawdę mam nadzieję, że to były wyjątkowe okoliczności. Naszym samochodom nie odpowiadał tor i warunki. Problem polega na tym, że tak naprawdę nie rozumiemy, dlaczego Red Bulle i Ferrari były tu aż o tyle szybsze. Start okazał się trochę chaotyczny. Na okrążeniu instalacyjnym kilka razy zgasł silnik, więc nie mogłem wykonać tej samej procedury startowej, którą przećwiczyłem sto razy. Musiałem się przystosować, ale wszystko dobrze zadziałało i mogłem utrzymać miejsce. P4 stanowiło dzisiaj maksimum. Teraz mamy dużo pracy przed Suzuką, żeby zrozumieć co poszło źle.

Przeczytaj również