Władze ligi ukarały Valencię i krytykują postawę piłkarzy Barcy. "To było kompromitujące i niedorzeczne"

Władze ligi ukarały Valencię i krytykują postawę piłkarzy Barcy. "To było kompromitujące i niedorzeczne"
Christian Bertrand/Shutterstock
W Hiszpanii wciąż nie milkną echa wydarzeń z ostatnich minut meczu pomiędzy Valencią a Barceloną, kiedy Neymar został trafiony butelką rzuconą przez jednego z fanów rywali. Władze ligi postanowiły ukarać gospodarzy spotkania oraz skomentować zachowanie niektórych piłkarzy klubu z Katalonii.


Dalsza część tekstu pod wideo
Do zajścia doszło w samej końcówce spotkania. Lionel Messi strzelił gola z rzutu karnego w 94 minucie, czym zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. Kiedy zawodnicy Luisa Enrique świętowali zdobycie bramki pod trybuną, gdzie zgromadzeni byli fani Valencii, trafiony butelką został Neymar. Okazało się, że rzucił nią 17-letni kibic, który już zdążył przeprosić graczy"Blaugrany". Nie uchroniło to jednak jego klubu przed karą.


1500 euro - taką karę nałożył na gospodarzy Komitet Rozgrywek, który zagroził jednak, że w przypadku kolejnego takiego incydentu Estadio Mestalla zostanie zamknięte nawet na trzy mecze. Komitet Rozgrywek w specjalnym oświadczeniu stwierdził również, że "nic nie usprawiedliwia zachowania sympatyków Valencii", a następnie odniósł się do postawy niektórych piłkarzy Barcelony.


"Zachowanie niektórych piłkarzy FC Barcelona było kompromitujące i niedorzeczne. Nie należy zapominać, że wykonywali oni określone gesty względem kibiców, w momencie kiedy cieszyli się ze zdobycia bramki, co miało wpływ na wysokość kary. Nie jest również wzorem do naśladowania postawa niektórych zawodników, którzy nie zostali trafieni butelką, a jednocześnie symulowali, że zostali trafieni przez przedmiot" - przeczytamy w oświadczeniu.


Sprawa ma dalszy ciąg i jest szeroko komentowana przez ludzi związanych z piłką. W bardzo ostrych słowach tę sytuację skomentował szef ligi hiszpańskiej, Javier Tebas. - To wyglądało jak kręgle. To wszystko oglądały setki dzieci, wstydziłbym się, gdybym zachował się tak jak oni. Najważniejszy oczywiście w tym wszystkim jest incydent z rzuconą butelką, nie podobało mi się jednak zachowanie graczy - ocenił Hiszpan.


Do słów Javiera Tebasa bardzo szybko odniósł się wiceprezydent "Blaugrany", Jordi Mestre - Byłem w Walencji kilka razy i muszę przyznać, że nigdy nie widziałem tak wrogo nastawionych do nas ludzi poza boiskiem. To, za co Tebas jest odpowiedzialny, to zapewnienie bezpieczeństwa na stadionie i zapobieganie atakom na piłkarzy, którzy tworzą spektakl i pozwalają sprzedawać prawa telewizyjne do Chin, Azji czy Stanów Zjednoczonych. On jest szefem La Liga i powinien troszczyć się przede wszystkim o zawodników - stwierdził.

Przeczytaj również