Wracają do Ekstraklasy. Zostaną gwiazdami?

Wracają do Ekstraklasy. Zostaną gwiazdami?
ASInfo
Jedni wyjeżdżali jako solidni ligowcy, inni - jako piłkarze szerzej nieznani. Za granicą spędzili od kilku miesięcy do niemal całej dekady. Co ich łączy? Tego lata zdecydowali się wrócić do Ekstraklasy. Oto szóstka najciekawszych piłkarzy, po których zdecydowały się sięgnąć polskie kluby.


Dalsza część tekstu pod wideo
1. Krzysztof Mączyński (do Wisły z Guizhou Renhe)


Na Reymonta wrócił po pięciu latach przerwy. Odchodził jako "zaledwie" wychowanek, wraca jako pomocnik Reprezentacji Polski. Do Krakowa przyleciał z Chin - Guizhou Renhe zapłaciło za niego Górnikowi pół miliona euro, zawodnik zdobył nawet z klubem tamtejszy Superpuchar, ale po dobrym starcie grywał już mniej. Powrót to dla niego szansa pokazania się polskiej publiczności, która na jego powołania do kadry reagowała do tej pory dość sceptycznie. Przyjście Mączyńskiego to również duży sukces klubu: Wisła od dłuższego czasu boryka się z problemami finansowymi, niedawno głośno było o możliwym odejściu Sadloka z powodu niewywiązywania się z umów kontraktowych. Przyjście kadrowicza drużyny Adama Nawałki ma więc wymiar nie tylko sportowy, ale i marketingowy - pokazuje, że klub ciągle stać na głośne nazwiska. 


2. Adam Kokoszka (do Śląska z Torpedo Moskwa)


Kolejny zawodnik, który jako junior kilka sezonów spędził w Wiśle Kraków. Do Ekstraklasy wraca już po raz drugi - kiedyś z włoskiego Empoli przeszedł do Polonii Warszawa, potem zaliczył jeszcze półtora sezonu w Śląsku Wrocław i ewakuował się za granicę znowu, tym razem do Torpedo Moskwa. Wytrzymał rok, nie wytrzymały finanse rosyjskiego klubu, z którego winy został rozwiązany kontrakt Polaka. We Wrocławiu nie będzie mieć problemów z aklimatyzacją, większość składu zna, powinien być wzmocnieniem dość wąskiej kadry Śląska (który w tym okienku generalnie jeśli już kogoś pozyskuje, to są to zawodnicy ciekawi). To może być też dla obrońcy szansa na ponowne znalezienie się w orbicie zainteresować selekcjonera - reprezentacyjną koszulką zakładał jedenastokrotnie, dla kadry zdobył dwie bramki.


3. Radosław Cierzniak (do Wisły z Dundee United)


Ostatnie trzy sezony spędził w Szkocji jako podstawowy bramkarz Dundee United. Chciał zagrać w Anglii, ale ostatecznie zdecydował się na najbardziej konkretną ofertę, a taką przedstawiła mu Wisła (smaczku całej sprawie dodaje fakt, że w Polsce Cierzniak grał już m.in. w... Cracovii). Sam opowiada, że na Reymonta mógł trafić już dekadę temu, ale wówczas nie chciała puścić go Amica. W Krakowie ma wypełnić lukę po Michałach Buchaliku i Miśkiewiczu, którzy złapali poważniejsze kontuzje i trudno określić, kiedy dokładnie będą gotowi do gry. Nowy bramkarz jest więc wzmocnieniem bardzo potrzebnym, a doświadczenie zdobyte w siłowej lidze szkockiej z pewnością ułatwi mu grę na rodzimych boiskach. W barwach Dundee zachowywał czyste konto 33 razy na 135 spotkań, warto jednak pamiętać, że to tamtejszy średniak, jedyne mistrzostwo w swojej historii wywalczył ponad 30 lat temu.










4. Hubert Wołąkiewicz (do Cracovii z Astry Giurgiu)


Jeszcze jesienią grał w Lechu Poznań, ale działacze nie przedłużyli mu kontraktu. Zdecydował się na wyjazd do Rumunii, gdzie zaczął tak samo, jak skończył: pechowo. W pierwszym meczu wyleciał za czerwoną kartkę, następnie szybko złapał kontuzję na treningu i mógł pożegnać się z grą. Zaraz potem z klubem pożegnał się jego trener, wiosną Astrę prowadziło jeszcze dwóch innych szkoleniowców i los Polaka wydawał się mocno niepewny. Na szczęście jego kontrakt obowiązywał tylko przez pół roku i już z kartą zawodniczą na ręku mógł związać się z Cracovią, która szukała wzmocnień w defensywie. A Wołąkiewicz jest defensorem uniwersalnym, mogącym zagrać na wszystkich pozycjach w linii obrony. Dostanie też szansę odbudowania się pod okiem Jacka Zielińskiego, który bardzo dobrze go zna - pracowali razem w Lechu oraz Polonii. A to, że Zieliński potrafi przywrócić blask piłkarzom, udowodnił w końcówce zeszłego sezonu, gdy z kiepsko spisujących się "Pasów" uczynił najskuteczniejszy zespół finiszu rozgrywek. 


5. Jarosław Fojut (do Pogoni z Dundee United)


Z kraju wyjeżdżał jako Mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław, na chwilę zaczepił się w norweskim Tromso, a przez ostatni sezon był podstawowym zawodnikiem szkockiego średniaka. Niezłe recenzje, jakie zbierał w Dundee, nie przybliżyły go jednak do kadry Adama Nawałki. Teraz będzie miał okazję, by selekcjoner częściej zerkał na jego występy, choć o awansie sportowym trudno tu mówić - defensor przychodzi do ostatniego zespołu grupy mistrzowskiej poprzednich rozgrywek. Na jego korzyść przemawiają jednak wiek (ma dopiero 27 lat, wręcz idealnie jak na środkowego obrońcę) oraz doświadczenie, jakie zebrał na zagranicznych boiskach. W zeszłym sezonie rozegrał 36 spotkań ligowych, opuszczając tylko dwa (raz z powodu kartek, raz niedyspozycji), nie będzie więc miał problemów z dostosowaniem się do nowych realiów wydłużonej o 7 kolejek Ekstraklasy. Na jego przyjściu najwięcej zyskać mogą jednak... obecni obrońcy "Portowców", szczecinianie mają bowiem sporą grupę młodych piłkarzy, którym Czesław Michniewicz dawał na wiosnę bardzo dużo szans gry. Teraz zyskają w szatni człowieka, od którego będą mogli nauczyć się naprawdę sporo.










6. Tomasz Cywka (do Wisły z Blackpool)


Kraków jest tego lata bardzo popularnym miejscem powrotów futbolowych emigrantów - tym razem mamy jednak do czynienia z piłkarzem, który całą dorosłą karierę spędził na Wyspach. Wyjechał niemal dekadę temu, ale w Premier League zagrać mu się nie udało, choć atmosferę stadionową poczuł: jeszcze w barwach Wigan przesiedział sporo meczów na ławce rezerwowych. Szanse gry dostawał za to w Championship, jednak ostatnie lata nie były dla niego zbyt szczęśliwe. Najpierw spadł z zaplecza angielskiej ekstraklasy razem z Barnsley, potem powtórzył to z Blackpool. Jakby na przekór pechowi w Wiśle wybrał numer, z jakim grał tam poprzednio... Patryk Małecki, zawodnik kontrowersyjny, a po odejściu z Reymonta również niezbyt szczęśliwy (doznał poważnej kontuzji grając już w Pogoni). W Krakowie Cywkę czeka trudne zadanie, bo przemeblowana druga linia zespołu będzie odczuwać brak Dudki, Stepanovcia, Garguły i przede wszystkim Semira Stilicia, którzy niedawno pożegnali się z klubem.








 

Przeczytaj również