Wtopa piąty raz z rzędu! Trwa kryzys znanej reprezentacji. "Doceńmy polską kadrę"

Wtopa piąty raz z rzędu! Trwa kryzys znanej reprezentacji. "Doceńmy polską kadrę"
Yannis Halas / PressFocus
Dominik - Budziński
Dominik Budziński28 Mar · 13:18
Reprezentacja Polski latem weźmie udział w już piątym z rzędu reprezentacyjnym turnieju. Docenić można to tym bardziej, gdy spojrzymy na niechlubną passę innej kadry z całkiem ciekawym potencjałem. Piąty raz z kolei na wielką imprezę nie awansowała bowiem Grecja, choć w jej kadrze nie brakuje naprawdę mocnych nazwisk.
Wszyscy doskonale pamiętamy 2004 rok i sensacyjny triumf Greków w mistrzostwach Europy. Podopieczni Otto Rehhagela napisali wtedy jedną z najbardziej szokujących historii w dziejach futbolu. Niedługo później nie poszli co prawda za ciosem, odpadając w eliminacjach do MŚ 2006, natomiast był to tylko wypadek przy pracy. Już na kolejne cztery turnieje - EURO 2008, mundial 2010, EURO 2012 i MŚ 2014 - Grekom udało się awansować.
Dalsza część tekstu pod wideo
Żeby tego było mało, w dwóch ostatnich przypadkach ekipa Hellady meldowała się nawet w fazie pucharowej. Na brazylijskich boiskach w grupie wyprzedziła Wybrzeże Kości Słoniowej i Japonię, odpadając dopiero w 1/8 finału po dramatycznym meczu z Kostaryką, a podczas polsko-ukraińskiego EURO, tak bolesnego dla nas, Grecy wyrzucili za burtę nie tylko biało-czerwonych, ale też Rosję. Z turniejem pożegnali się dopiero po ćwierćfinałowej rywalizacji z Niemcami.
Greccy kibice byli więc przyzwyczajeni do obecności na wielkich reprezentacyjnych imprezach. Nawet jeśli ich kadra nie należała do najwyższej europejskiej półki, to po pierwsze - w 2004 dokonała niebywałej rzeczy, a to zostanie w pamięci fanów już na zawsze, po drugie zaś - regularnie wypełniała plan minimum. Jeździła praktycznie na każdy turniej, a czasami potrafiła na nich trochę namieszać.

Pierwszy koszyk i… ostatnie miejsce

Sielanka w końcu jednak się skończyła. I to akurat w momencie, gdy UEFA pozmieniała zasady, zwiększając pulę drużyn na mistrzostwach Europy z 16 do 24 drużyn. Mogłoby się wówczas wydawać, że otrzaskana z grą na wielkich turniejach Grecja tym bardziej ugruntuje swoją pozycję. Nic bardziej mylnego.
Eliminacje do EURO 2016 były prawdziwą katastrofą i zapoczątkowały spiralę greckiej degrengolady. Brak awansu? To nic. Może się przecież zdarzyć. Ale nie w takim stylu. Grecja, która niewiele wcześniej wychodziła z grupy na mundialu, nagle zakończyła zmagania eliminacyjne na… ostatnim miejscu w grupie. W dziesięciu meczach zdobyła sześć punktów, oglądając plecy Irlandii Północnej, Rumunii, Węgier, Finlandii oraz Wysp Owczych.
Grecja EURO 2016
Wikipedia
Warto wspomnieć, że Grecy byli wówczas losowani z pierwszego koszyka! Dokonali więc rzeczy niebywałej. Grupę rozpoczynali jako najwyżej rozstawiona drużyna w stawce, a zakończyli ją na samym dnie. Dwa razy przegrali z amatorami z Wysp Owczych, a drużyny nie byli w stanie poukładać aż trzej szkoleniowcy. Najpierw ceniony Claudio Ranieri, potem Sergio Makarian oraz Konstantinos Tsanas.
W tamtym momencie bardzo dużo zaczęło mówić się w Grecji o potrzebie odmłodzenia kadry. Zespół składał się bowiem w dużej mierze z weteranów i to niekoniecznie tych w reprezentacji doświadczonych. Powołania zaczął otrzymywać na przykład 35-letni obrońca, Stathis Tavlaridis, który wcześniej w ogóle nie zaistniał w kadrze. Hellada błądziła po omacku. Kryzys się nie pojawił. Kryzys wybuchł.

Spirala niepowodzeń

Katastrofalne eliminacje sprawiły, że Grecja, przed walką o EURO 2016 lokowana jeszcze w pierwszym koszyku, do kolejnych zmagań przystępowała już z trzeciego koszyka. Ten fakt, połączony z potrzebą przebudowy drużyny, już wtedy nie napawał optymizmem. Mimo to w el. MŚ 2018 udało się zagrać naprawdę nieźle. Grupę wygrali co prawda Belgowie, ale Grecy znaleźli się na drugiej lokacie i mogli powalczyć o awans w barażach. W nich silniejsza była natomiast Chorwacja, która potem na samym turnieju zdobyła srebro.
Niechlubnego hat-tricka Grecja ustrzeliła w eliminacjach EURO 2020, tym razem znajdując się za Włochami i Finlandią, a na mundial w Katarze nie udało się awansować, bo lepsze były Hiszpania oraz Szwecja. Wiele wskazywało jednak na to, że przełomowa może okazać się walka o bilety na zbliżające się wielkimi krokami mistrzostwa Europy w Niemczech. Nie dość, że w międzyczasie Helladzie wyrosło w końcu pokolenie naprawdę uznanych na Starym Kontynencie piłkarzy, to jeszcze awansować można było na dwa sposoby - albo klasycznie przez eliminacje, albo baraże związane z wcześniejszymi występami na arenie Ligi Narodów.
I znowu klapa. Trudno mieć do Greków pretensje o tradycyjne zmagania, bo trafili do grupy śmierci - z Francją i Holandią. Z tymi pierwszymi potrafili zremisować. Z drugimi przegrali dopiero po golu w doliczonym czasie gry. Długo byli w grze, ale ostatecznie nie oszukali przeznaczenia. Trzeba było zatem skupić się na barażach.
W półfinale poszło gładko. Grecja pokonała u siebie Kazachstan aż 5:0. Pokaz sił. Cztery bramki padły jeszcze przed przerwą. Gustavo Poyet, selekcjoner pochodzący z Urugwaju, posłał w bój m.in. Konstantinosa Tsimikasa z Liverpoolu, Konstantinosa Mavropanosa z West Hamu czy przechwyconego od Anglików gracza Sheffield United, George’a Baldocka. Tylko na ławce mecz zaczął z kolei niezwykle bramkostrzelny napastnik AZ Alkmaar - Vangelis Pavlidis - autor 27 bramek w tym sezonie.
Grecja miała, i ma, kim straszyć. Ale nie pomogło jej to w barażowym finale. Na gorącym terenie w Gruzji lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali po rzutach karnych. Wcześniej bramki nie padły przez 120 minut. Co ciekawe, decydującą jedenastkę zmarnował Georgios Giakoumakis, kiedyś piłkarz Górnika Zabrze, potem m.in. Celtiku Glasgow, a obecnie klubowy kolega Bartosza Slisza z Atlanty United.

Jeżdżą wszyscy, tylko nie Grecja

Posucha zatem trwa. Grecja piąty raz z rzędu nie awansowała na wielki turniej. Opuści trzecie z kolei EURO, a przecież od kilku lat naprawdę trudniej jest na tę imprezę nie awansować, niż awansować. Przynajmniej raz na mistrzostwa Europy od 2016 roku pojechały, lub w tym roku pojadą, takie reprezentacje jak: Albania (2x), Rumunia (2x), Irlandia Północna, Słowacja (3x), Węgry (3x), Islandia, Finlandia, Macedonia Północna, Słowenia czy Gruzja. A Grecja nie. To musi boleć.
Tym bardziej warto docenić więc fakt, że piąty raz z rzędu na EURO zagra reprezentacja Polski. Że biało-czerwoni nie opuścili wielkiej imprezy od 2014 roku. Jakkolwiek to nie zabrzmi, w tym momencie jesteśmy bowiem raczej zespołem na podobnym poziomie co bohaterowie tego artykułu. Może nieznacznie silniejszym. A mimo to, czasami z przeszkodami, regularnie robimy swoje.

Przeczytaj również