Zniszczony po EURO, skreślony przez Pepa. "Nie mogłem grać jak on chciał". Kończy jednak z podniesioną głową

Zniszczony po EURO, skreślony przez Pepa. "Nie mogłem grać jak on chciał". Kończy jednak z podniesioną głową
Adam Fradgley / AMA / PRESSFOCUS / pressfocus
Patryk - Idasiak
Patryk Idasiak29 Feb · 11:00
Zdobył z Manchesterem City dwa mistrzostwa Anglii i był tu uwielbiany. Do klubu przyszedł jednak Pep Guardiola i powiedział, że takiego bramkarza nie chce. Od tego czasu kariera Joe Harta poszybowała w dół, dopóki nie znalazł swojego ogrodu zen w Glasgow.

Jak w transie

Dalsza część tekstu pod wideo
Joe Hart miał w Manchesterze City kilka takich wieczorów, które pamięta się do dzisiaj. Chodzi o te wspominane gdzieś tam w metrze, w pubach, czy przy biurku w pracy w nostalgicznych dyskusjach o futbolu. Jeden z takich momentów musi pamiętać każdy fan Barcelony. W 2015 r. Joe obronił na Camp Nou aż dziesięć strzałów, w tym kilka akcji sam na sam. Nieważne, czy biegł Leo Messi, Luis Suarez, czy Neymar. Stawali z nim oko w oko i przegrywali. Udało się tylko Ivanowi Rakiticiowi. Barcelona mogła wyrównać rekord fazy play-off Ligi Mistrzów, jakim wtedy było 7:0 Bayernu z FC Basel i Szachtarem Donieck (dziś dwa razy wyrównał to Manchester City). Dzięki Anglikowi skończyło się tylko na skromnym 1:0, a "The Citizens" nie ośmieszyli się w 1/8 finału, tylko po prostu odpadli z Barcą.
Innym takim spotkaniem Harta jest wyjazd na White Hart Lane w sezonie 2010/11. To był specyficzny moment. Najważniejszy moment kariery. Punkt kulminacyjny, po którym Roberto Mancini pomyślał: postawiłem na dobrego konia. Trener dysponował dwoma bramkarzami - 34-letnim Shayem Givenem i 23-letnim Joe Hartem, który właśnie wrócił z wypożyczenia w Birmingham City, gdzie spisywał się rewelacyjnie. W przeciętnym zespole zachował dziesięć czystych kont, pomógł zająć drużynie dziewiąte miejsce i był powszechnie chwalony. Mancini nie miał jednak wielkich podstaw, by sadzać na ławce doświadczonego Irlandczyka. Z jednej strony stary pewniak, z drugiej młody chłopak, który wraca do klubu po świetnym wypożyczeniu. Wybrał Harta. I wtedy wydarzyło się to:
To wciąż nie wszystkie chwile transu Harta, bo jeden zaliczył jeszcze przeciwko Borussii Dortmund w Champions League. To był sezon 2012/13. Bronił wtedy bardzo mocne strzały i parady były chyba najefektowniejsze. Uratował Manchesterowi City punkt, jeden z zaledwie trzech w tamtej edycji LM. Wyśmienity mecz zagrał jeszcze kiedyś na Anfield przeciwko Liverpoolowi, w mistrzowskim sezonie 2011/12, kiedy to popisał się kapitalną, podwójną paradą w doliczonym czasie gry, zatrzymując strzał głową Andy'ego Carrolla i dobitkę Luisa Suareza. Jak już wpadał w wir kolejnych interwencji, to się nie zatrzymywał. To był taki bramkarz, że w dobry dzień zatrzymałby wszystko i wszystkich.

Odsunięty przez Pepa

Meczem z Tottenhamem kupił serca fanów, trenera i miejsce w bramce na kilka lat. Przez trzy sezony z rzędu nie opuścił ani jednej ligowej minuty. Zagrał dokładnie 38 kolejek i 3420 minuty. Nie łapał żadnych kontuzji. Jego postać w bramce to była norma, codzienność i kibice City zdążyli do tego przywyknąć. Stawiał na niego Roberto Mancini, stawiał Manuel Pellegrini. Najlepszą formę prezentował Anglik w okresie 2010-2013. Później zaczął popełniać więcej błędów, a najczęstszy to brak pilnowania krótkiego rogu. W 2013 roku zdarzył mu się błąd z Chelsea. Nie dogadał się z Matiją Nastasiciem i wybiegł z bramki. Serb podał z główki do tyłu do... Fernando Torresa. Brutalny gol na wagę zwycięstwa w 89. minucie. Pellegrini się zdenerwował i postawił na Costela Pantilimona. Potrwało to jednak raptem siedem spotkań. Wtedy jednak Harta dosięgnął pierwszy, duży mentalny kryzys. Tak wspominał to w Guardianie w 2020 roku:
- Tak naprawdę nie wiedziałem, jak sobie poradzić z trudnymi momentami. Chcesz po prostu wszystkich odepchnąć: “Wszystko w porządku. Po prostu mnie zostaw". To naprawdę mnie frustrowało i pojawiła się w mnie odrobina złości. Wtedy moje miejsce po raz pierwszy znalazło się w zagrożeniu. Natychmiastową reakcją w mojej głowie było: to nie może się dziać. Nie mogą mnie wykluczyć. Starałem się więcej trenować. Bądź bardziej agresywny. Szukałem, dociekałem. Mój agent zasugerował, żebym porozmawiał z psychologiem sportu.
joe hart manchester city
JEFFROY GUY/SIPA/ PRESSFOCUS / pressfocus
Później Joe znów bronił, aż do przyjścia Pepa Guardioli. Katalończyk był świadomy błędów Anglika i zmieniającego się bramkarskiego stylu gry na świecie. Na dzień dobry podpadł fanom, którym nie spodobało się, że odsuwa legendę i będzie lansował Barcelonę. Sprowadzony tu Claudio Bravo się ośmieszał. Nie bronił żadnych strzałów. Cała liga miała polewkę z ręcznika w bramce. W Manchesterze może i tęskniliby za Hartem, ale doszło do absurdalnej sytuacji, że wylądował na wypożyczeniu w Torino. Tam popełniał masę błędów, nie wychodził do dośrodkowań, zawalał gole, Napoli dwa razy strzeliło mu po pięć. Pep sprowadził więc Edersona, który broni do dziś. Menedżer udowodnił, że miał rację. Wie i podkreśla to sam Joe Hart, który w 2016 roku poczuł się bezradny. Guardiola rozmawiał z nim przez dwie godziny i dokładnie wyjaśnił mu, dlaczego nie widzi go w swoich planach. Tak Anglik wspominał w 2022 roku w In Podcast Stiffs:
- Miał wielką wiedzę o moim pochodzeniu, o tym, co osiągnąłem i jak gram w piłkę. To była dwugodzinna konwersacja z wnioskiem, że jego plan ze mną nie zadziała. Powiedziałem, że się nie zgadzam, a on na to, że będzie pierwszą osobą, która przyzna się do błędu, ale to, co we mnie widzi, nie jest tym, czego oczekuje od bramkarza. Pomyślałem, że to w porządku, że kładzie karty na stół, ale nigdy mnie nie proszono o robienie tego rodzaju rzeczy, jakie on lubił u swoich bramkarzy, więc uważam, że sprawiedliwie będzie, gdy też dostanę taką szansę. Odpowiedział: “Oczywiście, dostaniesz szansę, ale…”. Gdy tylko na końcu pojawią się jakieś “ale”, to wiesz, że zapadła już decyzja.
- Chciałem móc być trenowanym przez jednego z najlepszych w tej dziedzinie, ale nie miałem pojęcia, jak to zrobić. Dlaczego miałbym wiedzieć, jak zrobić coś, o co nigdy mnie nie proszono? Myślę, że miał rację. Nie mogłem tego uczynić. Nie mógł po prostu wystawić mnie do składu, żebym grał tak, jak oczekiwał w tamtym akurat momencie.

Po EURO w przepaść

W latach 2010-2015 Anglicy cieszyli się, że wreszcie mają bramkarza na wysokim poziomie i nie muszą się martwić o obsadę tej pozycji Davidami Jamesami, czy innymi Paulami Robinsonami. Do momentu aż przyszło... EURO 2016. Anglia skompromitowała się wtedy w 1/8 finału z Islandią i odpadła z turnieju. Jednym z najbardziej krytykowanych piłkarzy był włąśnie Joe Hart. Zagrał katastrofalny turniej. Mniej lub bardziej zawalił przy czterech straconych bramkach. Gareth Bale strzelił mu z rzutu wolnego z ponad 30 metrów, Wasilij Bierezucki z Rosji przelobował go kanciatym uderzeniem z główki w 92. minucie.
Najgorsze miało jednak dopiero nadejść w fazie play-off. Ragnar Sigurdsson strzelił mu gola z trzech metrów po wrzucie z autu i przedłużeniu piłki głową przez jednego z kolegów. Bramkarz powinien mieć obowiązek pilnować piątki, jak oka w głowie. Zagapił się. Anglicy skrzywiliby się też na nazwisko "Kolbeinn Sigthorsson". To on ich wyeliminował lekkim strzałem po ziemi z 14 metrów. Hart miał tę piłkę na rękawicy, ale wturlała mu się ona do bramki. Znowu mógł pomóc. W zasadzie powinien... England's going home.

Powolny upadek...

Tuż po fatalnym EURO zrezygnował z niego Guardiola. Hart miał w Anglii beznadziejny PR po turnieju, stąd trafił do wspomnianego już Torino. Było to trochę jak taki błąd w grze. Naprawdę podstawowy golkiper reprezentacji i dwukrotny mistrz Anglii wylądował z czapy w średniaku ligi włoskiej? Coś tu się nie zgadzało, a rzeczywistość okazała się jeszcze brutalniejsza. Hart nie stał się gwiazdą, a pośmiewiskiem. Regularnie grał w koszulce Synów Albionu, wracał do Włoch i nie potrafił złapać dośrodkowania. Prezydent Torino, Urbano Cairo, dziwił się taką formą Anglika:
- Hart popełnił kilka błędów, zwłaszcza wychodząc po piłkę. To ważny bramkarz. Nie spodziewaliśmy się jednak aż tylu błędów po reprezentancie Anglii… ale zrobił też kilka dobrych rzeczy.
joe hart torino
Giuseppe Maffia / pressfocus
Mimo wszystko Hart przeplatał genialne występy z przeciętnymi. W październiku 2016 roku znów wpadł w trans w starciu ze Słowenią, zapewniając remis 0:0, ale już ponad pół roku później, w czerwcu 2017 roku, był na drugim biegunie. Po raz drugi w karierze stracił w kadrze dwa gole bezpośrednio z rzutów wolnych (wcześniej ze Szwajcarią w 2011 roku; dwa gole Tranquillo Barnetty i to w ciągu trzech minut). Oba wolne Leigha Griffithsa były możliwe do obrony.
W Torino się nie udało, no to może znowu w Anglii się uda? Otóż też nie. W West Hamie kibice cieszyli się w mediach społecznościowych, kiedy David Moyes wreszcie usunął go z bramki i postawił na Adriana San Miguela. Mieli go dosyć. Joe w meczu z Evertonem sfaulował w polu karnym Dominica Calverta-Levina, a w innej akcji Wayne Rooney strzelił mu gola z połowy boiska. West Ham przegrał 0:4. W ćwierćfinale Pucharu Ligi z Arsenalem Danny Welbeck wcisnął mu gola z trzech metrów, bo Joe zawahał się, nie wyszedł z bramki, tylko został na linii. Miał też szczęście, że uniknął w tamtym spotkaniu czerwonej kartki. Tym pucharowym ćwierćfinałem miał powalczyć o skład...
To były jednak dwa wypożyczenia. W końcu sięgnęło po niego Burnley, wykładając 3,5 mln funtów. Zrobiło to na skutek kontuzji dwóch bramkarzy - Nicka Pope'a oraz Toma Heatona. Tam Hart rzeczywiście trochę pobronił, zachował nawet miejsce w podstawowym składzie, ale po pięciu bramkach wpuszczonych z Evertonem, do "klatki" wrócił Heaton i miejsca nie oddał. Po zaledwie trzech występach w sezonie 2019/20 (wszystkie w pucharach), Burnley zdecydowało się nie przedłużać dwuletniego kontraktu Harta.
- Pamiętam każdą sekundę ostatniego meczu w Premier League, z tych wpuszczonych pięciu bramek. Rozmawiałem z Seanem Dychem po tym, jak mnie odsunął, ponieważ czułem, że gram naprawdę niezły sezon. Wyniki zespołu nie były świetne, ale znajdowaliśmy się w fazie przejściowej, wkraczając do Europy. Chcieliśmy grać więcej w piłkę, ale nie wyszło... Sean powiedział po prostu: słuchaj, Joe, uważam, że byłeś fantastyczny, ale dla dobra zespołu muszę wypróbować tę ostatnią zmianę. Tom Heaton wszedł i spisał się świetnie. Zespół podniósł się i wróciło stare, dobre Burnley.
Kiedy Heaton wszedł do bramki, to Burnley nie przegrało w lidze aż ośmiu meczów z rzędu. Z Hartem przegrało 13 spotkań na 19.

Miejsce na ziemi

Po drodze Anglik zaliczył jeszcze trochę zapomniany epizod w Tottenhamie (2020/21), ale Nuno Espirito Santo nie chciał go w zespole, więc wylądował w Celtiku Glasgow i gra tam regularnie od trzech lat. Wreszcie znalazł swoje miejsce na ziemi. Tu narracja po tym, jak właśnie ogłosił zakończenie kariery, jest zupełnie inna. Przede wszystkim jest spokojniej. Fani Premier League raczej z uwagą nie spoglądają na ligę szkocką, więc nawet nie wiedzą, jak spisuje się Joe Hart. Pamiętają go z ostatnich nieudanych przygód. A tymczasem legendarny Pat Bonner, który bronił w Celtiku przez 18 lat, przyznał, że będą mieć w jego byłym klubie problem z zastąpieniem takiego fachowca. Tak mówił obecny ekspert BBC Scotland:
- Joe przyjechał do Szkocji i naprawił niepewną sytuację w klubie. Wcześniej kupili bramkarza, Vasilisa Barkasa, który kosztował wielkie pieniądze, ale się nie spisał. Celtic potrzebował na tej pozycji kogoś, kto zapewniłby stabilność. Hart radził sobie z tym bardzo dobrze podczas pobytu tutaj. Jest znakomity w ważnych interwencjach we właściwym czasie. Biorąc pod uwagę jego doświadczenie w Premier League, Serie A oraz w kadrze Anglii, to wynagrodzenie w wysokości miliona funtów było okazyjne. Wraz z Callumem McGregorem jest jednym z liderów szatni i dlatego też będzie go bardzo brakowało. Podoba mi się sposób, w jaki Hart się zachowuje i mówi. Na boisku i poza boiskiem jest liderem pod każdym względem.
Hart odchodzi z podniesioną głową, na swoich zasadach, jako odbudowany piłkarz. Nie robi tego z powodu frustracji czy niezadowolenia, które przecież towarzyszyło mu od 2016 roku. Celtic to oczywiście najsilniejszy klub w Szkocji i nikogo nie dziwi, że zdobył mistrzostwo w dwóch ostatnich sezonach, ale też musiał pokonać swoje trudności. Przecież Steven Gerrard jako trener Rangersów w sezonie 2020/21 ośmieszył wielkiego rywala, wygrał ligę bez porażki i z przewagą 25 punktów nad "The Bhoys". To była deklasacja. A potem Joe Hart dwa razy wygrał Złotą Rękawicę za najwięcej czystych kont. Grał pod skrzydłami Ange'a Postecoglou, który trafił potem do Tottenhamu. Teraz broni u Brendana Rodgersa. Przede wszystkim broni, a nie ogląda innych w tym fachu.
Joe Hart wypełni po prostu trzyletni kontrakt. Uprzedził trochę ruch klubu. Ma świadomość, że być może czekał go jakiś roczny kontrakt i ławka rezerwowych, by dzielić się doświadczeniem z kimś młodszym. Nie chciał w ten sposób zakończyć kariery. - Nie odchodzę z pracy. Po prostu nie będę już bramkarzem - powiedział i zaznaczył, że czuje się fizycznie doskonale, ale chce uniknąć szeptów na temat bramkarza Celtiku w sezonie 2024/25. Dlatego ułatwia tę decyzję klubowi.
joe hart brendan rodgers celtic glasgow 25.02.24
Jamie Johnston / pressfocus

Przeczytaj również