Król "Lewy", dominacja Bayernu i PSG, Neymar musiał ustąpić miejsca innym. Wybraliśmy XI sezonu Ligi Mistrzów

 Król "Lewy", dominacja Bayernu i PSG, Neymar musiał ustąpić miejsca innym. Wybraliśmy XI sezonu Ligi Mistrzów
Michael Regan - UEFA / PressFocus
Pięciu zwycięzców Ligi Mistrzów z Bayernu, czterech srebrnych finalistów z PSG i dwa “rodzynki” spoza monachijsko-paryskiego grona. Wybraliśmy dla Was najlepszych piłkarzy zakończonej wczoraj edycji 2019/20 LM.
To nie były zwykłe rozgrywki, ale wiosenne tygodnie bez futbolu zostały nam wynagrodzone emocjonującym turniejem finałowym w Lizbonie. I najlepszym dla polskiego kibica możliwym zakończeniu. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie pobawili się we wskazanie zawodników, którzy zrobili na nas największe wrażenie w tym niezwykle długim, wyjątkowym i szalonym sezonie Ligi Mistrzów. Wybrana jedenastka oparta jest na piłkarzach, którzy wczoraj rozegrali morderczy pojedynek o trofeum. Taki już urok Champions League. Być może w kilku przypadkach kierowały nami ostatnie, świeże wspomnienia, co objawia się na przykład w braku zawodników Manchesteru City, ale z drugiej strony - zawsze znajdzie się ktoś poszkodowany. A konkurencja była imponująca.
Dalsza część tekstu pod wideo
***

Bramkarz: Manuel Neuer (Bayern)

Wrócił Neuer, za jakim tęskniliśmy. Bramkarz najwyższej klasy, który wyróżnia się nie tylko grą w stylu libero, ale przede wszystkim fantastycznymi interwencjami. Niemiec jest jednym z głównych architektów zdobycia Ligi Mistrzów przez Bayern. Owszem, był niesamowity w turnieju finałowym, jednak już wcześniej błyszczał między słupkami. W minionym sezonie spisywał się na medal. Dokładnie taki, jak ten wręczony mu kilkanaście minut po ostatnim gwizdku Daniele Orsato.
34-letni golkiper wczoraj doskonale podsumował bardzo udane rozgrywki w swoim wykonaniu. Bronił jak natchniony strzały Neymara, Kyliana Mbappe, Marquinhosa. Neuer to opoka i ostoja bawarskich zwycięzców. Nikt już nie zastanawia się, czy nie jest aby za stary i wypalony. Zamknął usta wszystkim krytykom. Marc-Andre ter Stegen (w kadrze) i Alexander Nuebel (w klubie) mogą tylko z podziwem bić kapitanowi “Die Roten” brawo. I usiąść w drugim rzędzie.

Prawy obrońca: Joshua Kimmich (Bayern)

Pięć spotkań w środku pomocy, sześć na prawej obronie, zawsze na wysokim poziomie. Kimmich zanotował fantastyczną końcówkę rozgrywek, bo w trzech ostatnich meczach strzelił gola i dołożył do tego cztery asysty. To, jak pomyślał przy idealnym dośrodkowaniu do Kingsleya Comana, było ukoronowaniem jego świetnej gry. Creme de la creme. Właśnie taki jest 25-latek. Piekielnie inteligentny. Trzy razy się zastanawiający, zanim pośle gdzieś idealne podanie. Mamy wrażenie, że Joshua poradziłby sobie na każdej pozycji na boisku. A przecież nie zapomina o defensywie. W finale jego stroną PSG właściwie nie potrafiło stworzyć żadnego zagrożenia.

Środkowy obrońca: Dayot Upamecano (RB Lipsk)

Jeden z dwóch graczy w naszej jedenastce, który nie zaznał smaku finału, ale nie mamy wątpliwości, że powinien się tutaj znaleźć. Upamecano mógłby śmiało odebrać nagrodę dla najlepszego środkowego obrońcy rozgrywek. Lipsk miał kilku bohaterów wielkiego sukcesu, jakim jest dla “Byków” półfinał, jednak to o francuskim stoperze było ostatnio najgłośniej, po tym jak zagrał defensywny koncert przeciwko Atletico. I nic dziwnego. 21-latek już osiągnął poziom klasy światowej i możemy tylko czekać, aż w - prawdopodobnie - przyszłym roku zmieni klub na większy.

Środkowy obrońca: Thiago Silva (PSG)

Brazylijski weteran i kapitan PSG bardzo chciał pożegnać się z klubem, w którym spędził osiem lat, w godny sposób - z Pucharem Mistrzów w dłoniach. Nie wyszło, jednak Silva nie powinien mieć sobie nic do zarzucenia. Przy straconej bramce zaspali Thilo Kehrer i Presnel Kimpembe. 35-latek, przez całe rozgrywki, z wyjątkiem opuszczonego z powodu kontuzji rewanżu w 1/8 finału z Borussią Dortmund, liderował obronie zespołu, który zakończył tę edycję LM z bagażem tylko sześciu straconych goli. Był szefem z krwi i kości, a przy tym udowodnił, że jakościowo to nadal wysoka światowa półka defensorów. Przyszły klub Thiago - najpewniej Chelsea - będzie jeszcze mieć z niego sporo pociechy.

Lewy obrońca: Alphonso Davies (Bayern)

Może i Davies nie zagrał w finale najlepszego meczu w karierze, choć i tak w drugiej połowie się poprawił, jednak jego obecność w naszym składzie to obowiązek. Szczególnie przy dość nikłej konkurencji na tej pozycji wśród piłkarzy innych klubów. Kanadyjski wonderkid rozpoczął grę w tym sezonie Ligi Mistrzów od czwartej kolejki fazy grupowej i jego gwiazda bardzo szybko rozbłysła. Zanotował cztery asysty i multum widowiskowych, fenomenalnych, kluczowych akcji. Nelson Semedo jeszcze pewnie nie otrząsnął się po ćwierćfinałowej karuzeli zafundowanej mu przez Alphonso, a Leo Messi dopiero co wyszedł z kieszeni 19-latka. Bayern ma nowoczesnego lewego obrońcę na długie lata, zaś świat futbolu zyskał kolejnego zawodnika, dla którego po prostu chce się przychodzić na stadion.

Środkowy pomocnik: Marquinhos (PSG)

Człowiek-orkiestra. Marquinhos w zakończonej właśnie edycji Ligi Mistrzów osiem spotkań rozegrał jako defensywny pomocnik, a trzy razy wystawiany był w roli środkowego obrońcy. I na obu tych pozycjach radził sobie naprawdę świetnie. W fazie grupowej PSG aż pięć razy zachowało czyste konto. To oczywiście nie tylko zasługa Brazylijczyka, ale jego umiejętna gra w destrukcji wydatnie się do tego przyczyniła.
Żeby tego było mało, to właśnie Marquinhos był jednym z kluczowych zawodników ekipy z Paryża już w turnieju finałowym. Zawodnik z Kraju Kawy rzutem na taśmę doprowadził do wyrównania podczas rywalizacji z Atalantą. W końcu to również on otworzył wynik meczu, gdy paryżanie na etapie półfinału stanęli w szranki z RB Lipsk. Jak widać, jakość nie tylko w defensywie, ale i ofensywie. Prawdziwy lider.

Środkowy pomocnik: Houssem Aouar (Lyon)

Jedno z największych odkryć tego sezonu Champions League. Zaledwie 22-letni Aouar momentami grał tak, jakby doświadczenie na największych stadionach świata zbierał od przynajmniej dekady. W fazie grupowej dopiero się rozkręcał. Dwa razy w ogóle nie wyszedł na murawę, a w pozostałych czterech spotkaniach zdobył jednego gola, dokładając do niego dwie asysty. Nawet wówczas dwukrotnie odbierał jednak nagrodę dla najlepszego zawodnika meczu. Nie można mieć wątpliwości - gdyby nie Aouar, Lyonu w ogóle nie byłoby w fazie pucharowej.
A później cała drużyna Olympique postanowiła zagrać na nosie wielkim firmom. W zwycięskim dwumeczu z Juventusem pierwsze skrzypce grał - któż by inny - właśnie Aouar. Asysta w pierwszym spotkaniu, asysta w rewanżu i Lyon mógł szykować się do ćwierćfinału, gdzie czekał wielki Manchester City. A tam Francuz znowu zrobił swoje, bo asystował dwukrotnie. Bayern był już za mocny, ale i monachijczykom 22-latek kilka razy pokazał, że wie o co w tym biznesie chodzi.

Ofensywny pomocnik: Angel Di Maria (PSG)

W fazie grupowej Di Maria rozegrał dwa niesamowite koncerty. Najpierw jego dwa gole przyczyniły się do wygranej PSG nad Realem Madryt (3:0), a niedługo później Argentyńczyk dołożył do swojego dorobku aż cztery asysty. Potrzebował do tego zaledwie kilkudziesięciu minut rywalizacji przeciwko FC Brugge.
Prawdziwe granie zaczęło się jednak w fazie pucharowej, a tam Di Maria wcale nie spuszczał z tonu. W domowym meczu z Borussią Dortmund zaliczył kluczową asystę przy golu otwierającym wynik. PSG poleciało więc do Lizbony na turniej finałowy, ale grając z Atalantą musiało radzić sobie bez zawieszonego Argentyńczyka. I było to widać bardzo wyraźnie. Di Maria wrócił na półfinał, zdobył gola, dołożył dwie asysty, a eksperci słusznie wybrali go piłkarzem meczu. Kolejny dowód na to, że PSG to nie tylko Mbappe i Neymar.

Lewy napastnik: Kylian Mbappe (PSG)

A skoro jesteśmy już przy Mbappe… Francuz nie błysnął może w turnieju finałowym, ale trzeba też pamiętać, że był świeżo po groźnej kontuzji stawu skokowego. Mimo wszystko jego wejście na murawę podczas spotkania z Atalantą odmieniło ekipę z Paryża. Neymar w końcu miał z kim grać. Mbappe napędzał kolejne akcje, a w końcu zaliczył asystę przy zwycięskim golu Erica Choupo-Motinga. Później nie dopisał już do swojego konta żadnych liczb, ale choćby w półfinałowej rywalizacji z RB Lipsk zagrał kilka świetnych piłek do Neymara.
Francuz bardziej błyszczał wcześniej, jeszcze na etapie fazy grupowej. Przez uraz ominęło go domowe starcie z Realem, ale później zaczął nadrabiać strzeleckie zaległości. W rywalizacji z FC Brugge wystarczyło mu 38 minut, by zdobyć trzy gole i dołożyć do tego asystę. Później trafił jeszcze na Santiago Bernabeu i w spotkaniu z Galatasaray. Tam zamienił się też w króla asyst, bo posłał do kolegów trzy ostatnie podania. No i zrobił swoje, gdy PSG walczyło w 1/8 finału z Borussią. W Dortmundzie asystował Neymarowi, który musiał tylko wpakować piłkę do pustej bramki.

Środkowy napastnik: Robert Lewandowski (Bayern)

Chyba nie dziwi Was tu obecność tego Pana? Zdecydowanie najlepszy piłkarz tej edycji Ligi Mistrzów. Rozgrywki rozegrane wręcz perfekcyjnie. 15 goli i 6 asyst w 10 meczach. Ponad dwa punkty do klasyfikacji kanadyjskiej przypadające na jedno spotkanie. Potwór. “Lewy” nie trafił do siatki tylko w finale, gdzie i tak rozegrał bardzo dobre spotkanie.
Wcześniej, usiądźcie spokojnie, bo trochę to potrwa - gol z Crveną, dwa trafienia z Tottenhamem, też dwa przeciwko Olympiakosowi, jedno oczko w rewanżu z Grekami, cztery bramki podczas delegacji do Belgradu, bramka i dwie asysty na Stamford Bridge, dwa gole i dwa ostatnie podania, gdy to “The Blues” przyjechali do Monachium, gol i asysta przeciwko Barcelonie, gol i asysta z Lyonem. Ufff. Wszystko.
Gdyby Liga Mistrzów była rozgrywana w normalnym trybie, Polak mógłby rozegrać jeszcze dwa mecze. A wtedy rekord Cristiano Ronaldo (17 goli w jednej edycji Champions League) byłby poważnie zagrożony. Szkoda, ale to tylko drobny szczegół. “Lewy” i tak rozegrał perfekcyjny sezon. Kłaniamy się w pas, Panie Robercie.

Prawy napastnik: Serge Gnabry (Bayern)

Lewandowski nie wykręciłby jednak tak kosmicznych liczb, gdyby nie pomoc kolegów. W tym Serge’a Gnabry’ego, który ostatecznie w klasyfikacji strzelców tej edycji Ligi Mistrzów znalazł się na trzecim miejscu. 9 goli i 2 asysty. To dorobek 25-letniego Niemca. On nie był co prawda tak bardzo regularny jak polski napastnik, ale jak już wstał dobrą nogą, to w kilku meczach potrafił przyćmić nawet Lewandowskiego. Choćby podczas wyjazdowej rywalizacji z Tottenhamem. Gnabry zdobył wówczas cztery bramki, a do tego dołożył asystę.
Niemiec upodobał sobie granie w Londynie. Po koncercie na stadionie “Kogutów” błysnął jeszcze na Stamford Bridge, gdy Bayern pojechał na pierwszy mecz 1/8 finału przeciwko Chelsea. Jego dwa trafienia dały wielki komfort przed rewanżem. Starcie z Barceloną to już genialny występ całego zespołu, ale i Gnabry dołożył wtedy do swojego konta bramek i asyst 1+1. A było to tylko preludium do półfinałowego starcia z Lyonem. Gnabry pięknie na 1:0, niedługo później Gnabry na 2:0 i marzenia Francuzów o wielkim finale zostały brutalnie zniszczone. Znakomite rozgrywki w wykonaniu reprezentanta Niemiec.
ŁAWKA REZERWOWYCH
  • Jan Oblak (Atletico)
  • Jason Denayer (Lyon)
  • Juan Bernat (PSG)
  • Josip Ilicić (Atalanta)
  • Marcel Sabitzer (RB Lipsk)
  • Neymar (PSG)
  • Erling Haaland (Salzburg/Borussia Dortmund)
Wśród rezerwowych mieliśmy ten sam kłopot co zwykle - bogactwo z przodu i małe problemy przy wyborze piłkarzy z linii defensywy. Ławka jest bardziej zróżnicowana, bo znajdziemy tutaj kilku graczy z drużyn, które nie weszły do finałowej czwórki. Jan Oblak nie miał zbytniej konkurencji do roli golkipera numer dwa z powodu problemów zdrowotnych Keylora Navasa. Na wyróżnienie zasłużyli też solidny do bólu Juan Bernat oraz Jason Denayer, który rzutem na taśmę wygrał wewnętrzną rywalizację z kumplem z drużyny, Marcelo. Josip Ilicić niestety nie mógł zagrać w ćwierćfinale, lecz wcześniej robił takie cuda, jak z Valencią, gdy strzelił aż cztery gole. Marcel Sabitzer był mózgiem i szefem Lipska, a Neymar i Erling Haaland nie mogli nie dostać miejsca choćby na ławce. A tłoku nie brakowało - brakuje przecież Kevina de Bruyne, Raheema Sterlinga czy Gabriela Jesusa.
XI sezonu LM
Meczyki.pl
PIŁKARZ SEZONU
Zero wątpliwości. Król strzelców rozgrywek i ich najlepszy piłkarz. Zwycięzca Pucharu Mistrzów, który w drodze po tytuł strzelał w dziewięciu z dziesięciu spotkań, w jakich wystąpił. Bramkowa maszyna. Dominator. Po prostu Robert Lewandowski. Wielki Polak, który dał nam tyle radości. I, jesteśmy przekonani, jeszcze będzie ją wielokrotnie dawał.
Lewandowski piłkarzem sezonu LM
Meczyki.pl

Przeczytaj również