5 powodów, dla których FC Barcelona wygra El Clasico. Fantastyczna forma Leo Messiego to nie wszystko

5 powodów, dla których FC Barcelona wygra El Clasico. Fantastyczna forma Leo Messiego to nie wszystko
Xinhua / Press Focus
Kilka miesięcy temu scenariusz, w którym Barcelona wygrywa ligę, wydawał się niemożliwy. Teraz sprawa mistrzostwa jest otwarta. Zwycięstwo nad Realem jeszcze mocniej przybliżyłoby "Dumę Katalonii" do upragnionego tytułu. A istnieje kilka powodów, które pozwalają sądzić, że dziś to “Blaugrana" wróci z Madrytu z kompletem punktów.
Wiele wody upłynęło w Manzanares od czasu ostatniego Klasyku. 24 października ub. r. uskrzydleni madrytczycy dokonali konkwisty Camp Nou, wygrywając 3:1. Barcelona znajdowała się w środku tabeli, Ronald Koeman mógł żałować, że porzucił kadrę Holandii, a Leo Messi przymierzał się do zakupu hiszpańsko-angielskich rozmówek przed potencjalnym transferem do Manchesteru City. Ale krajobraz na Camp Nou uległ całkowitej zmianie. Teraz “Barca” jedzie do stolicy Hiszpanii po zwycięstwo. Dlaczego?
Dalsza część tekstu pod wideo

1. Powrót najlepszej wersji Messiego

Nie ma co ukrywać, “Blaugrana” to wciąż drużyna prawie w pełni zależna od dyspozycji swojego kapitana. Termin “Messidependencia” pozostaje wiecznie żywy. Na początku sezonu brak innych liderów wiódł Katalończyków na manowce, jednak dziś tandem Leo-Barca funkcjonuje perfekcyjnie. Mamy kwiecień, a Messi zanotował w tym roku tylko jeden mecz ligowy bez bramki lub asysty. Jeden. “Atomowa Pchła” wymyka się rywalom przy każdej możliwej okazji.
Powrót do formy może wiązać się z uspokojeniem sytuacji wokół Argentyńczyka. Prasa już nie roztrząsa codziennie jego przyszłości, a klubem dyryguje zaufany człowiek, Joan Laporta. Zniknął działający na szkodę zespołu Josep Maria Bartomeu, co tylko napędziło 33-letniego napastnika. Na tę chwilę filigranowy snajper jest najlepszym strzelcem La Liga, zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji asyst, a pod względem liczby udanych dryblingów w pięciu najsilniejszych ligach Europy dorównuje mu jedynie Adama Traore.
Leo Messi to człowiek-orkiestra, człowiek renesansu i człowiek, który wprost uwielbia katować Real Madryt. W Klasykach zdobył 26 bramek, najwięcej w historii. Dla porównania, Karim Benzema, czyli filar ofensywy “Królewskich”, tylko 9 razy pokonywał bramkarzy Barcelony. Przepaść i deklasacja. Dodatkową motywacją dla Messiego z pewnością jest fakt, że od czasu odejścia Cristiano Ronaldo z Realu jeszcze nie strzelił Realowi gola. Od ostatniego trafienia minęły trzy lata. A wiemy, że Leo lubi przerywać takie passy, prezentując najwyższą możliwą dyspozycję. Ray Hudson, ceniony angielski komentator, powiedział kiedyś, że Messiego nie warto opisywać, nie warto głowić się nad kolejnymi epitetami. Jego po prostu trzeba oglądać.

2. Skuteczność nowego systemu Koemana

Messi odżył, ale Barcelona jako całość prezentuje się znacznie lepiej. Duży wpływ na to miała zmiana ustawienia, na jaką zdecydował się Ronald Koeman. Gdy Holender przybył na Camp Nou, od razu zaznaczył, że odejdzie od utartego systemu 4-3-3, w którym zespół grał od dekad. Metodą prób i błędów w końcu znalazł właściwą formację, pozwalającą uwolnić potencjał większości zawodników.
W minionych kilku tygodniach kolektyw z miasta Gaudiego kolekcjonował punkty w ustawieniu 3-5-2. Frenkie de Jong został cofnięty do bloku obrony, gdzie mógł sobie przypomnieć czasy gry dla Ajaxu Amsterdam. Pod nieobecność kontuzjowanego Ansu Fatiego lewy korytarz został zagospodarowany przez Jordiego Albę. Przy formacji z trójką z tyłu Hiszpan ma więcej swobody w ofensywie, co skutkuje spektakularnie dobrymi wynikami.
Z lepszej strony pokazuje się również Antoine Griezmann. Francuz nie jest stworzony do bycia przyklejonym do skrzydła. On potrzebuje być pod grą, czuć piłkę, aby pokazać pełnię swojego talentu. W tym sezonie 30-latek już osiągnął dwucyfrową liczbę bramek i asyst. Ubiegłe rozgrywki zakończył z mizernym dorobkiem czterech kończących podań. Koeman znalazł na niego nowy sposób. Korzysta na tym cała drużyna.

3. Fenomenalna forma na wyjazdach

Zabrzmi to specyficznie, ale fakt, że spotkanie odbędzie się w Madrycie, może stanowić kolejny atut Barcelony. “Duma Katalonii” stała się prawdziwym specjalistą od podbijania stadionów rywali. Na Estadio Alfredo Di Stefano podopieczni Koemana przyjeżdżają z passą dziewięciu kolejnych zwycięstw na wyjazdach. Tak dobrej serii Katalończycy nie mieli od 2012 r. Ostatni raz “Barca” przegrała na obcym obiekcie na początku grudnia z Cadiz. Koeman tłumaczył, że specyficzny terminarz zmusił ekipę do odpowiedniej reakcji.
- Graliśmy osiem meczów z rzędu poza Camp Nou. To jakieś szaleństwo. W tym czasie musieliśmy pokazać, że jesteśmy silną i zdeterminowaną grupą. Udało nam się to udowodnić - mówił Holender na jednej z konferencji prasowych.
Wtorkowy mecz Realu z Liverpoolem nieco przeczy tej tezie, ale liczby w La Liga pokazują, że stadion “Los Blancos” nie jest twierdzą nie do zdobycia. W tabeli meczów u siebie ubiegłoroczni mistrzowie Hiszpanii zajmują dopiero czwarte miejsce. Z madryckiej paszczy lwa z kompletem oczek wyjeżdżały już Cadiz, Alaves i Levante. Czemu “Barca” miałaby nie dołączyć do tego grona?

4. Powrót filaru obrony

Real podejdzie do dzisiejszej rywalizacji bez etatowego duetu obrońców. Gdy Sergio Ramos leczy uraz lewej nogi, a Raphael Varane przebywa na kwarantannie, z Barcelony spływają pozytywne informacje na temat stanu zdrowia kluczowego stopera. Według doniesień katalońskiego dziennika “Mundo Deportivo” Ronald Araujo czuje się bardzo dobrze i jest gotów, aby zagrać w El Clasico od pierwszej minuty.
Uraz mięśniowy Urugwajczyka był tragiczną informacją dla Barcelony. W pierwszej części sezonu 22-latek wyrósł na prawdziwego szefa linii obrony. Trudno zresztą, żeby było inaczej, patrząc na jego konkurentów. Clement Lenglet miewa wahania formy, Oscar Mingueza solidne mecze przeplata fatalnymi, a Samuel Umtiti mógł zakończyć karierę po finale ostatniego mundialu i mało kto by nawet to zauważył. To wszystko sprawia, że losy defensywy leżą w rękach i nogach młodego Araujo.
Ze względu na charakterystykę, styl gry i wachlarz umiejętności, wychowanek urugwajskiego CA Rentistas jawi się jako obrońca niemal idealny. Araujo mierzy prawie 190 cm, jest niezwykle postawny, świetnie główkuje i znajduje się w klubowej czołówce sprinterów. Jeśli ktoś ma się ścigać z piekielnie dynamicznym Viniciusem, to właśnie on. Wystawienie duetu Lenglet-Mingueza naprzeciw Brazylijczyka byłoby samobójstwem.

5. Wypoczęty skład

Paradoksalnie odpadnięcie Barcelony w 1/8 finału Ligi Mistrzów może się pozytywnie odbić w dalszej części sezonu. We wtorek Real pokonał Liverpool bez większych problemów, jednak w nogach piłkarzy Zidane’a będzie te ponad 100 kilometrów więcej oraz perspektywa rewanżu na Anfield. “Duma Katalonii” nie musi martwić się o regenerację bez kolejnych wyzwań w środku tygodnia.
El Clasico to oczywiście zbyt ważny mecz, aby “Zizou” zdecydował się na jakiekolwiek rotacje. Na przestrzeni ośmiu dni Real rozegra zatem trzy kluczowe spotkania na najwyższej intensywności. A wiemy przecież, że filarami madryckiej drużyny są zawodnicy po trzydziestce, którzy błyszczą formą, jednak są tylko ludźmi. Potrzebują odpoczynku, a nie ma na niego czasu. Zwłaszcza, że trener niechętnie korzysta z usług rezerwowych, więc Toni Kroos, Luka Modrić czy Karim Benzema grają przy każdej możliwej okazji. Zobaczymy, czy w baku doświadczonych gwiazd nie zabraknie przypadkiem paliwa.
***

W listopadzie Barcelona znajdowała się na 14. pozycji w La Liga. Wydawało się, że pościg za Atletico nie ma prawa się udać, ale przed Klasykiem strata do ekipy Diego Simeone wynosi zaledwie jeden punkt. Ewentualne zwycięstwo nad Realem stanowiłoby milowy krok w drodze po tytuł. I “Duma Katalonii” ma solidne argumenty, aby go uczynić.
Na relację live z El Clasico zapraszamy od 20:00. W jej trakcie będzie dostępny czat na żywo dla zarejestrowanych użytkowników. Pierwszy gwizdek sędziego powinniśmy usłyszeć o 21:00.

Przeczytaj również