Alkokalendarium reprezentacji Polski. Pamiętne imprezy z udziałem Sławomira Peszki, Artura Boruca i innych 

Alkokalendarium reprezentacji Polski. Pamiętne imprezy z udziałem Sławomira Peszki, Artura Boruca i innych 
MediaPictures.pl/Shutterstock
W historii reprezentacji polski zdarzyło się naprawdę wiele skandali alkoholowych. Trudno powiedzieć, czy większą skazą na dziejach naszej kadry są słabe wyniki na wielkich turniejach, czy libacje alkoholowe z udziałem “Biało-czerwonych” podczas różnych imprez sportowych i zgrupowań.
Historia afer alkoholowych wśród polskich piłkarzy sięga już lat 30-tych XX wieku. Pierwszym znanym zawodnikiem, który miał słabość do mocnych trunków był Ernest Wilimowski, legenda Ruchu Chorzów. Wraz z Teodorem Pietrzakiem rozegrali mecz ligowy z Wisłą Kraków po pijanemu i mieli problemy z widzeniem piłki.
Dalsza część tekstu pod wideo
Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:9, a Ruch został zawieszony przez PZPN. Ernest Wilimowski został również wykluczony z kadry. Decyzja o jego przywróceniu wskutek słabych wyników na Igrzyskach Olimpijskich w 1936 roku okazała się bardzo trafna. Dwa lata później na Mistrzostwach Świata Wilimowski strzelił 4 gole w przegranym meczu z Brazylią.
Mistrzostwa Świata w 1974 roku w RFN były najlepszym mundialem w historii naszej reprezentacji. Po wygranym meczu z Włochami Polacy dostali pozwolenie na wyjście do miasta. Na zbyt wiele tego wieczora pozwolił sobie jeden z obrońców.
- Mieliśmy zgodę od trenera, by po wygranej z Włochami wyjść do miasteczka w celach integracyjnych. Gdy już poświętowaliśmy, wracaliśmy grupkami do hotelu. Patrzę, a przy barze, na wysokim taborecie siedzi trener Górski. Ja z natury towarzyski jestem, więc pomyślałem sobie: trzeba do niego coś zagadać, no bo tak samotnie spędza czas. Wypiłem wcześniej parę piwek, a więc ze śmiałością nie było problemu. Język mi się rozwiązał, że aż sam się dziwiłem! Gadu-gadu, fajnie nawet było. A na drugi dzień informacja, że mam wracać do Polski, bo naruszyłem regulamin - zdradził Adam Musiał.
Całą sytuację po czasie skomentował również ówczesny bramkarz “Orłów Górskiego”, Jan Tomaszewski.
- Zagraliśmy najsłabszy mecz, ale Musiał miał szczęście, bo wygraliśmy. Inaczej by wyleciał - wyznał Tomaszewski.
Ostatecznie Musiał otrzymał tylko jeden mecz zawieszenia.
Rok po pamiętnych Mistrzostwach Świata, na których Polska zajęła 3. miejsce, miał miejsce kolejny skandal, którego powodem był alkohol. Jerzy Gorgoń i Andrzej Szarmach urządzili sobie libację alkoholową w pociągu wracającym z Francji i nie udało im się uniknąć surowych konsekwencji. Gorgoń został zawieszony na pół roku, a Szarmach otrzymał ostatnie ostrzeżenie.
Przed jednym z meczów w ramach eliminacji do mundialu w Hiszpanii, trener Ryszard Kulesza zauważył, że bramkarz Józef Młynarczyk jest pod wpływem alkoholu. Jako że sytuacja ta miała miejsce przed wylotem na warszawskim Okęciu, selekcjoner postanowił odesłać swojego podopiecznego do domu.
Akcja zakończyło się konfliktem pomiędzy szkoleniowcem a piłkarzami, którzy stanęli murem za swoim kolegą. Byli nimi Stanisław Terlecki, Władysław Żmuda i Zbigniew Boniek. Wszyscy zostali wyrzuceni z kadry przez PZPN, a sam Kulesza stracił pracę.
Polski Związek Piłki Nożnej już niedługo postanowił przywrócić Bońka i Żmudę do kadry, ponieważ drużyna potrzebowała swoich kluczowych piłkarzy na mundial w 1982 roku.
Do jednego z najgłośniejszych skandali alkoholowych w XXI wieku doszło w 2008 roku po przegranym meczu z Ukrainą we Lwowie. Artur Boruc, Dariusz Dudka i Radosław Majewski po porażce postanowili utopić swoje smutki w alkoholu w hotelowej restauracji.
Młodemu Majewskiemu zdarzyło się tego wieczora zasnąć na kanapie niedaleko recepcji. Na drugi dzień skacowany Boruc przyszedł na śniadanie w samych majtkach i skarpetkach. Leo Beenhakker, świadomy tego, co się stało, wyrzucił całą trójkę ze zgrupowania i nakazał im przeprosić jedną z tłumaczek, którą obrazili.
Z kolei do pierwszego skandalu alkoholowego z udziałem Sławomira Peszki doszło w 2010 roku, na zgrupowaniu przed meczem z Australią. Były już reprezentant Polski urządził sobie w jednym z pokoi imprezę z Maciejem Iwańskim. W pewnym momencie Peszko wyszedł na korytarz i spotkał tam Jacka Zielińskiego, który był asystentem Franciszka Smudy. Pijany zawodnik rzucił kilka krytycznych uwag co do kompetencji swojego szefa, za co spotkały go surowe konsekwencje. Obaj piłkarze zostali wyrzuceni ze zgrupowania.
- Nie wiem, kto wymyślił tę czwartą rano – na pewno nie było tak późno, ale to jest najmniej ważne. Kompletnie pijany? Bzdura. Nie przeczę, że wypiłem jakieś piwo, jednak po ciężkim meczu, do kolacji – cóż w tym złego? To był mój wielki błąd i myślę, że czegoś to mnie nauczyło. A pana Franciszka Smudę za moje zachowanie serdecznie przepraszam. Zresztą już to zrobiłem. Wczoraj do niego zatelefonowałem. Powiedział, że nie zabiera mnie na najbliższe zgrupowanie kadry, ale później to już jest kwestia otwarta. Obiecał, że gdy będę w wysokiej formie i nikt się na mnie nie będzie skarżył, zaprosi mnie na następne zgrupowanie - mówił po wspomnianej aferze Sławomir Peszko.
Kolejny skandal miał miejsce w… samolocie. W 2010 roku Artur Boruc i Michał Żewłakow wypili trochę za dużo wina i zachowywali się na pokładzie bardzo niekulturalnie. Zawodnicy tak bardzo zdenerwowali swoim zachowaniem Franciszka Smudę, że ten wyrzucił ich z kadry i nie powołał na Mistrzostwa Europy 2012 w Polsce i na Ukrainie. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że szkoda. Gorszego występu z nimi w drużynie zaliczyć i tak nie mogliśmy.
W 2016 roku do ostatniej głośnej afery doszło z udziałem Kamila Glika, Artura Boruca, Kamila Grosickiego i Łukasza Teodorczyka. Zawodnicy wynajęli sobie oddzielny hotel i bawili się wyłącznie w swoim gronie. Dla niektórych ta impreza zakończyła się naprawdę źle.
- Kilku reprezentantów błyskawicznie otrzeźwiało. Spotkanie, którego oficjalnie nie ma, właśnie wymknęło się spod kontroli. Jak tłumaczą anonimowo jego uczestnicy, chcieli posiedzieć i porozmawiać we własnym gronie. Część grała w karty, inni toczyli nocne Polaków rozmowy, głównie o ewentualnych transferach i problemach w klubach. Było piwo, wino, whisky z colą. Trochę narzekań, trochę żartów. I fatalny koniec. Wymiotującego w hotelowym korytarzu Teodorczyka zauważył jeden z gości i powiadomił recepcję - czytamy w książce “Tajemnice Kadry” Sebastiana Staszewskiego.
Cezary Krzyżak

Przeczytaj również