Awantura o Pogbę. Z niewolnika nie ma pracownika, dajcie mu odejść z Manchesteru United!

Awantura o Pogbę. Z niewolnika nie ma pracownika, dajcie mu odejść!
Ververidis Vasilis/Shutterstock
Manchester United powinien podjąć męską decyzję, zakończyć ten związek i wystawić Pogbę na sprzedaż. Bardziej niż gwiazdy na boisku, klub potrzebuje pokazać własną, wewnętrzną siłę, wynikającą z dumnej historii. Drogich, nawet bardzo drogich piłkarzy da się zastąpić – plamę na honorze za to zmywa się bardzo długo.
Gdy komórka rakowa zaczyna się rozrastać, przechodzić na kolejne zdrowe odcinki układu, psuć organizm, nikt o trzeźwym umyśle nie próbuje leczyć się ibupromem. Natychmiast leci na operacyjny stół, pod nóż chirurga, który wycina chore złogi.
Dalsza część tekstu pod wideo
Takim nowotworem dla United od pewnego czasu stał się Paul Pogba, playmaker i element, bez którego struktura sportowa „Czerwonych Diabłów” nie potrafiła funkcjonować. Teraz jedynie przeszkadza i trzeba jej się pozbyć, zanim zarazi pozostałe, jeszcze nienaruszone wirusem jednostki.

„Nowe wyzwania”

Ole Gunnar Solskjaer wpadł we własne sidła. Stwierdził w pewnym momencie, że krnąbrnego Francuza da się ujarzmić, a jedynie, czego potrzebuje to ojcowskiego podejścia. Dlatego każdy przejaw nielojalności u swojego gracza zbywał, puszczał mimo uszu, nawet wtedy, gdy ten publicznie stwierdził, że gra w Madrycie, pod batutą Zinedine’a Zidane’a jest „marzeniem każdego dzieciaka i piłkarza”. Kiedyś jednak trzeba powiedzieć „dość”.
Tą kroplą, która przepełniła czarę, jest rzecz jasna niedawna wyprawa Pogby do Japonii, gdzie, w ramach obowiązków wynikających z umów sponsorskich, pokazywał się publice i dziennikarzom. Wtedy też uznał, że spuszczony z klubowej smyczy może przedstawić stanowisko i zrzucić z siebie ból najwyraźniej silnie pobudzający wątrobę piłkarza. „To dobry czas na nowe wyzwania. Gdziekolwiek indziej” – oznajmił.
Najlepiej by było, gdyby to „gdziekolwiek indziej” miało oznaczać Madryt. A jeśli nie wypaliłby plan A, to przecież nie ma się co obrażać, i można by rozważyć opcję sentymentalnego powrotu do Turynu lub zabawę wśród katarskich szejków w Paryżu. Niezależnie od tego, jaki klub siedzi w głowie pomocnika, United powinno dopilnować tego, by znalazł zatrudnienie poza Premier League oraz zrzekł się z lojalnościowego bonusu i innych płatnościach tytułem skrócenia kontraktu.
United to silna marka i stać ich na odwagę, by zrobić ten krok. Mają w swoim zespole co najmniej kilku zawodników, którzy posiadają coś, co eksperci nazywają „x-factorem” – cząstką czegoś nieokreślonego, co pozwala wychodzić z trudnych momentów w meczach, dzięki czemu ekipa inkasuje kolejne punkty i pieniądze za wygrane rozgrywki. Nie ulega wątpliwości, że Pogba jest na czele listy piłkarzy z tym magicznym czynnikiem, facet ma talent, osobowość, ale też umiejętności sprzedaży samego siebie i podnoszenia wartości rynkowej klubu.

Trudne związki

A jego zaangażowanie? Paul-exit nie jest nową rzeczą. Ten proces trwa od prawie roku, kiedy pomocnik wracał do Manchesteru ozłocony z mundialu, a w głowach jego i menedżera Mino Raioli tliła się myśl o porzuceniu Anglii i przeniesienia się do Barcelony. Wtedy nastały jednak gorsze czasy, długi konflikt z Jose Mourinho i kryzys sportowy. Ale to klub pierwszy wyciągnął rękę, wybronił piłkarza i w końcu zwolnił trującego atmosferę Portugalczyka.
Jeśli sięgnąć pamięcią wstecz, to który moment z zeszłego sezonu zostanie zapamiętany jako najwspanialszy dla ManU? Chyba najbardziej ten z Paryża. Zwycięska bitwa z PSG i szczęśliwe 3:1. Ale to nie Pogba był wtedy bohaterem, nie podnosił ekipy na duchu, ponieważ pauzował za kartki. Kluby ostatnio za bardzo zawierzają wielkim piłkarzom, a za mało przywiązują uwagi do budowania „chemii” w drużynie. Sam jestem ciekawy, jaką historię ze scenariusza „co zrobić z Pogbą” ułożyłby Guardiola w City czy Klopp w Liverpoolu.
No dobrze, ale co zrobić teraz? Działacze z Old Trafford utrzymują, że Pogba nie jest na sprzedaż. Ale właściwie dlaczego? Po co trzymać kogoś, kto chce odejść, a jego nastawienie może wpłynąć na postawę całego zespołu. Z finansowego punktu widzenia United mogą tylko zyskać. Kupili go za 105 mln euro, a biorąc pod uwagę, że w ciągu trzech lat jego wartość zarówno sportowa, jak i marketingowa wzrosła – mogą liczyć na oferty rzędu nawet 200 mln euro.
To uczciwa cena za jednego z najlepszych piłkarzy na swojej pozycji, 26-latka, przed peakiem formy. Nad transferem trzeba działać już. Do końca umowy pozostały dwa lata, za rok czołowe kluby będą wykładać połowę mniejsze pieniądze, a za półtora, już nawet nie będą się kontaktowały z Anglikami.
Wszystkie strony wiedzą, że to najlepszy moment na pożegnanie. Fani zaakceptują decyzję teamu, bo wciąż mają pełnie zaufanie do Solskjaera, który od kilku miesięcy wprowadza narrację o długiej przebudowie drużyny. To jak chirurg przygotowujący pacjenta do zabiegu. Chory uspakajany, że chodzi jedynie o wycięcie wyrostka, nie wie, iż w planach mają operację na otwartym sercu. Niezbędną, by mógł przetrwać. A zapowiadają się trudne czasy. Najtrudniejsze od czasu odejścia Alexa Fergusona.

Życie po Pogbie

United są w kiepskiej sytuacji, skandalicznie słabe szóste miejsce w lidze, gra zaledwie w Lidze Europy, fatalne morale. Nie ma innego wyjścia, z każdego kryzysu można mądrze wyjść. Sprzedaj Pogbę, inwestuj możliwie szybko, nawet jeśli wątpliwe jest, że zainwestujesz wystarczająco mądrze. Sam dla Norwega miałbym dwa rozwiązania, jedno na teraz, drugie na przyszłość:
Opcja 1: Budowanie nowego stelaża w środku pola można zacząć od kupna tandemu ND: Wilfred Ndidi i Tanguy Ndombele (o ile tego drugiego nie przechwyci zaraz Tottenham). Pierwszy, zawodnik Leicester, ma najwięcej odbiorów na mecz i najwięcej przechwytów na mecz ze wszystkich piłkarzy poniżej 23 roku życia we wszystkich europejskich topowych ligach. Tu United miałoby zabezpieczoną kwestię defensywy. W ofensywie natomiast szyki rywala przetrzebiałby pomocnik Lyonu, który, również wśród graczy poniżej 23 lat, ma średnio najwięcej dryblingów, a do tego świetnie widzi kolegów na boisku i potrafi im dogrywać.
Opcja 2: bardziej ekonomiczna, ale i przyszłościowa. Budowanie składu wokół Angela Gomesa. Tak, dziewiętnastolatka. Młody pomocnik wkrótce może wskrzesić zapomniany już w świecie futbolu kult „dziesiątek”. Gomes ma zadatki na typowego trequartistę, piłkarza, który jest sercem drużyny i od którego będzie się wymagało pomysłów na grę ofensywną swojej drużyny. Za nim tyły wspomagałby natomiast Scott McTominay. Szkot może nie ma fantastycznego sezonu pod względem liczb, to jednak często łatał dziury w szykach obronnych United i widać u niego charakter godny gry w trykocie „Czerwonych Diabłów”.

Czas decyzji

Oczywiście istnieje obawa, że Pogba będzie wyróżniającą się postacią w nowym klubie. To prawdopodobne, ale faktem jest, że nie rozwinął dostatecznie skrzydeł w Manchesterze, a czasami, poprzez radykalne cięcia, trzeba nie tylko ograniczać straty – ale robić to, co właściwie dla dobra klubu i samego zawodnika. Oraz dla reszty zawodników.
United nie unikną dyskusji na temat przyszłości Pogby i tego, czy należy go trzymać za wszelką cenę. I o tym, czy jest ważniejszy od całego klubu. To „Czerwone Diabły” muszą być najważniejsze. Byłoby łatwiej, gdyby chłopcy Solskjaera stali na silniejszej pozycji, z lepszym składem i ludźmi, którzy nie chcą opuszczać statku (a oprócz Pogby jest jeszcze kilku noszących się zamiarem odejścia). Czasami trzeba pokazać siłę kolektywu nad indywidualnością. Ta indywidualność teraz daje na to szanse. Nie można jej zaprzepaścić.
Tobiasz Kubocz

Przeczytaj również