Jan Bednarek nie gra w klubie. Co z miejscem w kadrze? "Nie chciałbym tutaj odbierać nikomu szans"

Jan Bednarek nie gra w klubie. Co z miejscem w kadrze? "Nie chciałbym tutaj odbierać nikomu szans"
Tomasz Kudala / PressFocus
Jan Bednarek nadal nie doczekał się debiutu w Aston Villi. Kiedy się to zmieni? I czy jego problemy w klubie mogą sprawić, że wypadnie z podstawowego składu reprezentacji? Selekcjoner Czesław Michniewicz wyraźnie dał do zrozumienia, co o tym sądzi...
Latem w Southampton doszło do dużych zmian. Odeszło kilku doświadczonych piłkarzy, jak Nathan Redmond, Oriol Romeu, Shane Long czy środkowi obrońcy Jack Stephens i właśnie Jan Bednarek. Ralph Hasenhuettl wyraźnie odmłodził kadrę, a na środek obrony ściągnął 20-letniego Armela Bellę-Kotchapa, który tak dobrze zaprezentował się w pierwszych kolejkach nowego sezonu, że dostał już pierwsze powołanie do reprezentacji Niemiec. Do tego w deadline day przyszedł jeszcze reprezentant Chorwacji, Duje Caleta-Car z Marsylii.
Dalsza część tekstu pod wideo
Za Bednarkiem nikt już na St. Mary's nie tęskni, tym bardziej, że on sam był zdeterminowany, by po pięciu latach zmienić otoczenie. Ostatecznie został wypożyczony do Aston Villi, która zaczęła sezon od czterech porażek w pierwszych pięciu kolejkach, a jej nowy, kupiony za 30 mln euro z Sevilli stoper, Diego Carlos, po dwóch występach zerwał ścięgno Achillesa.
Ten transfer wydawał się tym bardziej logiczny, że media spekulowały o konflikcie pomiędzy Steven Gerrardem, a dotychczasowym podstawowym stoperem, Tyrone'em Mingsem, któremu Gerrard odebrał opaskę kapitana. Inny ze stoperów, Calum Chambers, nigdy nie był gwarancją solidności. Najmocniejsza była pozycja Ezriego Konsy i wydawało się, że to z nim Polak może dość szybko stworzyć duet stoperów, przynajmniej na czas absencji Diego Carlosa.

Pechowy zbieg okoliczności

Seria niefortunnych zdarzeń sprawiła jednak, że do dziś Bednarek nie zagrał w nowych barwach ani minuty. Mecz z Manchesterem City odbył się 3 września, a więc za wcześnie, by sprowadzony dzień wcześniej piłkarz mógł już zagrać od początku. Usiadł na ławce, a Villa niespodziewanie postawiła się mistrzom Anglii i dość szczęśliwie zremisowała 1:1.
Następnie miał odbyć się mecz z najsłabszą, jak na razie, drużyną tego sezonu, a więc Leicester City. Idealna okazja do debiutu. Śmierć królowej Elżbiety II sprawiła jednak, że siódma kolejka Premier League została w całości przełożona. Kolejnym rywalem Aston Villi było Southampton, z którym Bednarek nie mógł zagrać przez zapis w kontrakcie - klub, z którego jest nadal tylko wypożyczony, co naturalne, nie chce żeby jego piłkarz grał przeciw niemu.
Ze Świętymi ponownie wystąpił więc duet Konsa - Mings, a "The Villans" wygrali 1:0. W ofensywie znowu się męczyli, ale zachowali chociaż pierwsze czyste konto w tym sezonie, w czym dużą zasługę mieli świetnie spisujący się stoperzy. Po meczu Gerrard wyznał, że jest "niezwykle zadowolony z występu Mingsa, który pokazał wielki charakter". Wygląda na to, że po ich konflikcie nie ma już śladu.
Bednarek i kontuzjowany Matty Cash oglądali to spotkanie z trybun. O ile prawy obrońca jest pewniakiem i po powrocie do zdrowia wróci też do składu (na razie dobrze zastępuje go doświadczony Ashley Young), o tyle Bednarek zapewne musi się uzbroić w cierpliwość. Skoro Mings się odbudował, to na razie menedżer nie ma powodów, by cokolwiek zmieniać.

Gotowe argumenty

To rodzi problem dla reprezentacji Polski, w której "Bedi" jest pewniakiem. No właśnie, jest czy był? Jeszcze niedawno Czesław Michniewicz deklarował, że zawodnicy niegrający regularnie w klubie muszą się liczyć z brakiem powołań, ale dziś już nie jest tak zdecydowany.
- Nie chciałbym tutaj odbierać nikomu szans, bo każdy przypadek będziemy rozpatrywać indywidualnie w zależności od tego jaka to pozycja, jaka będzie konkurencja... Jeśli będziemy mieli wybór między trzema zawodnikami niegrającymi, to przecież na któregoś i tak trzeba się będzie zdecydować - powiedział selekcjoner na poniedziałkowej konferencji prasowej.
W przypadku Bednarka wskazał nawet na okres za kadencji Jerzego Brzęczka, kiedy piłkarz mniej grał w Southampton, "a w reprezentacji, nawet pomimo braków minutowych w klubie, spisywał się całkiem dobrze". Rzeczywiście, był taki moment i to niekrótki. W pierwszych 15 kolejkach sezonu 2018/19 wychowanek Lecha zaliczył tylko dwa epizody. Poza tym nie łapał się nawet na ławkę "Świętych". A w kadrze zagrał wtedy w każdym z sześciu jesiennych meczów (cztery w pierwszej edycji Ligi Narodów plus dwa towarzyskie).
Jakub Moder, Jan Bednarek i Matty Cash
instagram.com/janbednarek_
Michniewicz ma więc w razie czego alibi, że nie byłaby to sytuacja bez precedensu. Ale na poniedziałkową konferencję przygotował sobie jeszcze jeden argument: - Janek to doświadczony piłkarz. Zawsze powtarzam, że łatwiej jest wystawić zawodnika mniej grającego do defensywy niż do ofensywy. Bo w ofensywie trzeba regularnie grać, żeby czuć odległości - podkreślił.
Można więc śmiało zakładać, że nawet niegrający w klubie Bednarek jest w gronie ok 18 pewniaków do 26-osobowej kadry, o których mówił niedawno selekcjoner. Przyznał wręcz, że nie wyklucza, że piłkarz Aston Villi zagra w obu wrześniowych meczach. Trzeba jednak pamiętać, że jest jednym z czterech zawodników - obok Skorupskiego, Bereszyńskiego i Zielińskiego - zagrożonych zawieszeniem za kartki. Jeśli zobaczy żółtą kartkę z Holandią, to na Walię będzie miał wolne.
- To jest na pewno zawodnik, na którego liczymy w kontekście mistrzostw świata. Idealnie pasowałby do gry trójką obrońców. Czyli: on, Glik, Kiwior czy ewentualnie Dawidowicz. Ale też na pozycji Bednarka może grać Wieteska czy Gumny i z takim zamiarem powołaliśmy tych zawodników - powiedział Michniewicz.
Anglicy mogą sobie pozwolić, by nie powoływać piłkarza klasy Mingsa. Ale my takiego bogactwa nie mamy. Tym bardziej w ustawieniu z trójką stoperów. Piłkarz tak doświadczony jak Bednarek jest nam zwyczajnie niezbędny.

Przeczytaj również