Błędy czy celowe działanie? Skandaliczny sędzia w LE [VIDEO]

Olympiakos Pireus przegrał przed własną publicznością z Anderlechtem Bruksela 1:2 (1:0, 1:0) w rewanżowym spotkaniu 1/16 finału piłkarskiej Ligi Europy, choć oglądający to spotkanie widzowie mogli odnieść wrażenie, że sędzia robi wszystko, by pomóc gospodarzom.


Dalsza część tekstu pod wideo
Na Georgios Karaiskakis Stadium szesnaście minut przed przerwą straty z pierwszego meczu odrobił, wykorzystując rzut karny Konstantinos Fortounis. Tyle że w tym momencie Grecy powinni grać już w "dziesiątkę" - w szóstej minucie arbiter nie tylko nie przyznał gościom rzutu wolnego, ale też nie wyrzucił z boiska obrońcy faulującego zawodnika, który wychodził na czystą pozycję. Ba - nie dostrzegł tam nawet faulu!








Zaś co do samego karnego, to... nie powinno go być. Sędzia Arnold Hunter podyktował go za zagranie ręką, którego - co wyraźnie widać w powtórkach - nie było. Co robił w tej sytuacji liniowy? Nic, bo jego zdaniem "jedenastki" być nie powinno.






W 57 minucie gry gospodarze znów popełnili faul nadający się na czerwoną kartkę. Tym razem sędzia go zobaczył, ale wyciągnął tylko żółty kartonik:








Efekt "mistrzowskiej" pracy sędziego? Olympiakos dostał dogrywkę, która mu się nie należała - bramkę zdobył po nieprawidłowo podyktowanym rzucie karnym. Na szczęście dla ducha Fair Play w dodatkowych 30 minutach dwukrotnie do siatki miejscowych trafił Ghańczyk Frank Acheampong i to zdecydowało o wyeliminowaniu mistrzów Grecji. 


Olympiakos Pireus - Anderlecht Bruksela 1:2 (1:0, 1:0)

Bramki: Fortounis 29-karny - Acheampong 103, 112. 

Pierwszy mecz: 0:1. Awans: Anderlecht. 

Przeczytaj również