Borussia Dortmund - Bayern Monachium. Starcie tytanów. Sprawdzamy największe atuty obu stron przed Klassikerem

Starcie tytanów. Nie tylko Lewandowski - sprawdzamy największe atuty obu stron przed Klassikerem
MDI / shutterstock
To już osiem lat. W maju 2012 roku niezapomniany hat-trick Roberta Lewandowskiego na Stadionie Olimpijskim w Berlinie zapewnił Borussii Dortmund krajowy dublet. A jakby Bayernowi mało było upokorzeń, sobotę później podopieczni Juppa Heynckesa przegrali przed własną publicznością finał Ligi Mistrzów, kończąc sezon z pustymi rękami. Od tamtej pory w Niemczech nieprzerwanie królują Bawarczycy, których panowanie ma szansę jednak wreszcie przerwać nie kto inny jak BVB. Sprawdzamy, kto będzie czym straszył na Signal Iduna Park.
Rachunek wydaje się prosty. Na miesiąc przed końcem trwającego sezonu wygrana Borussii pozwoliłaby jej zbliżyć się do największego rywala na zaledwie punkt w ligowej tabeli. Triumf BVB może “otworzyć” rywalizację o mistrzowski tytuł i dać zespołowi Luciena Favre’a wiarę w odzyskanie krajowego prymatu po ośmioletniej przerwie. Każdy inny wynik przybliży jednak do ostatecznego triumfu Bayern. Wygrywając na Signal Iduna Park, monachijczycy w zasadzie “zamkną” sprawę i na sześć kolejek przed linią mety znajdą się o krok od sięgnięcia po ósmą z rzędu paterę za wygranie Bundesligi.
Dalsza część tekstu pod wideo
Zanim zabrzmi pierwszy gwizdek, przyjrzyjmy się wybranym spośród najważniejszych atutów przemawiającym za każdą ze stron.

Żelazna Borussia

Borussia Dortmund wznowiła ligowe granie po ponad dwumiesięcznej przerwie, pewnie pokonując kandydatów do występów w europejskich pucharach. Schalke i Wolfsburgowi strzeliła w sumie aż sześć goli. W pierwszym meczu, poza początkowymi kilkoma minutami, z łatwością wychodziła spod wysokiego pressingu rywala. Z czasem zaczęła też stwarzać sobie coraz bardziej klarowne okazje do zdobycia bramki. Nie trzeba było długo czekać, aż Erling Haaland otworzy wynik spotkania po świetnej kombinacji pomiędzy Julianem Brandtem a Thorganem Hazardem.
W drugim meczu, przeciwko rywalowi broniącemu się bliżej własnej bramki, BVB również potrzebowało trochę czasu, żeby złapać odpowiedni rytm. Jeszcze w pierwszej połowie znalazło jednak sposób. Następnie, mimo natarcia ze strony przeciwników zaraz po przerwie, dość szybko podwyższyło prowadzenie.
Mogłoby się wydawać, że największą siłą dortmundczyków jest obecnie ofensywa. Niekoniecznie. Podopieczni Luciena Favre’a stracili zaledwie jednego gola w swoich sześciu - wszystkich wygranych - ostatnich spotkaniach w Bundeslidze. Stabilna defensywa, z trójką środkowych obrońców oraz dwójką defensywnych pomocników, zapewnia Borussii fundament, na którym może budować ataki. Nawet jeśli nie zagra Mats Hummels (choć niemieckie media wskazują, że udało się medykom BVB postawić go na nogi), gospodarze mają szansę powstrzymać rozpędzonego mistrza kraju.

Zabójczy Bayern

Żadna drużyna w całej historii Bundesligi nie zdobyła po 27 kolejkach gier tylu bramek (80), co Bayern w trwającym sezonie. Eintrachtowi Bawarczycy dopiero co zaaplikowali ich pięć. Niedługo przed pandemią jeszcze więcej trafień “przyjęli” od swoich utytułowanych rywali piłkarze Hoffenheim (sześć i to na swoim stadionie). Tylko w tym roku kalendarzowym podopieczni Hansa-Dietera Flicka rozgromili także Herthę (4:0), Schalke (5:0) czy FC Koeln (4:0).
Przymusowa przerwa nie wytrąciła z rytmu najlepszych “strzelb” Bayernu. Robert Lewandowski pokonał bramkarzy zarówno Unionu Berlin, jak i Eintrachtu. W tym drugim meczu po trafieniu dołożyli również Thomas Muller i Leon Goretzka, a asystę - przy bramce Lewandowskiego - zanotował Kingsley Coman. Nawet Alphonso Davies, który zwłaszcza w początkowych fragmentach wyjazdowego spotkania z Unionem wydawał się znajdować nieco “pod formą”, zakończył ostatni mecz z golem i asystą.
Wszystko wskazuje na to, że Bayern rozpocznie dzisiejsze spotkanie na Signal Iduna Park niemal w identycznym zestawieniu, w którym zagrał w pierwszym ligowym meczu przeciwko Borussii w tym sezonie. W listopadzie, po dwóch bramkach Lewandowskiego, jednej Serge’a Gnabry’ego i samobójczym trafieniu Hummelsa, Bawarczycy zwyciężyli w “Der Klassiker” aż 4:0. Jeżeli którakolwiek drużyna jest w stanie przełamać żelazną defensywę BVB, zapewne jest to właśnie ekipa broniących tytułu mistrzów Niemiec.

Kluczowi wahadłowi

- W porównaniu do meczu z rundy jesiennej gramy teraz w innym ustawieniu, które bardziej pasuje do naszej kadry zawodniczej - zwracał uwagę Favre podczas konferencji prasowej przed dzisiejszym spotkaniem. - Ponadto sprowadziliśmy zimą dwóch kolejnych mocnych zawodników w osobach Emre Cana i Erlinga Haalanda, którzy podnieśli naszą jakość.
Spoglądając, w jakim składzie Borussia zagrała na początku sezonu na Allianz Arena, można by odnieść wrażenie, że tamto spotkanie miało miejsce… wieczność temu. W wyjściowej jedenastce wystąpili wtedy Nico Schulz, Julian Weigl czy Mario Goetze. Z ławki wszedł Paco Alcacer. Przez cały mecz nie wstali z niej Łukasz Piszczek, Thomas Delaney czy Mahmoud Dahoud.
Od tamtej pory BVB zmieniło system gry: z 1-4-2-3-1 na 1-3-4-3, w którym kluczową rolę odgrywają tzw. “wahadłowi”. Tylko w dwóch ostatnich meczach trzykrotnie na listę strzelców wpisał się Raphael Guerreiro. Wynik spotkania z Wolfsburgiem ustalił z kolei Achraf Hakimi. To właśnie ofensywne wejścia tej dwójki mogą stanowić największe zagrożenie dla defensywy Bayernu.

Siła w środku

- Przeciwko Frankfurtowi zanotował bardzo dużo odbiorów piłki i był agresywny - mówił Flick o sobotnim występie Leona Goretzki w meczu z Eintrachtem. - To bardzo ważne na pozycji “szóstki”. Nabrał masy mięśniowej, co pozytywnie odbija się na jego grze. Leon dobrze się rozwija.
Do dzisiejszego hitu Bayern Monachium przystępuje ponownie bez kontuzjowanego Thiago Alcantary, który jednak również we wspomnianym spotkaniu z rundy jesiennej wszedł na boisko dopiero w drugiej połowie. Pod nieobecność Hiszpana, operujący w środku pola Joshua Kimmich, Goretzka i Mueller wydawali doskonale uzupełniać się w ostatnim spotkaniu Bundesligi.
Najlepiej pokazała to pierwsza akcja bramkowa. Mueller zbiegł na lewe skrzydło, po czym wycofał piłkę do wbiegającego w pole karne z głębi pola Goretzki, który precyzyjnym uderzeniem wyprowadził lidera na prowadzenie. Tymczasem w całym meczu tylko David Alaba był częściej przy piłce od Kimmicha. Jedynie Coman zaliczył z kolei więcej kluczowych podań.
Jeżeli największa broń Borussii znajduje się w bocznych sektorach boiska, siła Bayernu leży w środku pola.

Debiutant Haaland

Niewykluczone, że największe wydarzenie meczu stanowi debiut w “Der Klassiker” zimowego nabytku BVB - Erlinga Haalanda. Norweski napastnik jest pierwszym w dziejach klubu z Dortmundu zawodnikiem, który wpisał się na listę strzelców w swoich premierowych występach w Bundeslidze, Pucharze Niemiec i Lidze Mistrzów. W całej historii Bundesligi jedynie jego… poprzednik w roli środkowego napastnika Borussii, Alcacer, potrzebował mniej meczów, żeby uzbierać w tych rozgrywkach swoje pierwsze 10 bramek.
Spośród swoich dotychczasowych 10 trafień w niemieckiej ekstraklasie Haaland ośmiokrotnie strzelał gole lewą nogą (dwa razy prawą) i tyle samo razy po uderzeniach z pierwszej piłki. Sześć razy zdobywał bramki w meczach u siebie. Aż siedem z jego trafień miało jednak miejsce w momencie, gdy jego drużyna prowadziła już w danym spotkaniu. Wyjątek stanowi oczywiście jego ostatni gol. To Haaland otworzył przecież wynik - dla niego pierwszego - derbowego meczu przeciwko Schalke.
Czy Norweg podtrzyma swoją niesamowitą, “debiutancką” serię również w starciu z największym rywalem Borussii?

Rekordzista Lewandowski

Robert Lewandowski zdobył swoją 10. bramkę w Bundeslidze na początku swojego… drugiego sezonu występów w niemieckiej elicie (choć był już wtedy mistrzem Niemiec), mimo że pojawił się w niej będąc o trzy lata starszy niż Haaland dziś. Od tamtej pory kapitan reprezentacji Polski jest już najlepszym strzelcem w całej historii “Der Klassiker” z oszałamiającym dorobkiem 23 trafień, w tym 18 przeciwko BVB.
A to i tak o pięć bramek mniej, niż napastnik Bayernu zdobył w swoich pierwszych 25 ligowych występach w bieżących rozgrywkach (27). W całej Bundeslidze zostały cztery drużyny, którym Lewandowski nie strzelił jeszcze gola. Oczywiście w tym sezonie. O gonieniu, poprawianiu i pobijaniu poszczególnych rekordów autorstwa Gerda Muellera nie będziemy nawet wspominać.
Czy Polak będzie dziś kontynuował śrubowanie swoich serii? I znowu zostanie bohaterem największego meczu w niemieckim futbolu?

Wracający Sancho

Borussia wie, jak pokonać Bayern. Zarówno na własnym stadionie, jak i w tym sezonie. W rozpoczynającym rozgrywki 2019/2020 spotkaniu o Superpuchar Niemiec na Signal Iduna Park to właśnie gospodarze okazali się zwycięzcy. BVB wygrało 2:0, a zawodnikiem meczu został autor gola i asysty - Jadon Sancho.
Mimo niedawnych problemów zdrowotnych angielski skrzydłowy dał dobrą zmianę w ostatnim spotkaniu z Wolfsburgiem, notując kolejne decydujące podanie przy bramce zdobytej przez Hakimiego. Jego konkurenci do miejsca w wyjściowej jedenastce nie zmarnowali swoich szans. Brandt był najlepszy na boisku przeciwko Schalke, a Hazard sam strzelił jednego gola w derbach oraz zaliczył po asyście w dwóch minionych meczach. Wydaje się jednak, że w tak kluczowym spotkaniu Favre musi postawić na znajdującego się w równie wysokiej dyspozycji Sancho.
Ten “Der Klassiker” będzie nie tylko pojedynkiem dwóch najlepszych napastników w Bundeslidze. To również konfrontacja dwóch najlepszych asystentów rozgrywek - Sancho (16 asyst) i Muellera (17 asyst).

Zdrowiejący Gnabry

Do jednej zmiany w podstawowym składzie, w porównaniu do poprzedniego meczu, powinno dojść również w drużynie gości. Gnarby też zmagał się ostatnio z urazem, co nie przeszkodziło mu wejść na murawę z ławki rezerwowych i wziąć udział w akcji bramkowej zespołu na 5:2 przeciwko Eintrachtowi. Reprezentant Niemiec ma na swoim koncie 11 bramek i 9 asyst w trwającym sezonie Bundesligi.
Podobnie jak w przypadku Borussii i Sancho, trudno wyobrazić sobie wyjściowe zestawienie Bayernu w tym hitowym spotkaniu bez Gnabry’ego (zagra w miejsce Ivana Perisicia). Należy się zresztą spodziewać, że również Hummels, który opuścił boisko w przerwie sobotniego meczu w Wolfsburgu, zagra od pierwszej minuty.
Na taki mecz cały piłkarski świat czekał przecież ponad dwa miesiące.
Wojciech Falenta

Przeczytaj również