Bracia Hazard to już przeszłość. Dziś na topie są Hernandezowie. I mają jeden, wspólny cel

Bracia Hazard to już przeszłość. Dziś na topie są Hernandezowie. I mają jeden, wspólny cel
shutterstock.com/PressFocus
Obaj mieli problemy w początkowych etapach kariery. Żaden z nich nie pokazał pełni potencjału w macierzystym klubie. Gdy wydawało się, że kariery Theo i Lucasa Hernandeza stoją na rozdrożu, doszło jednak do nagłego przełomu. Dziś obu Francuzów można zaliczyć do światowej czołówki obrońców. Takich trzech, jak tych dwóch, to nie ma ani jednego.
Gdyby połączyć ich umiejętności, otrzymalibyśmy prawdziwą mieszankę wybuchową i być może najlepszego obrońcę globu. Jeden szybszy, bardziej dynamiczny, żywiołowy, drugi to oaza spokoju, gwarant jakości i opoka defensywy. Pod względem cech piłkarskich dzieli ich bardzo wiele. Łączy nazwisko, narodowość i historia, która wcale nie była usłana różami, jak mogłoby się wydawać, gdy spojrzymy, że dziś Lucas Hernandez występuje w niesamowitym Bayernie, a Theo jest filarem odradzającego się Milanu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Kompania braci

W rodzinie Hernandezów niedaleko padły dwa jabłuszka od jabłoni. Jean-Francois, ojciec Lucasa i Theo, również był zawodowym piłkarzem. Jeden sezon spędził nawet w Atletico. Przekazał chłopcom w genach miłość do futbolu i pewne przywiązanie do barw “Rojiblancos”. Na tym niestety zakończył się udział w ich wychowaniu. Gdy Lucas Hernandez miał 5 lat, Jean-Francois zostawił rodzinę. Nigdy później nie skontaktował się z synami, chociaż ci mimowolnie poszli w jego ślady.
- Od kilkunastu lat nic o nim nie słyszeliśmy. Nie wiem, gdzie jest, co robi, czy w ogóle żyje. Skoro sam nie chciał z nami porozmawiać, to widocznie nie ma ochoty mieć z nami żadnego kontaktu. Ale po rozpadzie rodziny moja mama, Theo i ja jeszcze bardziej zbliżyliśmy się do siebie. Zaprzysiężone trio - zdradził zawodnik Bayernu na antenie “DAZN”.
Pierwsze kroki stawiali w skromnej drużynie Rayo Majadahonda na przedmieściach Madrytu. Bardziej wyróżniał się Theo, który był półtora roku młodszy od Lucasa. Jego talent wkrótce dostrzegli skauci Atletico. Ich matka nie miała jednak pieniędzy na opiekunkę, więc na testy do klubu przyszli obaj. Theo uczestniczył w zajęciach, a Lucas bawił się piłką na uboczu. Trenerzy dostrzegli, że w starszym z braci również drzemie ogromny potencjał. I wzięli obu Hernandezów.
Theo prawdopodobnie dysponował większym talentem, jednak to Lucas był bardziej pracowity. Otrzymał przydomek “El Jefe”, czyli “Szef”. Młodszy brat mógł być co najwyżej jego podwładnym. Lucas czynił większe postępy, bardziej przykładał się do zwiększania umiejętności. Wiedział, że “Rojiblancos” dali mu szansę, której nie może zmarnować. W końcu doszło nawet do sytuacji, w której Atletico chciało pokazać Theo drzwi wyjściowe. Wtedy do akcji wkroczyła matka, która ostrzegła włodarzy, że jeśli go odrzucą, to Lucas także opuści klub. Szantaż poskutkował. Obaj zostali na Estadio Vicente Calderon, jednak z marnym skutkiem.

Hey, brother

Mama Hernandezów mogła przekonać trenerów drużyn młodzieżowych, aby nie pozbywali się Theo, ale na Diego Simeone nie miała już wpływu. “Cholo” również uznał, że warto postawić jedynie na Lucasa. Gdy w sezonie 2015/16 jeden występował w Champions League przeciwko Barcelonie, drugi kopał w trzeciej lidze. Finalnie Theo Hernandez nigdy nie zadebiutował w seniorach Atletico. Nie pomogło nawet udane wypożyczenie do Deportivo Alaves, gdzie stał się jedną z rewelacji La Liga.
W 2017 roku lewy obrońca miał dość czekania na szansę, której ostatecznie i tak by pewnie nigdy nie dostał. Zdecydował się na zdradę, odchodząc do Realu Madryt. Bracia stanęli po dwóch różnych stronach barykady. Niektórzy mogliby się zastanawiać, jak wygląda atmosfera przy świątecznym stole, gdy jedno z rodzeństwa reprezentuje barwy Atletico, a drugie przeszło do obozu wroga. Lucas postanowił rozwiać wątpliwości, wrzucając przed wigilią filmik, w którym naśmiewał się z niskiej wówczas pozycji “Królewskich” w tabeli.
W międzyczasie starszy z braci zaczął gruntować pozycję w Atletico, co przykuło uwagę drużyn narodowych. Po Lucasa zgłosiły się Hiszpania oraz Francja. Sam przyznawał, że bliżej mu do ekipy “La Roja”, bo nawet hiszpański zna lepiej niż język ojczysty. Na drodze do reprezentacji stanęły jednak problemy prawne. Gdy ubiegał się o obywatelstwo, został zatrzymany przez policję za pobicie pod wpływem alkoholu swojej dziewczyny. Proces naturalizacji natychmiast przerwano. I choć zabrzmi to dwuznacznie, był to jeden z najlepszych momentów w karierze Lucasa. Piłkarz musiał schować dumę do kieszeni i przystać na propozycję gry w kadrze “Trójkolorowych”. W ekipie Didiera Deschampsa zadebiutował w marcu 2018 roku. Cztery miesiące później był członkiem pierwszego składu mistrzów świata.

Wystrzał

Obaj zmienili kluby w przed sezonem 2019/20. Lucas wyrósł na lidera defensywy “Atleti” i poczuł, że pora na krok naprzód. Zwłaszcza, że z workiem pieniędzy w biurach Wanda Metropolitano zjawili się przedstawiciele Bayernu Monachium. Sprzedany za 80 mln euro Hernandez stał się jednym z najdroższych obrońców w dziejach futbolu.
- Po tym wszystkim, czego doświadczyłem z mamą i bratem, gdy byłem mały, jestem dumny, że zapłacono za mnie tak wielką sumę. To nie tylko duma, ale także odpowiedzialność. Kwoty transferowe w ostatnich czasach stały się bardzo wysokie, czasem nawet przesadzone. Wiem, jakim zaufaniem obdarzył mnie klub. Muszę odpłacić się na boisku - mówił Lucas po transferze do Bayernu.
W podobnym okresie Theo opuścił kolejny madrycki klub w karierze. W Realu również nie poznano się na jego talencie. Zinedine Zidane, który słynie z faworyzowania doświadczonych zawodników, wolał uparcie stawiać na leciwego Marcelo. We Włoszech Theo odnalazł raj utracony i udowodnił, że wcale nie musi być tym gorszym z braci. Liczby w tym wypadku właściwie mówią same za siebie. W Milanie rozegrał 76 spotkań, w których zanotował po 12 bramek oraz asyst.
- Moją najlepszą decyzją było opuszczenie Realu. Jeśli piłkarz nie gra, to nie może niczego udowodnić. W Mediolanie odnalazłem szczęście - deklarował Theo.
Z kolei początki Lucasa w Bawarii nie należały do udanych. Większą część pierwszego sezonu przegapił z powodu zerwania więzadeł. W mediach spekulowano, że obrońca może już po roku wyjechać z Monachium, bo nawet jego żonie nie podoba się niemiecki klimat i wolałaby wrócić do Hiszpanii. Piłkarz postanowił jednak zawalczyć o miejsce w Bayernie. Jego występy w bieżących rozgrywkach potwierdzają słuszność tej decyzji..
Nie będzie żadną przesadą nazwanie Lucasa szefem defensywy “Die Roten”. O ile oczywiście gra, bo z tym u Hansiego Flicka potrafiło być w ostatnich miesiącach różnie. Jerome Boateng gra w kratkę, a David Alaba tak zafiksował się na walce o wyższą pensję w nowym klubie, że chyba zapomniał o trzymaniu boiskowego poziomu. O tym, jak ważną postacią stał się Hernandez, najwięcej mówią spotkania, w których go brakuje. Niedawno Bayern rywalizował ze znacznie niżej notowanym Mainz. Lucas pauzował, a drużyna Hansiego Flicka nieoczekiwanie przegrała 1:2, chociaż wynik mógł być jeszcze mniej korzystny, gdyby rywale wykorzystali wszystkie pomyłki defensywy.
Lucas i Theo wreszcie wyszli na prostą i zrobili to w koncertowy sposób. Młodszy z braci pokazuje, że też ma aspiracje do gry na najwyższym poziomie, a starszy udowadnia, że był wart zapłacenia każdej kwoty pieniędzy. Teraz celem dla obu jest wspólna gra na jednym boisku, ponieważ nigdy nie udało im się tego osiągnąć w oficjalnym spotkaniu. Najbliżej było kilka lat temu w trakcie derbów Madrytu, gdy Lucas rozegrał 90 minut dla Atletico, ale Theo przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych.
- Przed derbami powiem obu, że ich bardzo kocham i mam nadzieję, że wszystko pójdzie im dobrze. Przypomnę im też, żeby byli ostrożni i się zbytnio nie faulowali. To będzie piękne widzieć synów w tak ważnym meczu - mówiła ich mama przed wspomnianym starciem Atletico z Realem.
Być może niedługo obaj spotkają się na jednym boisku. Niewykluczone, że Didier Deschamps w końcu skorzysta z usług Theo Hernandeza, który w barwach Milanu wyrósł na topowego bocznego defensora. Aktualnie właściwie nie można dyskutować z faktem, że Hernandezowie są najlepszym duetem braci w piłkarskim świecie. Kariery Rafinhi i Thiago nieco zahamowały kontuzje. Kiedy Jerome Boateng występuje w Bayernie, to Kevin-Prince rozbija się po szwajcarskich kasynach, a o dobre imię rodziny Hazardów od dwóch sezonów walczy tylko Thorgan. Lucas i Theo po prostu nie mają sobie równych.

Przeczytaj również