Broź: Jest we mnie złość sportowa, ale objawia się tylko na boisku

Broź: Jest we mnie złość sportowa, ale objawia się tylko na boisku
MediaPictures.pl/Shutterstock
Łukasz Broź, obrońca Legii Warszawa, opowiadał o obecnym sezonie, a także o swojej sytuacji w zespole.


Dalsza część tekstu pod wideo
- Nie o to chodzi w sporcie by się obrażać, chodzić wkurzonym i pokazywać to na każdym kroku. Jest we mnie złość sportowa, ale objawia się tylko na boisku. Trzeba robić swoje i być zawsze gotowym, bo szansa na grę może nadejść w najmniej spodziewanym momencie. W przypadku jej niewykorzystania, kolejna może prędko nie nadejść. Pracuje się dla siebie, dla własnego dobra - opowiada w rozmowie z Legia.Net Łukasz Broź, który wiosną na boisku pojawia się rzadko, ale gdy dostaje szanse na występ, to nie zawodzi.


- Nie ma co ukrywać, że każdy zawodnik na ławce rezerwowych cały czas czeka na swoją szansę. Jak wszyscy w naszej drużynie, mam swoje ambicje i bycie zawodnikiem rezerwowym mnie nie zadowala. Dlatego na treningach pracuję na sto procent, staram się przekonać do siebie trenerów. Zdaję sobie jednak sprawę, że grać może jednak tylko jedenastu i trzeba mieć tego świadomość. To jest Legia Warszawa - przekonuje obrońca wicemistrzów Polski, ale równocześnie dodaje: - Nie można jednak godzić się z takim stanem rzeczy, trzeba robić swoje, zasuwać za dwóch i być gotowym do gry w każdym momencie. Nikt z nas nie wie kiedy nadejdzie szansa. Moja była dość niespodziewana - szczególnie ta w lidze z Pogonią Szczecin. Wcześniej były spotkania w Pucharze Polski z Zawiszą. Niestety po spotkaniu w ekstraklasie doznałem drobnego urazu, mocno spięło mi mięsień dwugłowy. Na szczęście już po wszystkim, trenuję normalnie i jestem do dyspozycji trenera - zaznacza.


Jesienią Broź był podstawowym obrońcą Legii, a o miejsce rywalizował z Bartoszem Bereszyńskim. Po przyjściu Artura Jędrzejczyka ten stan rzeczy uległ zmianie. - Było nas dwóch, każdy mówił, że to najmocniej obsadzona pozycja w Legii, więc przyjście Artura mogło dla wszystkich być zaskoczeniem. Teraz on jest pierwszym wyborem i taki jest fakt. Rywalizacja stała się po prostu jeszcze większa. "Jędza" daje trenerowi większe pole manewru, może grać też na środku obrony. Dlatego trzeba trenować i pokazywać, że jest się godnym konkurentem. Z Jędzą mamy oczywiście świetny kontakt, często rozmawiamy, żartujemy. Podczas treningów każdy robi swoje, a decyzja należy do szkoleniowca - zapewnił piłkarz stołecznej ekipy.
Źródło: asinfo.

Przeczytaj również