Był rewelacją Premier League, wygrał walkę z nowotworem. Wielki talent znów zagości w elicie

Był rewelacją Premier League, wygrał walkę z nowotworem. Wielki talent znów zagości w elicie
Jeremy Landey/Pressfocus
David Brooks ma dopiero 24 lata, jednak jego życiorys już stanowi materiał na porządny film. Skrzydłowy Bournemouth szturmem wdarł się do Premier League, później jednak napotkał na swej drodze mnóstwo przeszkód, w tym tą najgorszą w postaci poważnej choroby nowotworowej. Walijczyk wygrał ten najważniejszy mecz. A niedługo znów zawita do angielskiej elity futbolu.
Ostatnie dni są niekończącym się pasmem doskonałych wiadomości dla kibiców Bournemouth. W miniony weekend "The Cherries" zapewnili sobie upragniony awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Dwa dni przed meczem pojawiła się jeszcze ważniejsza informacja - David Brooks przezwyciężył nowotwór. Swego czasu jeden z najbardziej obiecujących zawodników młodego pokolenia w Premier League znów będzie miał szansę na dobre cieszyć się jedynie futbolem.
Dalsza część tekstu pod wideo

Perła kwitnącej wiśni

Nim David Brooks musiał skupić się na walce o własne życie, uchodził za jednego z najzdolniejszych przedstawicieli nowej ery brytyjskich piłkarzy. Walijczyk trafił do Premier League w wieku 19 lat, kiedy jego usługami zainteresował się beniaminek z Bournemouth. Zapewne mało kto przypuszczał wówczas, że skrzydłowy stanie się współtwórcą jednego z najlepszych sezonów “Wisienek” w XXI wieku.
Brooks szturmem wdarł się do ekipy prowadzonej wówczas przez Eddiego Howe’a. “The Cherries” byli wtedy uznawani za prawdziwą rewelację rozgrywek, bowiem nie musieli drżeć o utrzymanie, a niemal co tydzień prezentowali przyjemny dla oka futbol ze stosunkowo wysokiej półki. I chociaż największe laury zbierali Joshua King czy Callum Wilson, to Brooks również dołożył swoją cegiełkę do sukcesów drużyny.
W sezonie 2018/19 zanotował on siedem bramek i pięć asyst w Premier League. Co ważne, młodziutki wtedy zawodnik błyszczał w meczach o największym ciężarze gatunkowym. Potrafił trafiać do siatki czy otwierać kolegom drogę do bramki w starciach przeciwko Chelsea, Manchesterowi United czy Arsenalowi. Na koniec rozgrywek został doceniony poprzez nominację do nagrody Young Player of the Year. Aby uzmysłowić sobie poziom Brooksa w tamtym momencie, wystarczy przytoczyć, że poza nim wyróżniono Bernardo Silvę, Raheema Sterlinga, Marcusa Rashforda, Declana Rice’a i Trenta Alexandra-Arnolda. Doborowe towarzystwo, w którym zasłużenie znalazł się też niepozorny youngster z Bournemouth.
- David jest niesamowicie utalentowanym piłkarzem. Spotkałem ostatnio właściciela Bournemouth i powiedziałem tylko, że kupno Brooksa to była kradzież. Już wnosi do drużyny wiele jakości, świeżości, jest wszechstronny, potrafi grać na skrzydle, jako dziesiątka. A będzie stawał się tylko lepszy - zachwycał się wtedy Ryan Giggs na antenie stacji “Sky Sports”.

Droga krzyżowa

Brooks w młodym wieku błyszczał na poziomie Premier League, chociaż jego początki z futbolem nie należały do najłatwiejszych. Piłkarskie szlify zdobywał w akademii Manchesteru City, angielskiego giganta, który jednak nie słynie z odważnego stawiania na adeptów własnej szkółki. Brooks był kolejnym ozłoconym pechowcem, który musiał ustąpić innym, kosztowniejszym i bardziej uprzywilejowanym konkurentom.
- Kiedy chodziłem do szkoły, myślałem jedynie o tym, aby zostać zawodowym piłkarzem. Nie miałem nawet alternatywy. Ale przez to, że byłem w młodzieżówce Manchesterze City, prawdopodobnie uważałem, że jestem lepszy niż faktycznie byłem. Jako 17-latek przychodzi pierwszy prawdziwy test, kiedy nie dostajesz profesjonalnego kontraktu i musisz odejść, bo klub sprowadza innych piłkarzy - opowiedział Brooks na łamach “Wales Online”.
Po opuszczeniu Manchesteru tylnymi drzwiami nastolatek nieudolnie szukał miejsca, gdzie ktoś byłby gotów zaufać w jego talent. W Boltonie usłyszał, że jest zbyt niski i zbyt cherlawy, aby w ogóle zaistnieć w seniorskiej piłce. W wielu innych drużynach również kręcono nosem, widząc niezbyt postawnego skrzydłowego. Dopiero Sheffield United zaoferowało mu umowę. Była to doskonała decyzja, bowiem już po roku klub sprzedał go do Bournemouth za około 10 mln funtów. I chociaż pierwszy sezon w barwach “Wisienek” układał się znakomicie, to kolejny rok rozpoczął drastyczną serię niefortunnych zdarzeń. Pod koniec 2019 roku Brooks doznał poważnego urazu kostki.
- Kiedy poddałem się pierwszej operacji, myślałem, że będzie to rutynowy zabieg. Ale coś poszło źle, kostka nie zareagowała odpowiednio i musiałem przejść kolejne operacji. W mojej głowie pojawiały się różne myśli w stylu: “A co jeśli nigdy już nie wrócę do pełnej sprawności?”. To trudny okres. Przez kilka miesięcy siedzisz w domu i nie możesz pomóc kolegom, zostaje ci jedynie oglądać, jak grają w telewizji - wyznał Brooks w rozmowie z “Daily Mail”.
Bez Brooksa Bournemouth z hukiem zleciało z Premier League. A dla naszego bohatera to był dopiero początek gehenny. Na początku tego sezonu usłyszał najgorszą możliwą diagnozę. Rak.

Mecz o życie

- Trudno mi o tym mówić, ale wykryto u mnie nowotwór. Niedługo rozpocznę leczenie. To szok dla mnie i dla moich bliskich, ale prognozy są obiecujące. Jestem pewien, że wrócę do zdrowia i na boisko najszybciej jak to tylko możliwe - poinformował Brooks w październiku ubiegłego roku.
U zawodnika Bournemouth wykryto chłoniaka Hodgkina, rzadką chorobę atakującą głównie młodych ludzi. Nowotwór został zdiagnozowany w drugim stadium, co oznacza, że zaatakował on już minimum dwie grupy węzłów chłonnych. Brooks prędko rozpoczął proces leczenia, poddając się chemioterapii. W starciu z rakiem mógł liczyć na wielkie wsparcie ze strony klubu.
- David zrobi to, z czego jest znany i za co go wszyscy kochamy. Będzie walczył i wygra. Zawodnicy i cały sztab zrobią z kolei wszystko, by pomóc jemu i jego rodzinie - podkreślał Scott Parker, trener Bournemouth.
- W Bournemouth jesteśmy jedną wielką rodziną. Trzymamy kciuki, by jak najszybciej zwalczył tę chorobę. Teraz będziemy na boisku walczyć także dla niego, aby mógł być z nas dumny - dodał w programie "Football Daily" Jamal Lowe, napastnik “The Cherries”.
W styczniu Brooks przekazał, że leczenie przebiega pomyślnie i ma nadzieję, że niedługo definitywnie upora się z nowotworem. W międzyczasie jego koledzy spełnili obietnicę, robiąc wszystko, by zespół wywalczył awans do Premier League. Na początku maja nastąpiła kumulacja szczęścia. “Wisienki” przypieczętowały promocję do elity, a 24-latek opublikował wiadomość, na którą wszyscy czekali.
- Minęło kilka miesięcy od ostatniej aktualizacji i w tym czasie szczęśliwie zakończyłem leczenie. Chciałbym podziękować wszystkim medykom za ich niesamowitą pracę i wsparcie. W zeszłym tygodniu lekarz przejrzał moje ostatnie testy i z radością mogę powiedzieć, że leczenie zakończyło się sukcesem i jestem wolny od raka - napisał Brooks.

Powrót na salony

Miniona sobota z pewnością przejdzie do historii klubu z Dean Court. Bournemouth po raz trzeci w historii awansowało do Premier League, jednak nigdy wcześniej nie zdarzyło się to w tak niesamowitych, niemal filmowych okolicznościach. Co najważniejsze, happy end dotyczył nie tylko sportowych wyników, lecz przede wszystkim stanu zdrowia Brooksa, który został należycie uhonorowany.
- Im szybciej David będzie mógł dołączyć do drużyny, by wnieść jakość i robić to, co kocha, tym będę szczęśliwszy. Bardzo za nim tęskniliśmy. To cenny członek tego zespołu. Cieszę się, że mogliśmy mu też dać awans do Premier League, bo to zawodnik, który może uświetnić tę ligę - zapowiedział Scott Parker pytany o rolę Brooksa w przyszłym sezonie.
- Jako kibic Bournemouth jestem niezwykle szczęśliwy, że David jest zdrowy i podekscytowany tym, że niedługo zobaczymy go w grze. To zawodnik na miarę Premier League - wtórował na antenie “Sky Sports” Simon Francis, były kapitan “The Cherries”.
Bournemouth przez cały proces leczenia dbało o Brooksa i z pewnością teraz również będzie mógł on liczyć na pomoc w powrocie do gry na najwyższym poziomie. Pozostaje mieć nadzieję, że poważne kontuzje i konieczność walki ze śmiertelną chorobą tylko wzmocnią dzielnego Walijczyka. Jednak niezależnie od jego występów w kolejnych sezonach, on już jest zwycięzcą. Swój najważniejszy mecz w życiu wygrał w najpiękniejszym stylu.

Przeczytaj również