"Ciągłe kopanie i brak szacunku". Burza w Formule 1. Red Bull i Max Verstappen ogłosili bojkot

Red Bull żali się, że Sky nie relacjonuje wyścigów w sposób bezstronny. Czarę goryczy przelały słowa reportera Teda Kravitza, który podczas GP USA stwierdził, że w zeszłym sezonie Lewis Hamilton został "okradziony" z ósmego mistrzostwa świata.

Tego typu komentarze zirytowały Verstappena. Holender nie wypowiadał się dla Sky przy okazji rywalizacji w GP Meksyku.

- Nie miało to nic wspólnego z tym weekendem, ale z całym rokiem. To było ciągłe kopanie i brak szacunku, szczególnie ze strony jednej osoby. W pewnym momencie miarka się przebrała. Nie akceptuje tego - stwierdził Verstappen.

- Nie można żyć przeszłością, trzeba iść dalej. Media społecznościowe są toksycznym miejscem. Jeśli ktoś zachowuje się w ten sposób w telewizji, to jest jeszcze gorzej. Ciągle byłem lekceważony. Dlatego w pewnym momencie postanowiłem, że nie będę tego dłużej tolerować - dodał Holender.

W jego ślady poszli też inni przedstawiciele Red Bulla. Bojkot dotyczy nie tylko brytyjskiego Sky Sports, ale też telewizji funkcjonujących pod tym szyldem w innych państwach.

- Pojawiło się kilka obraźliwych komentarzy, więc zrobiliśmy sobie przerwę od Sky. Max był zdenerwowany, my też. Postanowiliśmy, że zachowamy jedność - powiedział Christian Horner, szef Red Bulla.

- Niektóre komentarze w Sky są uczciwe, inne sensacyjne. Stwierdzenie, że okradliśmy kogoś z mistrzostwa, to jednak za dużo. Nie jest to bezstronna, sprawiedliwa, wyważona relacja - dodał.

Verstappen wygrał wyścig w Meksyku - piszemy o tym TUTAJ. W tym sezonie kierowcy będą rywalizować jeszcze tylko w GP Sao Paolo i GP Abu Zabi.