Cichy bohater ostatnich meczów kadry? "On był pierwszym do odstrzału. A pokazał, że jest mocny" [NASZ WYWIAD]

Cichy bohater ostatnich meczów kadry? "On był pierwszym do odstrzału. A pokazał, że jest mocny" [NASZ WYWIAD]
MB Media/BPA / Pressfocus
Spotkanie z Anglią ułożyło się tak, że będziemy je długo wspominać. Kadra Paulo Sousy wreszcie wyglądała przekonująco i to z wicemistrzami Europy. A co najważniejsze zremisowała mecz po golu w doliczonym czasie gry. Na temat tego, co wydarzyło się na Stadionie Narodowym, porozmawialiśmy z byłym reprezentantem Polski Arturem Wichniarkiem.
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Zapowiadałeś wynik 1:1 i stało się. Jest satysfakcja?
Dalsza część tekstu pod wideo
ARTUR WICHNIAREK: Pewnie, bardzo cieszy taki rezultat meczu z Anglikami. Spodziewałem się remisu, bo naprawdę uważam, że mamy zawodników, mamy potencjał ludzki, żeby grać w piłkę. Mamy możliwości, by prezentować się nowocześnie, pokazywać dobry futbol. Były już spotkania, które zaczynały układać się po naszej myśli w momencie kiedy graliśmy odważnie, kiedy nie baliśmy się ryzykować.
Czyli spodziewałeś się, że tak dobrze wypadniemy właśnie przeciwko Anglii? Jakie były ku temu przesłanki?
Pamiętasz pierwszy mecz za Jerzego Brzęczka w Bolonii z Włochami? Zagraliśmy bardzo dobre zawody. A pierwszy mecz za Paulo Sousy z Anglią? Kiedy na Wembley podeszliśmy odważniej, wyżej, częściej przebywaliśmy na połowie przeciwnika, to zaczęliśmy grać ciekawie. Możemy wyglądać tak nawet z Anglikami, mimo że zostali potem wicemistrzami Europy. Tylko musimy stawiać na taki futbol.
Stać nas na to regularnie?
Spójrzmy na możliwości tej drużyny i co jej pasuje na boisku. Po dobrym starcie z Włochami za Brzęczka zdobywaliśmy punkty w eliminacjach, ale to był bardzo siermiężny futbol. Weźmy pod uwagę chociażby dwumecz z Austrią. Byliśmy słabsi, przestraszeni, nie graliśmy w piłkę. Byliśmy gorsi piłkarsko. Punkty wiele rekompensują, ale nie lubimy oglądać takiej reprezentacji Polski. A trener Sousa przekonuje mnie swoimi słowami.
Jakimi?
Chodzi mi o przekonanie Sousy na konferencjach, że będziemy chcieć grać wysoko, odważnie, że naszym planem na Anglię jest jak najczęstsze znajdywanie się na ich połowie boiska. Bo to już nam wychodziło, tylko że incydentalnie. Byle poszli za tym zawodnicy i faktycznie przełożyli to na murawę. Wczoraj to zrobili, zdecydowanie.
To był najlepszy mecz za Paulo Sousy?
Tak, pod względem mentalnym, wolicjonalnym i piłkarskim. Te trzy ważne elementy wczoraj zafunkcjonowały. Graliśmy dobrze w poszczególnych formacjach, ale też było widać dobre porozumienie między różnymi formacjami. Grzegorz Krychowiak asekurował Tymoteusza Puchacza, Karol Linetty z Jakubem Moderem często wspomagali Kamila Jóźwiaka i Pawła Dawidowicza. Funkcjonowaliśmy jako drużyna.
Czym byłeś zaskoczony?
Zaczynając od początku, to już samym składem. Pierwsza jedenastka nie była oczywista. Sousa na kilku pozycjach dokonał niespodziewanych wyborów. Chociażby wyjście Dawidowicza w pierwszym składzie było zaskoczeniem nie tylko dla nas ale i dla innych reprezentantów.
Kto Ci to mówił?
Absolutnie nikt! (śmiech) Po prostu wysnuwam wniosek, że kadrowicze też musieli być zaskoczeni, jak zobaczyli niektóre nazwiska w pierwszym składzie na odprawie.
Okej, lećmy dalej z zaskoczeniami. Pierwsza połowa Polaków wyglądała naprawdę dobrze.
Świetnie zaczęliśmy mecz, to było najlepsze 45 minut podczas kadencji Paulo Sousy. Byliśmy poukładani, odważni i pokazaliśmy wicemistrzom Europy, że to naprawdę nasz teren. Miałem wrażenie, że w drugiej połowie wpuszczenie Anglików na własną połowę było pewnym zamysłem, żeby wyjść z szybkimi kontratakami, to pasuje do naszego DNA.
Druga połowa była już gorsza, to fakt.
Ale jednak spuściliśmy z tonu w ofensywie. Natomiast zwróćmy uwagę na coś innego. Anglicy mimo swojej przewagi w drugiej połowie, nie stwarzali akcji bramkowych. Potrafiliśmy podnieść się po ciosie zadanym przez kapitana Anglików. Bramka zdobyta przez Kane’a przy błędzie Szczęsnego nas nie podłamała, byliśmy w stanie zareagować.
Czyli Ty jesteś w grupie, która zdecydowanie mówi, że Szczęsny popełnił błąd?
No tak, to jest bramka, którą należy obwinić naszego bramkarza. Widać w powtórkach, jak Szczęsny wychylał się zza pleców Bednarka, jak sprawdzał sytuację i widział, że Kane oddaje strzał. Wiem, że Bednarek mu zasłaniał, ale to była odległość 30 metrów i Wojtek miał naprawdę dużo czasu, żeby skorygować swoje ustawienie i lepiej zareagować.
Martwi cię jego forma w ostatnim roku?
Debata ’’Szczęsny czy Fabiański” naturalnie się zakończyła, taka kolei rzeczy po zakończeniu kariery reprezentacyjnej przez Łukasza. A jednak nadal Wojtek ma swoje problemy. Bywa taki okres w karierze bramkarza, że jego forma i błędy wywołują poważne konsekwencje. W jego przypadku nie ma konsekwencji - jest nadal pierwszym wyborem w klubie i to samo w kadrze.
Jego kolega Grzegorz Krychowiak też nie ma dobrej prasy. Co kryje się za tym, że wczoraj wypadł kapitalnie?
Absolutnie takiego Krychowiaka chcemy w reprezentacji Polski. Często jest tak, że Grzesiek gra inaczej, wydziwia, nie wygląda zazwyczaj tak jak wczoraj na Narodowym. A z Anglią był mega skoncentrowany, skuteczny w interwencjach i świetnie odnajdywał się w prostocie swojej gry. Taki powinien być. Ma grać skutecznie i prosto. Wtedy jest liderem naszej drużyny.
Jest ktoś kogo chcesz od siebie wyróżnić?
Tak, jak mam wybrać jednego takiego piłkarza, to postawię na Karola Linettego. Podkreśliłbym bardzo dobry występ piłkarza Torino, to nieoczywiste. Ma już za sobą długi staż w reprezentacji, był powoływany przez wielu trenerów, ale nigdy nie był w tej kadrze ważny. On był pierwszym do odstrzału ze składu, nie mógł liczyć na kredyt zaufania u selekcjonerów. Tak jak u Sousy - zagrał nagle w wyjściowym składzie ze Słowacją, a zaraz znów był tłem. Do tego podobała mi się zmiana Karola Świderskiego, ona spowodowała, że zaczęliśmy grać lepiej. A Damian Szymański, także zmiennik, dał nam remis.
To zgrupowanie jest dla Linettego przełomowe?
Myślę, że może być. Udowodnił, że daje nam dużo w środku pola, także w ofensywie. A naprawdę nie miał łatwo. U niego w pewnym momencie gra z orzełkiem na piersi wiązała się z ciężarem gatunkowym polegającym na tym, że każdy jego błąd to w opinii publicznej wielbłąd. Karol pokazał że jest mocny. I jest teraz wysoko w notesie Sousy.
Październik będzie należał do naszej kadry i Paulo Sousy?
Na bazie tego spotkania z Anglią można być optymistą. Tylko trener Sousa i reprezentanci muszą mieć świadomość, ze będziemy ich teraz oceniać i oczekiwać od nich poziomu właśnie z tego meczu.

Przeczytaj również