Cichy gwiazdor ligi hiszpańskiej. Tylko Benzema strzela więcej od niego. Piękne słowa Luisa Enrique

Cichy gwiazdor ligi hiszpańskiej. Tylko Benzema strzela więcej od niego. Piękne słowa Luisa Enrique
Christian Bertrand / Shutterstock.com
Nie Luis Suarez, nie Antoine Griezmann ani żaden z napastników Barcelony. W tym sezonie ligi hiszpańskiej, poza niedoścignionym Karimem Benzemą, najskuteczniejszym zawodnikiem jest cichy gwiazdor tego mniej utytułowanego klubu ze stolicy Katalonii. Raul de Tomas to strzelec wyborowy, lider Espanyolu i nadzieja reprezentacji Hiszpanii.
Raul de Tomas, popularny RDT, w tym sezonie ligowym zdobył już 13 bramek. Łącznie brał udział przy 53% trafień zanotowanych przez Espanyol. Pod tym względem żaden inny zespół La Liga nie jest tak uzależniony od jednego zawodnika. Gdyby nie punkty zapewnione przez de Tomasa, barcelońskie “Papużki” milczałyby na dnie tabeli w oczekiwaniu na rychły spadek. Po odejściu Leo Messiego to właśnie 27-latka można uznać za najbardziej regularnego piłkarza, który na co dzień grywa w mieście Gaudiego.
Dalsza część tekstu pod wideo

Raul znaczy gole

De Tomas od pewnego czasu walczy o miano najlepszego snajpera na Półwyspie Iberyjskim. W ubiegłym sezonie został królem strzelców Segunda Division, kończąc rozgrywki z okazałym dorobkiem 23 trafień w 37 spotkaniach. To w dużej mierze za jego sprawą Espanyol w ogóle awansował na najwyższy poziom rozgrywkowy. RDT był tak dobry, że właściwie w pojedynkę przywrócił “Papużki” do elity.
Teraz napastnik udowadnia, że progi hiszpańskiej ekstraklasy również nie są dla niego za wysokie. Ma ogromne szanse na zdobycie nagrody im. Telmo Zarry dla Hiszpana z największą liczbą bramek w La Liga. Aktualnie wyprzedza Juanmiego i Joselu o jedno trafienie, chociaż trzeba przyznać, że choćby zawodnik Betisu ma wokół siebie o wiele łatwiejsze warunki sprzyjające śrubowaniu statystyk. Zespół z Sewilli to ofensywna maszyna, która tworzy sobie dziesiątki sytuacji. Zaś Espanyol, jeśli chodzi o liczbę wykreowanych okazji, znajduje się na szarym końcu hiszpańskich drużyn.
W obliczu kreatywnej indolencji swoich partnerów de Tomas musi wspinać się na wyżyny podbramkowych umiejętności. Dość powiedzieć, że według modelu expected goals powinien mieć teraz na koncie nie 13, a 11 trafień. Wychowanek Realu Madryt nie tylko wykorzystuje każdą tzw. “setkę”, ale jeszcze dokłada od siebie w mniej dogodnych sytuacjach. A właśnie umiejętność strzelania goli z niczego cechuje wąską grupę snajperów wyborowych.

Wreszcie dojrzał

De Tomas wreszcie zdaje się być zawodnikiem gotowym na wielkie granie. Do niedawna można było go uznać za kolejny zmarnowany talent, z którego nic już nie będzie. RDT zdobywał szlify w madryckiej La Fabrice, jednak sam przyznaje, że perspektywa gry w Realu kompletnie go przerosła. Jako młody piłkarz nie był gotowy na przepych Santiago Bernabeu i możliwość występów pod okiem idola z dzieciństwa, Zinedine’a Zidane’a. Jego brak mentalnego przygotowania sprawił, że w seniorskiej drużynie “Królewskich” rozegrał tylko jeden mecz.
- Zdaję sobie sprawę, że pewnie miałbym więcej szans w Realu, gdybym podjął kilka innych decyzji. Kilka razy narzekałem na to, że nie jestem w pierwszym zespole, tylko nadal gram w rezerwach, a potem nie dawałem z siebie stu procent. Nie byłem też w pełni zawodowcem, jeśli chodzi o zachowanie poza boiskiem… jedzenie, odpoczynek i takie rzeczy. Teraz po czasie wiem, że to ja się myliłem, nie trenerzy, chociaż wtedy myślałem inaczej. Myślałem, że powinienem być gwiazdą Realu Madryt i to był błąd. Nie można uważać, że wszystko powinno należeć do ciebie wcześniej niż na to zasłużyłeś - mówił piłkarz w szczerym wywiadzie dla “El Pais”.
27-latek nie boi się przyznać, że zmarnował pierwsze lata seniorskiej kariery. Swoim zaangażowaniem, a raczej jego brakiem, nie zdołał do siebie przekonać żadnego z trenerów “Los Blancos”. Wypożyczenia do Cordoby czy Realu Valladolid również nie wpłynęły na ukształtowanie jego charakteru. Raul traktował to jako karę, a nie szansę na pokazanie swoich umiejętności i przekonanie do siebie możnowładców na Santiago Bernabeu. Dopiero gdy Hiszpan został definitywnie sprzedany przez Real, zrozumiał, że piłkarskie dzieciństwo dobiegło końca.
- Będąc w akademii Realu, żyłem w bańce. Nie rozumiałem wielu rzeczy we właściwy sposób. Miałem ogromne oczekiwania. Niepotrzebnie - kontynuował de Tomas na łamach “El Pais”.
Po odcięciu madryckiej pępowiny napastnik w końcu dojrzał. Dziś krnąbrny wychowanek “La Fabriki” może uchodzić za wzór piłkarza i przede wszystkim profesjonalisty. Po przejściu do Espanyolu 27-latek kompletnie przedefiniował karierę, zmienił styl życia. Dziś skupia się on na każdym aspekcie, który ma wpływ na egzystencję zawodowego piłkarza. Lider Espanyolu regularnie trenuje boks, aby poprawić siłę, kondycję i refleks, w wolnych chwilach medytuje, co pozwala mu oczyścić umysł. W jego domu zamieszkał dietetyk, który codziennie kontroluje każdą kilokalorię i makroskładnik przechodzący przez organizm napastnika. To wszystko procentuje na boisku.
De Tomas rozegrał już 70 spotkań na poziomie La Liga. Średnio w co drugim brał udział przy zdobyciu bramki. Ewidentnie widać także efekty pracy nad własnym umysłem. Raul nie spala się w ważnych momentach. Wręcz przeciwnie, w meczach o największym ciężarze gatunkowym radzi sobie jeszcze lepiej niż zazwyczaj. W niedawnych derbach Barcelony strzelił gola i zanotował asystę. Trafiał także przeciwko Atletico i Realowi. Ostatnim zawodnikiem, który “ustrzelił” komplet wielkiej hiszpańskiej trójki na przestrzeni kilku miesięcy był Diego Milito w sezonie 2006/07.

Gotowy na transfer i reprezentację

- Oczywiście, że chciałbym kiedyś wrócić do Realu Madryt. Tam się wychowałem, chociaż nie wszystko potoczyło się tam tak, jak powinno, to nadal mój piłkarski dom. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze zagram w Realu - przyznał RDT na antenie “El Chiringuito”.
Przy starzejącym się niczym wino Karimie Benzemie i prawdopodobnym transferze Kyliana Mbappe powrót do Realu akurat nie musi uchodzić za najbardziej logiczną opcję. Pewne jest jednak to, że Hiszpan niedługo powinien zacząć rozglądać się za ofertami ze znacznie lepszych klubów niż Espanyol. De Tomas zapewne w pojedynkę utrzyma “Papużki” w La Liga, ale dalsza gra przy Cornella El Prat nie ma większego sensu. Hiszpan prezentuje się zbyt dobrze, by szczytem jego możliwości była co najwyżej walka o środek tabeli. Już pod koniec zimowego okienka transferowego w mediach pojawił się temat możliwych przenosin do Arsenalu. I to w klub pokroju “Kanonierów” powinien celować po zakończeniu tego sezonu. A włodarze Espanyolu już mogą przeliczać wirtualne miliony, których liczba jeszcze wzrośnie, kiedy de Tomas ugruntuje swoją pozycję w reprezentacji Hiszpanii.
- Naprawdę podobała mi się postawa Raula na treningach. Po dwóch sesjach wiedziałem, że powinien dostać swoją szansę. To świetny strzelec, który pomaga też drużynie w fazie obronnej. Dziś był znakomity - stwierdził Luis Enrique po oficjalnym debiucie De Tomasa w seniorskiej kadrze.
Gracz Espanyolu dostał szansę w trakcie listopadowego zgrupowania, kiedy kontuzja wykluczyła z gry pierwotnie powołanego Ansu Fatiego. W spotkaniach z Grecją i Szwecją wychodził na boisko od pierwszej minuty. I chociaż nie strzelił premierowego gola w narodowych barwach, pozostawił po sobie dobre wrażenie. To z pewnością nie były jego ostatnie występy w barwach “La Rojy”.
- To dla mnie niezapomniany dzień. Jestem dumny, że mogłem reprezentować swój kraj. Chciałbym podziękować trenerowi Enrique za wiarę we mnie. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że to się stanie - skomentował wyraźnie rozemocjonowany de Tomas po meczu z Grecją.
Hiszpania od lat cierpi na brak rasowej “dziewiątki”, która wypełniłaby ziejącą lukę po Raulu Gonzalezie, Fernando Torresie czy Davidzie Villi. Luis Enrique udanie poukładał swoją drużynę, jednak nadal brakuje mu napastnika z prawdziwego zdarzenia. Ferran Torres czy Mikel Oyarzabal nie należą do grona typowych snajperów. Alvaro Morata to przydatny zawodnik, którego największym mankamentem pozostaje jednak skuteczność. Z kolei Ansu Fati jest równie utalentowany, co łamliwy.
W obliczu takiej posuchy Raul de Tomas może być realnym kandydatem do wyjazdu na nadchodzące mistrzostwa świata. Do niedawna uchodził za enfant terrible hiszpańskiej piłki, ale dziś to już zupełnie inny gracz, w pełni ukształtowany, dojrzały, skupiony na kolejnych celach. Dziś w Hiszpanii trzy litery wystarczą, żeby nawet najmocniejsi rywale stracili rezon - tak groźnym zawodnikiem jest RDT.

Przeczytaj również