Cieszyli się, że w ich klubie nie ma Arabów, teraz będzie tam rządził arabski szejk. Tak Izrael zwalcza rasizm

Cieszyli się, że w ich klubie nie ma Arabów, teraz będzie tam rządził arabski szejk. Tak Izrael zwalcza rasizm
Beitar Jerozolima
Kibice Beitaru Jerozolima przez lata szczycili się tym, że ich klub nigdy nie zatrudnił żadnego zawodnika o arabskim pochodzeniu. Część z nich jednak dość szybko będzie musiała zrewidować swoje poglądy. Od teraz Beitar będzie miał bowiem nie tyle arabskiego piłkarza, co współwłaściciela.
Niezbyt życzliwe pieśni skierowane ku stanowiącym blisko 20% populacji Izraela Arabom były do pewnego momentu smutną tradycją panującą na Teddy Stadium. Fani Beitaru, znani ze swoich rasistowskich okrzyków i braku szacunku do osób będących przecież często ich sąsiadami, pierwszy szok przeżyli dwa lata temu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wtedy do klubu przywędrował Mosze Hogeg, przedsiębiorca działający w branży technologicznej, który zaraz po swoim przyjściu zapowiedział rewolucję. Uznał, że nie będzie tolerować takich zachowań ze strony kibiców. Od razu zaczął walkę z rasizmem na trybunach. Teraz poszedł jednak o krok dalej. W obecnym tygodniu ogłosił, że właścicielem 50% udziałów w klubie został pochodzący ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich szejk Hamad bin Chalifa Al Nahajjan.

Niesforna rodzinka

Nie jest oczywiście tak, że wszyscy fani Beitaru sieją nienawiścią do Arabów. Ci, którzy jednak najgłośniej krzyczą, są zwykle niestety najlepiej słyszalni. “La Familia”, bo tak się nazywają, to grupa najbardziej zagorzałych kibiców klubu, uformowana w 2005 roku. Grupa szczyci się izraelskim pochodzeniem, lecz zarazem nie ma za grosz szacunku do rodaków o innym pochodzeniu etnicznym i odmiennej religii. Oprócz obraźliwych przyśpiewek wobec Arabów, kibice tworzący tę sekcję posługują się również zakazanymi symbolami. Na przykład flagą szowinistycznej, nieistniejącej już obecnie, lecz nękającej w przeszłości Palestyńczyków partii Kach.
Od momentu powstania “La Familia” nie przebierała w środkach. Najszerszym echem odbił się jednak incydent z 2013 roku, kiedy klub nieco po cichu sprowadził do siebie dwóch muzułmańskich Czeczenów z Tereka Groźny - Dżabraiła Kadyjewa oraz doskonale znanego z występów na polskich boiskach Zaura Sadajewa. Na reakcję fanatyków Beitaru nie trzeba było zbyt czekać długo. Wściekli podpalili klubowe biuro, za co dwóch członków tej specyficznej “rodziny” zostało zresztą później aresztowanych. Sama sytuacja posłużyła później za jedną z głównych osi znanego filmu dokumentalnego “Forever Pure”.

Kolejna ważna próba

Póki co, wydaje się, że Hogeg działania wobec ekstremistycznych jednostek może uznać za udane. Jak przyznawał w wywiadzie dla “BBC”, osobiście pozywał kibiców zachowujących się w sposób rasistowski. Teraz postanowił ich wystawić na kolejną próbę.
- Razem wprowadzamy Beitar w zupełnie nową rzeczywistość, która przyniesie za sobą wspólne osiągnięcia oraz braterstwo dla naszego klubu, jego wspaniałej społeczności i całego izraelskiego sportu - powiedział w oficjalnym komunikacie po ogłoszeniu nowego inwestora.
W klubie pojawił się Hamad bin Chalifa Al Nahajjan, który zobowiązał się do sporych inwestycji. W ciągu najbliższych dziesięciu lat ma w sumie przeznaczyć na działalność klubu sumę 300 milionów szekli, co stanowi mniej więcej 76 milionów euro.
- Jestem podekscytowany możliwością zostania partnerem w tak wspaniałym klubie i tak niesamowitym mieście, stolicy Izraela i jednym z najświętszych miejsc na świecie. Słyszałem wiele o zmianach zachodzących w Beitarze i cieszę się, że mogę być ich częścią - przyznał nowy współwłaściciel.

Zamiast walki - oświecenie

W klubie w ostatnim czasie sporo zmieniło się więc już na lepsze. I nie dotyczy to tylko pierwszego zespołu. Choćby dzieci uczące się gry w piłkę w Beitarze grają w koszulkach ze swoimi imionami w trzech językach - angielskim, arabskim oraz hebrajskim. Dla dużego grona kibiców nowy właściciel jest naturalną koleją rzeczy, czemu wsparcie pokazali podczas piątkowego treningu zespołu.
- Dla większości fanów to bardzo dobra informacja, którą przyjęli ze sporą ekscytacją. Nie możemy się już doczekać, co przyniesie przyszłość, a przede wszystkim chcemy grać, wygrywać i razem jakoś w tym wszystkim funkcjonować - powiedział Nissan Shtrauchler na antenie “BBC”.
Mimo tego, część fanatyków klubu wciąż nie pogodziła się z tymi zmianami. Jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnej decyzji o sprzedaniu szejkowi udziałów w klubie, w zeszłym tygodniu inny trening zespołu został przerwany, gdy część fanatyków wtargnęła na boisko, by wyrazić niezadowolenie wobec przyjścia nowego właściciela. Ten jednak nie boi się stojącego przed nim wyzwania i zamierza nie tyle pozbywać się ich z trybun, co po prostu przekonać do zmiany podejścia.
- Jeśli spojrzeć na kibiców, którzy uczestniczyli w tym incydencie, to zobaczymy, że w większości są to młodzi ludzie w wieku 16-22 lat. Ich mózgi są niestety wyprane przez tę czarną stronę mocy, ale uważam, że powinniśmy ich oświecić i tylko wtedy zdołamy im pomóc - przyznał na konferencji prasowej po przejęciu udziałów w klubie.
Sukces w zmianie podejścia jednostek, dla których jedynym problemem w drugim człowieku jest jego inna religia lub też pochodzenie, będzie zdecydowanie większym osiągnięciem nowego inwestora Beitaru niż pierwsze od 2008 roku mistrzostwo kraju.

Przeczytaj również