Cristiano Ronaldo przychodzi do United po to samo, co 18 lat temu. "Od pierwszego dnia był na to nastawiony"

Cristiano Ronaldo przychodzi do United po to samo, co 18 lat temu. "Od pierwszego dnia był na to nastawiony"
photoplanet.am / Shutterstock.com
Cristiano Ronaldo miał 18 lat, kiedy po raz pierwszy zdecydował się na transfer do Manchester United. Dziś, dokładnie dwa razy starszy, powraca na Old Trafford po dokładnie to samo, co wtedy. Po to, by raz jeszcze zostać najlepszym piłkarzem na świecie. A przy okazji, pomóc przywrócić “Czerwone Diabły” na należne im miejsce.
- Jedyną rzeczą, jaką mogę powiedzieć, jest to, że do zamknięcia okna transferowego pozostało jeszcze kilka dni. Wszystko może się wydarzyć, choć osobiście sądzę, że są nieliczni piłkarze, tacy jak Cristiano Ronaldo czy Messi, którzy sami decydują, gdzie będą grać. To oni odgrywają główną rolę w negocjacjach. Jeśli Messi decyduje się pójść do Paryża, idzie do Paryża. To ci piłkarze decydują. To oni pukają do drzwi. To oni idą tam, gdzie chcą.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wypowiadając powyższe słowa, nie dalej jak wczorajszego popołudnia, Pep Guardiola wydawał się zrezygnowany. On już wiedział. Wiedział, że Cristiano Ronaldo nie zdobędzie się ostatecznie na sensacyjny transfer do Manchesteru City. Mało tego. Wiedział, że kariera jednego z najlepszych piłkarzy w dziejach przybiera właśnie równie niespodziewany zwrot. Doskonale wiedział, że Portugalczyk wraca za miedzę, do Manchesteru United.
Od wczoraj w redakcjach sportowych na całym świecie powrót Cristiano Ronaldo na Old Trafford analizowany jest ze wszystkich możliwych perspektyw. My postanowiliśmy się cofnąć w czasie nie mniej niż 18 lat. I przypomnieć okoliczności poprzednich przenosin portugalskiej gwiazdy do jednego z niezmiennie największych klubów naszej planety.
Pomoc lekarza
Było lato 2003 roku. Manchester United przygotowywał się do sezonu, w którym miał bronić tytułu mistrza Anglii. I to ósmego w raptem 11-letniej historii Premier League. Pod koniec okresu przygotowawczego do rozgrywek, zaraz po powrocie z tournee po Stanach Zjednoczonych i trzy dni przed meczem o Tarczę Dobroczynności przeciwko Arsenalowi, podopieczni Sir Alexa Fergusona udali się do Lizbony na towarzyskie spotkanie z tamtejszym Sportingiem. Występ gwiazd jednego z najbardziej utytułowanych w tamtym okresie klubów w Europie miał uświetnić otwarcie Estadio Jose Alvalade, wybudowanego na odbywające się rok później finały EURO 2004. Jak się później okazało, prawdopodobnie żaden sparing w historii futbolu nie obrósł taką legendą, jak tamto starcie w stolicy Portugalii. Tamtego wieczoru w Lizbonie zaświeciła, a zarazem narodziła się, wyłącznie jedna gwiazda.
- Grałem w tamtym meczu - wspominał po latach środkowy obrońca United, Rio Ferdinand. - Na prawej obronie wystąpił przeciwko niemu John O’Shea. Nie wiedzieliśmy wtedy, kim był Ronaldo. Kiedy zeszliśmy na przerwę do szatni, John potrzebował tlenu. Słaniał się na nogach! Powiedzieliśmy mu: “Sheasy, podejdź do niego bliżej!”. On nawet nie odpowiedział.
- Kiedy patrzyłem, jak Ronaldo dostaje piłkę, po czym “kręci” Johnem O’Shea w tę i z powrotem, w głębi duszy chciało mi się śmiać - przyznał w rozmowie z portalem “Goal.com” inny gracz “Czerwonych Diabłów”, Ryan Giggs.
- Sheasy potrzebował w przerwie pomocy lekarza, ponieważ miał zawroty głowy! - napisał z kolei w swojej autobiografii Roy Keane.
- Na jego twarzy pojawił się ból i konsternacja - dodał we własnej książce Sir Alex Ferguson, nie mogąc nadziwić się temu, jak bardzo niesamowicie szybki i znakomicie wyszkolony technicznie nastolatek dał się we znaki podstawowemu wówczas obrońcy mistrzów Anglii.
Latem 2003 roku zaledwie 18-letni Cristiano Ronaldo był jeszcze w Europie postacią anonimową. W seniorskim futbolu zdążył uzbierać niewiele ponad 1000 minut gry, zdobyć pięć bramek i zaliczyć sześć asyst. To w tamtym meczu towarzyskim młodziutki Portugalczyk objawił się piłkarskiemu światu.
Najlepszy
Wspominanego wieczoru Sporting pewnie pokonał grający w nie najsilniejszym składzie Manchester United 3:1, a Ronaldo ani razu nie wpisał się na listę strzelców. Co ciekawe, w jednym z pomeczowych sprawozdań z tamtego spotkania można odnaleźć jedynie pojedynczą wzmiankę na temat jego występu. W angielskiej prasie odnotowano, że rozegrał imponujące zawody, a na początku meczu jego groźny strzał sprawił problemy bramkarzowi rywali, Fabienowi Barthezowi. Zachwytom nie było za to końca wśród tych, którzy najdobitniej przekonali się o umiejętnościach nastolatka.
- Po meczu czekaliśmy w autobusie na dyrektora wykonawczego, Davida Gilla oraz trenera Sir Alexa Fergusona - przywoływał kilka lat temu Ferdinand na łamach dziennika “The Sun”. - Wszyscy chcieliśmy, żeby ściągnęli Ronaldo do nas.
- Po spotkaniu rozmawiali z nim wszyscy nasi zawodnicy - zdradził Giggs. - Pamiętam, że potem czekaliśmy w autobusie i wszyscy zastanawiali się na co.
Ferguson, który doskonale zdawał sobie już wtedy sprawę, że jego odnosząca sukcesy drużyna wymaga przebudowy, nie zamierzał tracić czasu. Kiedy jego zmęczeni podopieczni lizali rany po przegranym sparingu i rozsiadali się na pokładzie autokaru, on rozmawiał już ze swoim najnowszym odkryciem. Kilka dni później Cristiano Ronaldo został najdroższym na tamte czasy nastolatkiem w historii angielskiego futbolu i od razu otrzymał na Old Trafford koszulkę z numerem 7. Tego samego lata zwolnił ją David Beckham. Wcześniej zakładały ją największe legendy Manchesteru United, takie jak George Best i Eric Cantona.
Wewnątrz zespołu pojawienie się Ronaldo z miejsca wywołało sensację. Z dwóch powodów.
- Od pierwszego dnia, kiedy pojawił się w klubie, był nastawiony na zostanie najlepszym piłkarzem na świecie - wspominał przed kilkoma laty na antenie telewizji “Sky Sports” wychowanek United, Darren Fletcher, zanim dodał: - Z jednej strony, starszym zawodnikom imponowała jego determinacja. Z drugiej, bardzo mu się za nią obrywało. Zdarzało się, że koledzy z drużyny śmiali się z tego, jak dodatkowo trenował indywidualnie. Ale on nic sobie z tego nie robił. Nigdy nie przestał.
Ronaldo natychmiast zadebiutował też w barwach “Czerwonych Diabłów”. W pierwszej ligowej kolejce sezonu wszedł na boisko w 61. minucie wygranego aż 4:0 domowego spotkania z Boltonem. Jego premierowy występ nie przeszedł bez echa.
- To najbardziej ekscytujący debiut, jaki kiedykolwiek widziałem - zachwycał się nie kto inny jak zmarły dwa lata później Best. - Na tamtym meczu było też kilku moich starych kolegów z drużyny, którzy porównali go do mnie. Na przestrzeni lat kilku zawodników nazwano już wcześniej “nowym Georgem Bestem”, ale po raz pierwszy traktuję to jako komplement. Byli piłkarze, w których grze można doszukać się podobieństw, ale ten chłopak ma ich więcej od nich, zwłaszcza że jest autentycznie obunożny. Może grać na obu skrzydłach, z łatwością mijać rywali oraz groźnie dośrodkowywać lewą i prawą nogą.
- Inną rzeczą, która podobała mi się w grze Ronaldo przeciwko Boltonowi, było to, jak radził sobie pod względem fizycznym - dodał legendarny gracz Manchesteru United. - Kiedy tylko wszedł na boisko, został powalony na ziemię, po czym po prostu wstał i kontynuował grę. Nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. To właściwa postawa. Sam zwykłem rozkoszować się, kiedy obrońcy z premedytacją mnie faulowali. Stawałem się dzięki temu jeszcze bardziej zdeterminowany, by pokazać im, gdzie ich miejsce!
Wyzwanie
Podczas pierwszego pobytu w Manchesterze United Cristiano Ronaldo zrobił dokładnie to, co sobie założył. W 2009 roku opuścił Old Trafford jako najlepszy piłkarz świata. Przez sześć lat występów w barwach “Czerwonych Diabłów” trzykrotnie sięgnął z klubem po mistrzostwo Anglii, wygrał Ligę Mistrzów oraz szereg innych trofeów. Nie wspominając o nagrodach i wyróżnieniach indywidualnych.
Całe 12 lat później Cristiano Ronaldo wraca do Manchesteru United jako jeden z najlepszych piłkarzy w historii futbolu. Wraca jako środkowy napastnik. I wreszcie wraca do klubu, który od czterech lat niczego nie wygrał. Czy nieuchronnie zbliżający się do końca kariery, 36-letni Portugalczyk mógł wyobrazić sobie większe wyzwanie?
Guardiola wiedział też, co go czeka.

Przeczytaj również