Dani Olmo powróci do FC Barcelony? Kiedyś odszedł z niej za namową ojca, dziś jest rozchwytywany

Ojciec miał mu zniszczyć karierę wyjazdem do Chorwacji. Dziś biją się o niego europejskie mocarstwa
DarioZG/shutterstock.com
Masz 16 lat. Grasz w drużynach młodzieżowych Barcelony, jesteś kapitanem w swojej grupie wiekowej. Uważają cię za wielki talent. Wtedy jednak decydujesz się na wyjazd. Nie, nie do Manchesteru, gdzie o ciebie zabiegają, ale do... Chorwacji, za radą twojego ojca. Trafiasz do Dinama Zagrzeb. Brzmi jak przepis na zmarnowanie kariery? Nic bardziej mylnego! Oto wstęp do historii chłopaka, o którego zabijają się najmocniejsze europejskie kluby. Opowiedzmy sobie o Danim Olmo.
Nie wszyscy muszą wiedzieć, kim jest młody ofensywny pomocnik. Wszak kopie piłkę w Prva HNL, więc oglądać go mamy okazję raczej tylko na boiskach Champions League. Tam, pomimo słabych wyników, podopieczni Nenada Bjelicy pokazali pazurki. A w całej drużynie wyróżnia się właśnie on. Perełka, diament, gracz o ponadprzeciętnym talencie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Gdy mówiono o nim, jako o wychowanku „Blaugrany”, to wielu z was pewnie sądziła, że to jakiś odrzut z ich szkółki. Zawodnik, który nie mógł się przebić i po prostu uciekł w dosyć nietypowym kierunku. Historia 21-latka jest jednak zupełnie inna. Nikt go nie skreślił, ani nie wypędził. Jego przenosiny do Chorwacji związane były z w pełni przemyślaną decyzją.
I chociaż taki ruch zaskoczył wszystkich, to Olmo obronił się swoimi umiejętnościami. Teraz szykuje się transfer, a o jego podpis zabiegają Juventus, Tottenham, Manchester United, Ajax czy... FC Barcelona. Młodzieżowy reprezentant Hiszpanii nie bał się pójść własną ścieżką. I na ten moment wydaje się, że dokonał trafnego wyboru.

Ruch nielogiczny, ale tylko na papierze

- Mówili mi, że oszalałem. Trenowałem drużynę w drugiej lidze hiszpańskiej i zmasakrowano mnie za taki ruch, mówiono że niszczę synowi karierę – wspominał wydarzenia z lata 2014 roku ojciec Daniego, Miquel, na łamach „Guardiana”. – Opuszczenie Barcelony nie było łatwe, zwłaszcza jeśli byłeś kapitanem, tym bardziej grając w reprezentacji. To była najtrudniejsza decyzja w jego życiu - dodał.
Decyzja, pozornie, absolutnie szalona. Faktem jest jednak, że dokładnie przemyślana. Szanse przebicia się na Camp Nou ocierały się o iluzję. Wystarczy spojrzeć na piłkarzy takich, jak Carles Aleña, którzy zostają wysłani na wypożyczenie po tym, jak odbili się od pierwszej drużyny. Olmo za to nie tracił czasu na ławce.
Obrał na tyle nietypowy kierunek, że nie wszyscy wierzyli w to, co się stało. Nawet po podpisaniu kontraktu z chorwacką drużyną dostawał SMS-y od pracowników hiszpańskiego klubu z prośbami o to, aby sobie nie żartował i... stawił się na treningu. Potem mieli zwyczajnie pytać, co właściwie zrobił, wybierając właśnie Dinamo.
W końcu rezygnacja z możliwości rozwoju w stolicy Katalonii na rzecz zdecydowanie niżej notowanej ligi brzmiała abstrakcyjnie. Dani wiedział jednak, co robi. Wybrał klub, który na szkoleniu młodzieży zna się chyba najlepiej w swoim regionie Europy.
Wystarczy tylko spojrzeć na 23-osobową kadrę Chorwacji, która doszła do finału na mundialu w Rosji. Aż czternastu zawodników z tego grona miało okazję grać dla Dinama. Dziesięciu z nich kopało piłkę w młodzieżowych drużynach „Modrich”. W końcu ich akademia wychowała m.in. Lukę Modricia czy Mateo Kovacicia. To absolutny światowy top w kształtowaniu piłkarzy, w czym oczywiście pomaga monopol na sukcesy w kraju.

Chorwacka przygoda

Chociaż Olmo przychodził jako wielki talent, to wciąż był jedynie 16-letnim chłopakiem. Nie od razu wdarł się do składu. Pierwsze kilka szans z ławki otrzymał już w drugiej połowie pierwszego sezonu w nowej drużynie. W kolejnym, 2015/16, pojawił się na murawie dwa razy – łącznie na 134 minuty. W tym czasie... maczał palce w dwóch bramkach.
Powoli zaczął „przedstawiać się” jako gracz o ogromnym potencjale. Cały czas występował w młodzieżowych reprezentacjach, a w 2017 roku, mając 19 lat, zadomowił się już w podstawowym składzie. Od tamtej pory jest kluczowym ogniwem układanki Dinama. Trenerzy i kapitanowie zespołów Prva HNL wybrali go nawet najlepszym piłkarzem sezonu 2018/19.
Chociaż nie wykręca kosmicznych liczb asyst i bramek, to jego wpływu na grę nie sposób przecenić. W poprzedniej kampanii wraz z kolegami doszedł do 1/8 finału Ligi Europy. W pucharach opuścił zaledwie... 5 minut gry. W bieżącej edycji Ligi Mistrzów zaliczył wszystkie mecze od deski do deski. I chociaż jego drużyna zajęła ostatnie miejsce w grupie, to zrobił sobie ogromną reklamę.
Reklamę tak wielką, że dostał nawet szansę debiutu w dorosłej reprezentacji Hiszpanii. Gdyby się nie pojawiła, to może i nigdy nie zagrałby dla „La Furia Roja”. Rozważał bowiem wcześniej występy dla Chorwacji!
Ostatecznie jednak najpierw pojechał reprezentować swoją ojczyznę na wygrane Mistrzostwa Europy do lat 21. Zdobył nawet gola w finale i został wybrany do jedenastki turnieju. Pięć miesięcy później wszedł z ławki w eliminacyjnym spotkaniu Euro 2020 przeciw Malcie, od razu wpisując się na listę strzelców.
I tak, okrężną drogą, Dani Olmo wdarł się na salony, które prawdopodobnie byłyby dziś dla niego niedostępne, gdyby nie zaryzykował. Ma zaledwie 21 lat. Spójrzmy na kadrę Barcelony i poszukajmy graczy w jego wieku. Carles Perez? Ogony. I... to tyle. Aleña właśnie odszedł na wypożyczenie do Betisu po tym, jak od początku sezonu łącznie zagrał pięć razy. No i mamy 17-letniego Fatiego, ale on jest po prostu rewelacją.
Oczywiście nie można wykluczyć, że gwiazda Dinama w razie pozostania w Katalonii, nie zostałaby nowym Messim czy zaliczyła kosmiczny przeskok, jak najnowsze „złote dziecko” Barcy. Na swoje obecne położenie jednak nie ma prawa narzekać.

Własną ścieżką na szczyt

Pan Miquel Olmo, jako trener, dobrze wiedział, jak wygląda szkolenie młodzieży w kraju. Od kolegów po fachu poznał też szczegóły pracy z adeptami w drużynach juniorskich Barcelony i Dinama. Dzisiaj jego syn zbiera owoce analizy swojego taty i pnie się w górę po szczeblach kariery. Niedawno, w rozmowie z „Jugones”, Dani przyznał, że czuje potrzebę zmiany:
- Ostatnie lato było idealnym momentem, aby zrobić następny krok. Ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło i powiedziałem, że i tak cieszy mnie perspektywa gry w Lidze Mistrzów. Sądzę jednak, że mój czas tutaj dobiegł już końca i chciałbym zrobić kolejny krok, aby wciąż się rozwijać - powiedział Hiszpan.
Jego występy na Maksimir sprawiły, że przykuł uwagę czołowych klubów Starego Kontynentu. Zespoły z obu części Manchesteru, Atletico Madryt, AC Milan, Juventus czy nawet sama Barcelona mają stoczyć walkę o podpis młodego Hiszpana. „Blaugrana” złożyła już nawet podobno ofertę kupna swego wychowanka.
Chorwaci oczekują podobno 40 milionów euro za jego usługi. To niemal dwa razy więcej, niż ich rekordowa sprzedaż – 23 miliony za Marko Pjacę do Juventusu. Oczywiście, należy brać poprawkę na to, że ceny piłkarzy nieustannie rosną, ale pokazuje to tylko, za jak wielki talent uważany jest Dani Olmo.
Niezależnie od tego, jaki klub wybierze, z pewnością otrzyma szansę. Obecnie można go śmiało określić mianem „wonderkida”. Ma niesamowity potencjał, a teraz musi zdecydować, gdzie będzie próbował go zrealizować. Z pewnością chciałby znaleźć zespół, w którym od razu mógłby grać regularnie. Latem przecież czekają nas Mistrzostwa Europy. Skoro już zadebiutował w reprezentacji, to na pewno chciałby na nie pojechać.
To byłby kolejny punkt na liście osiągnięć młodego wciąż piłkarza, który zaryzykował i wcześnie postanowił wyjechać do kraju, o którym myśli mało kto w jego wieku. Przeszedł jednak test, który sam sobie zgotował. Na tym etapie ma już przewagę nad wieloma swoimi rówieśnikami. 124 spotkania w pierwszej drużynie Dinama, w tym 29 rozgrywkach międzynarodowych, cztery mistrzostwa kraju, trzy puchary i zwycięstwo na Euro U-21.
Co jeszcze czeka utalentowanego Olmo? Zobaczymy. Jego sufit zawieszony jest naprawdę bardzo wysoko.
Kacper Klasiński

Przeczytaj również