Odkrycie 2022 roku? De Jong w kieszeni "Kante z Ekwadoru". Głośny transfer do giganta kwestią czasu

Odkrycie 2022 roku? De Jong w kieszeni "Kante z Ekwadoru". Głośny transfer do giganta kwestią czasu
Pro Shots/SIPA USA/PressFocus
“Kante z Ekwadoru”, który schował ostatnio do kieszeni Frenkiego de Jonga. Moises Caicedo błyszczy na największych piłkarskich scenach: w Premier League oraz na mundialu. Jego wielki transfer do topowego klubu jest kwestią czasu.
- Moises Caicedo zostanie czołowym zawodnikiem i może stać się kimś, kto naprawdę wyróżnia się na tle innych. Ma dopiero 21 lat i jest duszą tego młodego zespołu ekwadorskiego - zachwycał się Alan Shearer, legendarny angielski napastnik i baczny obserwator rozgrywek Premier League.
Dalsza część tekstu pod wideo
Można mu zaufać. To właśnie na brytyjskiej ziemi rozwija się talent Caicedo, piekielnie utalentowanego pomocnika Brighton, jednego z dwóch najciekawszych zespołów spoza wielkiej szóstki. “The Seagulls” mogą zacierać ręce - z każdym świetnym występem na mistrzostwach świata rośnie wartość 21-latka. A “Moi” gra doprawdy znakomicie.

Nosi i gra

Niewysoki, ale silny. Wybiegany. Grający ostro, lecz równocześnie elegancko. Doskonały z piłką przy nodze, z dobrym przeglądem pola, odważny w dryblingu, świetnie kontrolujący boiskowe wydarzenia. Dyrygent gry zespołu z naturalną smykałką ofensywną i także odpowiedzialną postawą w tyłach. Nadzwyczaj solidny w odbiorze. Pomocnik nowoczesny, kompletny, nie zaś przypisany stricte do “szóstki” czy “ósemki”. Wszędobylski, mądrze się ustawiający. Po prostu piłkarz, który zarówno zagra na futbolowym fortepianie, jak i go z gracją poniesie.
Przesadzona laurka? Przerysowana? Być może, bo nie ma graczy bez wad, graczy idealnych. Ale Moises Caicedo to odkrycie 2022 roku w Premier League, potwierdzający właśnie w Katarze niemały bagaż umiejętności. 21-latek jest liderem reprezentacji Ekwadoru, która na start mundialu pewnie ograła gospodarzy, a następnie urwała punkty Holandii. A może inaczej - to “Oranje” wyrwali remis Ekwadorczykom. Piłkarze z Ameryki Południowej grali lepiej i tworzyli więcej okazji bramkowych, więc mogą czuć niedosyt po wyniku 1:1 przeciwko drużynie Louisa van Gaala. Teraz, aby wyjść z grupy, potrzebują jednego punkciku z Senegalem. Kluczem do sukcesu znów będzie dobra gra Caicedo.
Taka jak przeciwko Katarowi i Holandii. Na inaugurację MŚ “Moi” grał pierwsze skrzypce, nawet jeśli klasa rywala faktycznie nie była wysoka.
Nie mogło być zatem lepszej weryfikacji gigantycznego talentu 21-latka niż starcie z renomowaną Holandią. Caicedo zdał ten egzamin z wyróżnieniem. Pokazał największe walory, rządził w środku pola wespół z Jhegsonem Mendezem, jego wiernym przybocznym, wykonującym często najtrudniejszą robotę. Dał też dowód silnej mentalności, bo akurat nie wszedł w to spotkanie zbyt dobrze. To po jego stracie i nieporozumieniu z Jacksonem Porozo piękną bramkę zdobył Cody Gakpo. “Moi” odpowiedział na tę pomyłkę w najlepszy możliwy sposób - świetną grą i udziałem przy golu wyrównującym. Pomocnik Brighton odebrał piłkę Jurrienowi Timberowi, wręcz go demolując (wideo TUTAJ od 1:10). Chwilę później Enner Valencia cieszył się z trafienia na 1:1.
Caicedo przyćmił Frenkiego de Jonga i zasłużenie zebrał po ostatnim gwizdku sporo laurów. Skauci największych klubów pewnie błyskawicznie dali znać szefom, że 21-latek znów potwierdził ogromny talent. Hiszpański dziennikarz “Chiringuito”, Diego Plaza Casals, zaapelował, by wręczyć mu przydomek “ekwadorski Kante”. Cóż, bez cienia przesady.

Perełka

Szczególnie, że piłkarz Brighton, podobnie jak swego czasu doświadczony Francuz z Chelsea, szaleje na co dzień na arenach Premier League. Ekwadorczyk napędza grę “Mew” i jednocześnie zapewnia jej stabilność. W tym sezonie Caicedo plasuje się w czołowej szóstce ligi, jeśli chodzi o odbiory - wykonał ich 43, co daje ponad trzy na mecz. Dowody na błysk w grze ofensywnej? Proszę bardzo. 65 progresywnych podań, 4.64 na 90 minut gry, dziewiąty wynik w lidze. “Moi” gwarantuje też ponad dwie tzw. shot-creating actions na jedno spotkanie. Odkąd w kwietniu tego roku rozgościł się w składzie Brighton, ma pewny plac. Jest fundamentem tej drużyny, choć kamyczek do jego ogródka stanowi liczba fauli (30, najwięcej w Premier League) i żółtych kartek (już cztery).
Jak Moises Caicedo trafił do Anglii? Nie jest piłkarzem “znikąd”. Gdy zaczynał w rodzimej lidze, Ekwadorczycy wiedzieli, że rośnie im istna “perełka”. Na radarze miało go wiele europejskich klubów. Brighton kupiło pomocnika z Independiente del Valle w lutym 2021 roku za 5 mln euro, wygrywając rywalizację m.in. z Feyenoordem. Po kilku miesiącach “Moi” został wysłany do Belgii, by ogrywać się w Beerschot. Tam prezentował się na tyle fantastycznie, że szybko, po jednej rundzie, wrócił na Wyspy. W Jupiler League doceniano nie tylko jego grę jako całość, ale też dwa elementy: odwagę i pozytywną bezczelność z piłką przy nodze.
- Granie w Beerschot to dajmy na to tak, jakby w Polsce Caicedo grał w Stali Mielec. I on był jednym z najlepszych pomocników ligi belgijskiej. W takim klubie. Potrafił tam naprawdę czarować. Wszedł jako dzieciak z taką pewnością siebie, że w meczu z Genkiem w jednej akcji założył “dziury” kilku piłkarzom, utrzymując się przy piłce. Kompletnie mnie nie dziwi, że w Anglii nie spękał, nie spalił się psychicznie. Od początku było widać, że to jest facet, który jak gdzieś wchodzi, to z drzwiami - opowiadał TUTAJ na naszym kanale Youtube Mariusz Moński, ekspert od piłki holenderskiej i belgijskiej, przed meczem Holandia - Ekwador.

Wielki transfer?

Caicedo wrócił do Anglii w styczniu, a od kwietnia trudno sobie wyobrazić bez niego grę Brighton. Wszedł do najlepszej ligi na świecie faktycznie, wybaczcie kolokwializm, “z buta”, wyważając drzwi i zasiadając do stołu z największymi. To dziś czołówka pomocników Premier League. Jeszcze nie piłkarz wybitny, ale prospekt pierwszej klasy, kandydat na przyszłego lidera drugiej linii klubu znacznie silniejszego od “The Seagulls”.
Ekwadorczyka łączy się z ekipami Liverpoolu czy Manchesteru United. Wzmocnień w drugiej linii będą też szukać w Arsenalu i Chelsea. Pytanie na dziś brzmi więc nie czy, a kiedy 21-latek zamieni Brighton na zespół z TOP6. Znakomita gra na mistrzostwach światach jedynie winduje jego wartość. Na The Amex mogą szykować miejsce na duży przelew. Kto wie, czy nawet nie dziesięciokrotnie wyższy niż ten, który blisko dwa lata temu wysłano do Ekwadoru.

Przeczytaj również