Decydujące miesiące dla wielu piłkarzy Lecha Poznań. Oni mają coś do udowodnienia. "Chyba już po zawodach"

Decydujące miesiące dla wielu piłkarzy Lecha. Oni mają coś do udowodnienia. "Chyba już po zawodach"
Paweł Jaskółka
Wielu piłkarzy, wiele wątpliwości. Którzy z zawodników Lecha Poznań mają wiosną coś do udowodnienia? Dla nich nadchodzące miesiące będą niezwykle istotne.
Lech Poznań jako jedna z pierwszych drużyn w 2023 roku wróci do gry. "Kolejorz" zagra też wiosną najwięcej meczów ligowych ze wszystkich zespołów, bo ma do rozegrania zaległe spotkanie z Miedzią Legnica, a dodatkowo dwumecz w Lidze Konferencji z norweskim Bodo/Glimt. Mimo że na mistrzostwo dla poznaniaków szansa jest bardzo mała, to dla klubu, ale przede wszystkim wielu piłkarzy Lecha wiosna może okazać się kluczowa w kontekście ich przyszłości. Sprawdziliśmy, dla kogo najbliższe miesiące powinny być decydujące.
Dalsza część tekstu pod wideo

Bramkarze:

Filip Bednarek

"Bedi" to obecnie pierwszy bramkarz Lecha Poznań i na tę chwilę raczej się to nie zmieni, mimo że do klubu przyszedł Dominik Holec. Dla Filipa najbliższe miesiące są o tyle istotne, że spróbuje on udowodnić, że kiedy został w "Kolejorzu" wreszcie pierwszym golkiperem, to w pełni na to zasługuje. Bednarek rośnie, a to powinno cieszyć wszystkich. Od działaczy, trenerów, kibiców po niego samego.

Dominik Holec

Do Lecha przyszedł po to, by... pokrzyżować plany Bednarka. W Lechu to nowość, bo zazwyczaj, gdy nowy bramkarz dołączał do zespołu, to z miejsca stawał się numerem jeden. Teraz jest inaczej. Holec musi udowodnić, że jest lepszy od "Bediego", a to nie będzie proste. Jak mawia klasyk: "rywalizacja jeszcze nikomu nie zaszkodziła" i w tym przypadku powinno być podobnie. Słowak będzie wiosną walczył o jak największą liczbę minut, ale też o to, aby zostać w Lechu i dostać kontrakt na dłużej. Sam bramkarz dobrze wszedł w zespół. Jest komunikatywny, dobrze gra nogami - co w Lechu jest niezwykle ważne - a także na linii. Dzięki niemu na cały 2023 rok - biorąc pod uwagę grającego dziś w Stali Mielec Bartosza Mrozka - między słupkami powinien być spokój, czego w Poznaniu nie było bardzo dawno.

Krzysztof Bąkowski

Wychowanek klubu jest zdrowy i trenuje na pełnych obrotach. W 2023 roku musi zrobić kolejny krok do przodu. Na pewno dla niego samego celem na najbliższe 12 miesięcy jest debiut w pierwszym zespole "Kolejorza", czego jeszcze się nie doczekał. Jednak w obliczu przyjścia Holca, wiosną pewnie uda się na ponowne wypożyczenie do Fortuna 1. Ligi, by tam udowodnić swoją jakość i zbierać doświadczenie. Oby trzymało się go zdrowie, bo w tym roku może zrobić wreszcie oczekiwany progres. Bąkowski to także reprezentant kadry U-21, gdzie pewnie również liczy na kolejne minuty.

Artur Rudko

No niestety... tutaj jest po zawodach. Pierwsza myśl, jaka przychodzi w związku z tym bramkarzem, to taka, żeby już więcej nic nie zawalił, bo popsuł już dosyć w trwającym sezonie. Pewnie zostanie w Lechu do lata, ale dla niego najbliższe miesiące to bardziej perspektywa drugoligowych rezerw niż pierwszego zespołu. Artur to w porządku gość - wiem to z autopsji - ale na boisku nie ma takiej pozycji jak "fajny gość". Zrobił postępy, ale ma też mankamenty (plucie piłki przed siebie), których raczej już nie poprawi. Za kilka miesięcy pewnie odejdzie i zostanie po nim tylko kiepskie wspomnienie.

Obrońcy

Filip Dagerstal

Dla wypożyczonego z Chimek Moskwa Szweda najbliższe miesiące są o tyle ważne, że na 99,9 proc. zmieni on w tym roku klub. Pytanie, na jaki i czy będzie to Lech Poznań. Do Rosji nie wróci, gdzie ma kontrakt do końca 2023. Sam piłkarz dobrze czuje się w Poznaniu, a Lech chciałby go zatrzymać. Szwed pokazał dużą jakość i zobaczymy, czy wiosną utrzyma ten poziom. Jesienią wrócił też do reprezentacji Szwecji. Jeśli dalej będzie prezentował się tak dobrze, to tego piłkarza wręcz trzeba zatrzymać w Poznaniu. W pierwszej rundzie był jednym z najlepszych obrońców w całej lidze.

Lubomir Satka

Dla Słowaka najbliższe miesiące będą kluczowe. Latem miał zgodę na odejście, ale... klub w obliczu problemów na środku obrony zablokował jego transfer, choć trzeba oddać, że ponoć oferty z Włoch (pojawił się temat Cremonese z Serie A) nie okazały się dla Lecha satysfakcjonujące. Sam Słowak nie był z tego zadowolony, ale pogodził się z tym, że zostanie w Poznaniu.
Czekają go ważne miesiące, bo latem - jako zawodnik z kartą na ręku i etatowy reprezentant kraju - będzie mógł poszukać dla siebie bardzo ciekawej opcji. Pewnie innej niż Lech, ale zobaczymy też, czy wiosną Słowak pogra tak dużo, jak jesienią.

Barry Douglas

Doświadczony Douglas obecnie bardzo szybko wraca do zdrowia po urazie kostki, bo już po 6 tygodniach zaczął treningi na boisku. Wiosna pokaże, czy zasługuje na nowy kontrakt, czy nie. Z jednej strony jesienią miał problemy na tej pozycji, a z drugiej tacy piłkarze jak Barry powinni być w Lechu, z którym coś wygrali, a także występowali w Europie. Czasami doświadczenie jest bezcenne, ale tutaj musi ono równoważyć jakość samego piłkarza.

Pedro Rebocho

Jesienią zaliczył chyba największy zjazd ze wszystkich piłkarzy Lecha względem sezonu mistrzowskiego. Było to zaskakujące, bo mówimy tu o czołowym lewym obrońcy całej ligi. Jego kontrakt wygasa latem, ale klub ma opcję automatycznego przedłużenia o kolejny rok. Jeszcze z niej nie skorzystał i najbliższe miesiące sprawdzą, czy Portugalczyk nawiąże do formy z sezonu mistrzowskiego i jego umowa zostanie przedłużona. Podobnie jak przy Barrym, czekamy na ponowną weryfikację tego zawodnika.

Mateusz Żukowski

Możemy napisać podobnie jak przy Rudce - (raczej) po zawodach. Na razie nie pokazał nic, co predestynuje go do pierwszego zespołu "Kolejorza". Będziemy bardzo zdziwieni, jeśli z tej mąki będzie jeszcze chleb. Żukowski jest wypożyczony z opcją wykupu z Glasgow Rangers, lecz najprawdopodobniej Lech z niej nie skorzysta. Najbliższe miesiące będą kluczowe dla tego piłkarza, ale nie spodziewamy się dla niego zbyt wielu szans. Jak się okazało, to był bardziej transfer do rezerw niż pierwszego zespołu, bo Żukowski częściej grywał w II lidze niż w pierwszej drużynie. Oczekiwano od niego nieco więcej. Jesienią wystąpił w trzech spotkaniach Ekstraklasy, z czego w starciu z Widzewem (45 minut) wyglądał jak junior. John van den Brom, pytany o występ Żukowskiego w tym meczu, odpowiadał: "Zapytajcie jego".

Bartosz Salamon

Wszyscy kibice czekają na powrót lidera i "kapitana bez opaski", jak nazywany jest w Poznaniu Salamon. Czy wróci do dobrej formy? Czy nie będzie miał problemów ze zdrowiem? Czy będzie występował w pierwszym składzie? Czy zostanie powołany do kadry? Pytań nie brakuje. Najbliższe miesiące nam to pokażą.

Pomocnicy

Afonso Sousa

Zanim zaczniemy oceniać tego piłkarza, trzeba wziąć pod uwagę kilka aspektów. Sousa ma 22 lata. Pierwszy raz w życiu mieszka w innym kraju. Ma pewne problemy fizyczne, biorąc pod uwagę naszą ligę. Do Poznania "ściągał go" Maciej Skorża, którego potem już nie było. Dodatkowo John van den Brom nie jest jego fanem, ale... wiosną się to powinno zmienić. Portugalczyk ma jakość, która powinna wyróżniać go na tle Ekstraklasy i w najbliższych miesiącach powinien to pokazać. Już jesienią miał przebłyski, bo przecież zapewnił ważne punkty w meczach z Wartą Poznań i Piastem Gliwice.

Joao Amaral

Zanosi się na to, że zimą z Lecha nikt nie odejdzie, co oznacza, że w klubie zostanie też Amaral. Tak jak Rebocho jesienią zaliczył on ogromny zjazd względem sezonu mistrzowskiego. Nawet może większy niż lewy obrońca. To był lider w zespole Macieja Skorży, choć trzeba oddać, że granie u byłego trenera Lecha było skrojone pod Portugalczyka, a u van den Broma jest nieco inaczej. Przede wszystkim Amaral musi więcej pomagać w defensywie, czego nie lubi. Najbliższe miesiące będą kluczowe w ocenie tego piłkarza. Czy on jeszcze może coś dać Lechowi, czy latem trzeba będzie go sprzedać? W końcu gorzej niż jesienią (chyba) już być nie powinno.

Kristoffer Velde

Norweg ewidentnie ma "kosę" z Ekstraklasą. W pucharach błyszczy, a w naszej lidze jest "brzydkim kaczątkiem". Mija rok od jego przyjścia do Lecha i to najwyższy czas, aby udowodnił, że na ligowych boiskach też może zachwycać. Wiosną wróci również do Norwegii na boisko Bodo/Glimt, któremu już w karierze strzelił gola, będąc piłkarzem Haugesund.

Adriel Ba Loua

Dla niego to absolutnie kluczowe pół roku. W Lechu kończy się cierpliwość ze strony działaczy i Johna van den Broma. Ciągłe kontuzje Ba Loui, nieskuteczność i brak liczb. To się musi zmienić w 2023 roku, bo jeśli nie, to najbliższe miesiące powinny być ostatnimi w klubie w wykonaniu najdroższego transferu w historii "Kolejorza".

Napastnicy

Artur Sobiech

Tu za dużo nie ma co udowadniać. Celny strzał oddany w meczu ligowym będzie już progresem, bo Sobiech przez 1,5 roku w Lechu tego nie dokonał. Ciągłe kontuzje, a jak nie one, to słabe występy. To jego ostatnie pół roku w Lechu, dodatkowo biorąc pod uwagę wysoki kontrakt napastnika, niewspółmierny do tego, co pokazuje na boisku. Do szatni Lecha pasuje, ale do boiska już niekoniecznie.

Przeczytaj również