Deontay Wilder i Tyson Fury ponownie na wojennej ścieżce. Pora na grzmoty w MGM Grand!

Wilder i Fury ponownie na wojennej ścieżce. Pora na grzmoty w MGM Grand!
screen z youtube.com
Ostatnie godziny dzielą nas od rewanżowego starcia Deontaya Wildera z Tysonem Furym, którego stawką będzie pas mistrza świata federacji WBC w wadze ciężkiej. Panowie podgrzewali atmosferę na długo przed walką, więc możemy spodziewać się kapitalnego widowiska. Pojedynek nie ma jednoznacznego faworyta, choć według ekspertów trochę więcej atutów znajduje się po stronie „Bronze Bombera”.
Pierwsza potyczka pięściarzy została rozegrana na pełnym dystansie i zakończyła się werdyktem sędziów, którzy orzekli remis. Ostateczne rozstrzygnięcie było krzywdzące dla „Gypsy Kinga”, jednak biorąc pod uwagę fakt, że rywalizacja w ringu stała na niezwykle wyrównanym poziomie, nie można rościć żadnych uwag pod adresem arbitrów. Nieco ponad rok od tamtych wydarzeń gra o bokserski tron rozpoczyna się na nowo.
Dalsza część tekstu pod wideo
Podczas ostatnich tygodni zawodnicy nie szczędzili sobie uprzejmości, w związku z czym Komisja Sportowa Stanu Nevada zabroniła im spotkania „face to face” po oficjalnej ceremonii ważenia. Obawiano się, że panowie skoczą sobie do gardeł, jak miało to miejsce na jednej z minionych konferencji prasowych.
To prawda, że lepiej zapobiegać niż leczyć, natomiast mnóstwo dziennikarzy sportowych, którzy na pięściarstwie zjedli zęby, podkreślało, że po raz pierwszy w trwających kilka dekad przygodach z boksem są świadkami tak absurdalnej sytuacji, jak niedopuszczenie do stanięcia zawodników oko w oko podczas ceremonii ważenia.

Trash-talk

Niekwestionowanym pięściarskim cesarzem słownych przepychanek był Muhammad Ali i tego tytułu nikt mu nie odbierze, ale zarówno Deontay Wilder, jak i Tyson Fury, śmiało mogliby pretendować do miana najlepszego sportowego trash-talkera współczesności. Dobitnie pokazuje to jedna z ostrzejszych rozmów przeprowadzonych pomiędzy zawodnikami, gdzie „Król Cyganów” przedstawił Amerykaninowi swój ranking królewskiej kategorii wagowej:
Wilder: Jestem numerem jeden w wadze ciężkiej, ty numerem dwa.
Fury: Jesteś trzeci.
Wilder: Kto jest pierwszy?
Fury: Ja.
Wilder: A numer dwa?
Fury: Twoja mama.
O ile przywykliśmy, że Fury nie potrafi trzymać języka za zębami i zawsze budzi kontrowersje, o tyle po Wilderze spodziewaliśmy się raczej opanowania. Niemniej „Bronze Bomber” również posiada zdolność dogryzania oponentom: „Sprowadziłem cię z powrotem. Teraz zrobię to po raz drugi. Nie zapomnij o tym. Znalazłem cię, gdy byłeś uzależniony od kokainy i myślałeś o samobójstwie. Doprowadziłem cię do wielkiego boksu”.

Zwyciężyć menela z Alabamy

Jak powszechnie wiadomo, aby sięgnąć po tytuł mistrza świata, należy zdeklasować rywala dzierżącego pas czempiona, a przynajmniej wyraźnie przejąć inicjatywę w walce. W przeciwnym wypadku, jeśli starcie nie zakończy się przed czasem, sędziowie punktowi zazwyczaj opowiadają się za aktualnym mistrzem. Dlatego jeśli Tyson Fury poważnie myśli o zdobyciu pięściarskiego Olimpu, musi pokazać wyraźną dominację nad Wilderem.
Zapowiedzi „Gypsy Kinga” są odważne, ale Deontay Wilder dysponuje obecnie prawdopodobnie najsilniejszym uderzeniem w wadze ciężkiej. Oczywiście, wszyscy znamy przechwałki Fury’ego dotyczące nietypowych treningów wzmacniających szczękę i nie wątpimy w skuteczność tej metody, jednak na „Bronze Bombera” to może nie wystarczyć. Póki co, wiemy ile kilogramów bohaterowie potyczki wnieśli na wagę.
Tyson Fury to bestia niezwykle odporna na ciosy oponentów, o czym przekonał się przed kilkoma laty Władimir Kliczko. Gdyby losy pojedynku miały rozstrzygnąć się po pełnym wymiarze dwunastu rund, właśnie „Król Cyganów” zgarnąłby pas najbardziej prestiżowej federacji pięściarskiej. Niemniej, minimalnie większy odsetek obserwatorów typuje zwycięstwo Deontaya Wildera przez nokaut. Fury kwituje to krótko:
- Zdetonuję ten cały „Bomb Zquad” niczym saper. Prawdziwy czempion, ''Król Cyganów'', sięgnie po kolejną koronę i będzie na to patrzył cały świat. Ten menel z Alabamy dostanie wreszcie to, na co zasłużył.
Zaiste „Gypsy King” należy do grupy bokserskich terrorystów, lecz musi uważać, ponieważ saper myli się tylko raz, a podczas walki o tak wysoką stawkę nie można pozwolić sobie na jakiekolwiek błędy. Niezależnie od tego, kto zostanie triumfatorem nocnego starcia gigantów, jednego możemy być stuprocentowo pewni: MGM Grand zadrży w posadach.
Mateusz Połuszańczyk
Redakcja meczyki.pl
Mateusz Połuszańczyk , Mateusz Połuszańczyk
22 Feb 2020 · 18:15
Źródło: własne

Przeczytaj również