Derby Manchesteru, czyli wielki hit Premier League! Czy już dzisiaj rozstrzygnie się walka o tytuł?

Derby Manchesteru, czyli wielki hit Premier League! Czy już dzisiaj rozstrzygnie się walka o tytuł?
charnsitr / Shutterstock.com
Ten mecz elektryzuje nie tylko Anglię, ale cały piłkarski świat. Ma tyle podtekstów, że ciężko o wszystkich pamiętać. Jedno jest pewne – to spotkanie z kategorii tych, w których stawką nie są jedynie trzy punkty.
Derby Manchesteru nie mogły się trafić w bardziej odpowiednim momencie. Obie ekipy są obecnie najlepszymi drużynami Premier League i zajmują najwyższe miejsca w tabeli niemal od początku sezonu – to „niemal” dotyczy wyłącznie City, ponieważ „Obywatele” byli przez moment nawet na 5. miejscu, natomiast najniższe miejsce „Czerwonych Diabłów” w tym sezonie to… aktualne, czyli pozycja wicelidera. Co warte uwagi, ostatni taki przypadek, gdy derby Manchesteru były jednocześnie spotkaniem pomiędzy liderem i wiceliderem, miał miejsce w mistrzowskim sezonie United 2012-2013, kiedy to zespół sir Aleksa Fergusona na Old Trafford uległ City 1:2 po zwycięskiej bramce Sergio Aguero.
Dalsza część tekstu pod wideo
Najlepsze ofensywy
Dzisiaj zmierzą się dwie najlepsze ofensywy Premier League. Żadna z pozostałych drużyn nie zdobyła więcej bramek niż ekipy z Manchesteru. City z 46 bramkami w 15 meczach ma kapitalną średnią, wynoszącą trochę powyżej 3 trafień na mecz. Pod tym względem dla ekipy Guardioli najlepszy był październik, który rozpoczął się od rozbicia Stoke 7:2, a następnie przyszły zwycięstwa 3:0 nad Burnley i 3:1 nad Arsenalem. Średnia bramek wyniosła wtedy ponad 4,3 gola na mecz. Jeszcze lepszy byłby wrzesień, kiedy „Obywatele” najpierw dosłownie przejechali się po Liverpoolu (5:0), Watfordzie (6:0) i Crystal Palace (5:0), ale średnią (ostatecznie 4,25 gola na mecz) zepsuło skromne zwycięstwo nad Chelsea (1:0), choć trudno nazwać „skromnym” pokonanie na wyjeździe aktualnego mistrza Anglii.
Z kolei Manchester United zdobył 35 goli, co po 15 kolejkach daje średnią 2,3 gola na mecz. Najlepszy dla „Czerwonych Diabłów” był początek rozgrywek, bowiem w sierpniu mieli średnią 3,3 gola na mecz. Zdobyli wtedy 10 bramek - wygrali po 4:0 z WHU i Swansea oraz 2:0 z Leicester.
Najlepsze defensywy
Jeśli jednak ktoś oczekuje jutro wielkiej strzelaniny, może się rozczarować, ponieważ ten mecz będzie jednocześnie starciem dwóch najlepszych defensyw w lidze. Manchester City stracił 10 bramek (średnia: 0,66 gola na mecz). Podopieczni Guardioli pozwolili strzelić bramkę zawodnikom Evertonu, Bournemouth, Stoke (2), WBA (2), Arsenalowi, Huddersfield, Southampton oraz WHU. Co warte uwagi, na początku rozgrywek obrona City radziła sobie lepiej. W pierwszych siedmiu kolejkach wpuściła tylko 2 gole, natomiast w pozostałych ośmiu – aż 8. Od trzech meczów bramkarz City nie schodzi z murawy z czystym kontem.
Jeszcze mniej bramek stracił Manchester United – zaledwie 9, co daje średnią 0,6 gola na mecz. Piłkarze z czerwonej części miasta bez utraty bramki nie ukończyli starć ze Stoke (2), Huddersfield (2), Newcastle, Chelsea, Watfordem (2) oraz Arsenalem. Najlepszy był dla nich sierpień, gdy w trzech wspomnianych wcześniej meczach nie stracili ani jednej bramki, a sami zdobyli aż 10.
Dobrze spisujące się formacje defensywne obu ekip powodują, że ich bramkarze są w czołówce ligi, jeśli chodzi o mecze z czystym kontem. Na czele rankingu jest David de Gea, który w 15 kolejkach aż 9 razy zakończył mecz bez wpuszczonego gola. Ederson z kolei może się pochwalić 6 takimi występami.
Porównanie – z kim stracili punkty?
W przypadku Manchesteru City nie za wiele jest do omówienia. W drugiej kolejce zremisował z Evertonem 1:1 i to był jedyny mecz, w którym zgubił punkty. Od tamtej pory zespół Guardioli wygrywa mecz za meczem. Manchester United także już zmierzył się w tym sezonie z Evertonem, lecz nie miał problemów z pokonaniem tej ekipy (4:0). Inaczej było za to w meczu z drugą drużyną z Liverpoolu, czyli zespołem Jurgena Kloppa, z którym „Czerwone Diabły” bezbramkowo zremisowały. Dla porównania warto zauważyć, że podopieczni Guardioli rozbili „The Reds” 5:0. Ponadto wicelider zremisował ze Stoke 2:2 (City rozbiło Stoke 7:2), a także przegrał z Huddersfield 1:2 (City pokonało Huddersfield 2:1) oraz z Chelsea 0:1 (City wygrało z „The Blues” 1:0).
Mecz liczb i rekordów
Dzisiejszy mecz będzie 175. derbami Manchesteru. Dotychczas ekipa z czerwonej części miasta tryumfowała 72 razy, City zaś – 50 razy, natomiast 52 razy padł remis.
Manchester United aktualnie cieszy się serią 40 meczów domowych z rzędu bez porażki, co jest wyrównaniem klubowego rekordu. Jeśli dzisiaj nie przegra, będziemy świadkami ustanowienia nowego rekordu. Co ciekawe, ostatnią porażkę na Old Trafford „Czerwone Diabły” poniosły właśnie z City 10 września 2016 r., gdy uległy 1:2. Jest to jedyna porażka United u siebie za kadencji Mourinho.
Z kolei City w razie zwycięstwa wyrówna rekord wygranych meczów z rzędu w Premier League, który należy do Arsenalu – zespół Arsene’a Wengera w końcówce sezonu 2001-2002 i na początku rozgrywek 2002-2003 zanotował łącznie 14 wygranych meczów z rzędu.
Na koniec warto zwrócić uwagę na trenerów – Jose Mourinho oraz Pepa Guardiolę. To będzie okrągłe, dwudzieste starcie tych menedżerów. W statystykach górą jest były szkoleniowiec Barcelony i Bayernu, który z pojedynków z Portugalczykiem osiem razy wychodził zwycięsko, czterokrotnie przegrał, zaś siedem razy zremisował.
Jak zagrają?
Trudno oczekiwać od ekipy Guardioli jakiejś gruntownej zmiany stylu gry. Wszystkie drużyny katalońskiego trenera zawsze charakteryzowały się znaczącym posiadaniem piłki, zdobywaniem przestrzeni i atakiem pozycyjnym.
Zdecydowanie większą zagadkę stanowi taktyka Manchesteru United na ten mecz. Choć Pep Guardiola powiedział, iż Mourinho przeciwko mocnym zespołom stawia autobus, a jedynym miejscem, w którym wtedy atakuje, jest sala konferencyjna, ostatni wyjazdowy mecz „Czerwonych Diabłów” z Arsenalem temu przeczy. Spodziewano się wtedy spotkania podobnego do bezbarwnego pojedynku z Liverpoolem (0:0), gdy piłkarze United wyszli na boisko z myślą: „Aby nie stracić”. Tymczasem w Londynie można było przecierać oczy, gdy goście z Manchesteru od pierwszego gwizdka wyszli wysoko i ostro zaatakowali, co przyniosło im błyskawiczne, dwubramkowe prowadzenie. Później piłkarze Mourinho rzeczywiście się cofnęli, ale mieli przecież bardzo dobry rezultat. Z pewnością „The Special One” przygotuje na derby coś, czym będzie chciał zaskoczyć obronę City. Jeśli tak, nie można wykluczyć żadnego scenariusza, ponieważ defensywa „Obywateli” ma ostatnio problemy z zachowaniem czystego konta.
Oczywiście zawodnicy United nie mogą pójść na otwartą wymianę ciosów z rywalem. Nie mogą tym bardziej, że ich środek jest osłabiony brakiem Paula Pogby, który w bezmyślny sposób wykluczył się z udziału w derbach Manchesteru. Najprawdopodobniej to piłkarze City poprowadzą grę, ale podopieczni Mourinho tak czy siak będą musieli zaatakować. Granie na remis (jak z Liverpoolem) nic im nie da – po pierwsze, mają osiem punktów straty do „Obywateli”, więc remis tylko zachowa aktualny stan rzeczy, a po drugie: zawsze trzeba się liczyć z tym, że można stracić bramkę, a to postawiłoby „Czerwone Diabły” w bardzo trudnej sytuacji.
Przewidywane składy
Walka w powietrzu
Szansą dla ekipy Mourinho mogą być stałe fragmenty gry. Piłkarze Portugalczyka zdecydowanie górują nad swoimi rywalami. Dość powiedzieć, że najwyższy piłkarz City, czyli Vincent Kompany (1,93m), jest niższy od czterech zawodników United – Zlatana Ibrahimovicia (1,95m), Marouane’a Fellainiego (1,94m), Nemanji Maticia (1,94m) oraz Chrisa Smallinga (1,94m).
Ogółem w składzie City znajduje się zaledwie sześciu piłkarzy, którzy mają 1,85m lub więcej, przy czym dwóch (Benjamin Mendy i John Stones) jest kontuzjowanych. Dostępni zawodnicy to wspomniany Kompany, Yaya Toure, Eliaqium Mangala oraz bramkarz Ederson. Tymczasem w United na dwudziestu pięciu zawodników aż piętnastu ma 1,85m lub więcej, przy czym jeden jest kontuzjowany (Michael Carrick), jeden – zawieszony (Paul Pogba), a dwóch to rezerwowi bramkarze (Sergio Romero oraz Joel Pereira). Jeśli ich pominiemy, zostaje jedenastu takich zawodników: wymienieni wyżej Ibrahimović, Fellaini, Matić oraz Smalling, a także Romelu Lukaku, Victor Lindelof, Eric Bailly, Marcos Rojo, Phil Jones, Marcus Rashford i bramkarz David de Gea.
Podsumowanie
Ewentualne zwycięstwo City nie zakończyłoby rywalizacji o tytuł mistrza Anglii, ale sprawiłoby, że byłaby ona mniej emocjonująca. W razie zgarnięcia trzech punktów przez „Obywateli” mieliby oni aż 11 punktów przewagi nad drugimi w tabeli „Czerwonymi Diabłami”. Oczywiście bezsensowne jest mówienie o rozstrzygniętej walce w pierwszej połowie grudnia, ale chyba już łatwiej uwierzyć, że Karim Benzema stanie się seryjnym strzelcem w Realu Madryt, niż w to, iż walec z błękitnej części Manchesteru nagle zacznie notorycznie gubić punkty. Z perspektywy bezstronnego kibica byłoby ciekawiej, gdyby City nie uzyskało aż tak dużej przewagi. Jak natomiast będzie, przekonamy się już niedługo.
Jedno jest pewne – emocji nie zabraknie. Natomiast jedyne, czego zabraknie na pewno, to charakterystycznego głosu, który wypowie słynną zapowiedź derbów: „Proszę państwa, siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy z wielkim hitem na Old Trafford!”.

Przeczytaj również