Diogo Jota - klejnot w koronie agenta-cudotwórcy. Z nim Ronaldo nie musi martwić się o przyszłość kadry

Klejnot w koronie agenta-cudotwórcy. Z nim Ronaldo nie musi martwić się o przyszłość reprezentacji Portugalii
Fabrizio Andrea Bertani / Shutterstock.com
Od najmłodszych lat nazywano go złotym dzieckiem portugalskiej piłki nożnej. Do spółki z bratem wiedli prym w juniorskich drużynach, w których przyszło im występować. Talent, determinacja oraz wyrobiona za dzieciaka etyka pracy spowodowały, że Diogo Jota ma wszystko, by przez najbliższą dekadę grać na wysokim, europejskim poziomie. Łącznie z agentem-cudotwórcą.
Diogo Jose Teixeira da Silva przyszedł na świat 4 grudnia 1996 roku w dzielnicy Massarelos w Porto. W wieku dziewięciu lat chłopak zaczął uczęszczać na treningi Gondomar SC, skąd powędrował do seniorskiego zespołu Pacos de Ferreira. Aktualnie zadziwia piłkarski świat w barwach Wolverhampton, z każdym meczem tylko potwierdzając własną wartość.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jota w swoim krótkim resume ma już kluby formatu Atletico Madryt czy FC Porto. Jego karierą kieruje niezastąpiony, wszechmocny agent Jorge Mendes, dzięki czemu piłkarz “Wilków” spokojnie przechodzi przez kolejne szczeble futbolowego topu. Premier League oraz Liga Europy leżą u stóp wciąż perspektywicznego Portugalczyka, a on nie zawaha się schylić po szczęście.

Klasowy skrzydłowy

Było zwyczajne piątkowe popołudnie, kiedy drużyna młodzików Pacos de Ferreira stawała do ligowej potyczki przeciwko ekipie Candal. Trener Ruben Carvalho desygnował Diogo do wyjściowego składu i nie zawiódł się, ponieważ ten niesamowity młodzieniec spłacił kredyt zaufania wobec szkoleniowca z nawiązką, notując na swoim koncie hat-tricka.
Nazajutrz Jota mógł swobodnie zażywać relaksu w hotelu, ale piłka nożna wciągnęła go do tego stopnia, że nie wyobrażał sobie chwili bez futbolówki przy nodze. Przyszedł na drugą połowę spotkania starszego rocznika i zakomunikował trenerowi gotowość do gry. Po wejściu na murawę dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, dając drużynie upragnione zwycięstwo. Nikt nie miał żadnych wątpliwości: oto objawiło się złote dziecko portugalskiego futbolu.
Kilka lat później, występując już w Wolverhampton, Diogo zaliczył hat-tricka w meczu Premier League z Leicester City. Powtórzył to w Lidze Europy przeciwko Besiktasowi Stambuł i Espanyolowi Barcelona. Te dwa pojedynki pokazały, że z „Wilkami”, które pucharowe zmagania zainaugurowały od drugiej rundy kwalifikacji, trzeba się liczyć.
Umiejętności portugalskiego atakującego to bezcenny dar nie tyle dla Wolverhampton, co dla całego futbolu. Oglądanie go w akcji przynosi mnóstwo frajdy. Jota potrafi kapitalnie dryblować, świetnie łamie grę, ścinając w pole karne rywali, posiada zdolność do wymuszania fauli i - co najistotniejsze - nie boi się brać na siebie ciężaru odpowiedzialności za końcowy rezultat starcia. Zawodnikowi „Wilków” brakuje jeszcze miejscami okrzesania oraz samodyscypliny, ale kipi w nim piłkarska krew, więc to całkowicie zrozumiałe.

Perła Mendesa

Wszystkim doskonale wiadomo, że Jorge Mendes to w futbolu człowiek wpływowy co najmniej tak, jak Michael Corleone w „Ojcu Chrzestnym”. Jego propozycji się nie odrzuca. Agencja Gestifute, którą zawiaduje, stanowi istne imperium nie tylko w Portugalii, ale też na całym świecie. Super-agenta cechuje dążenie do celu “po trupach”, pewność siebie i nieustępliwość, czyniąca z niego twardego negocjatora.
Sieć kontaktów Mendesa obejmuje m.in. FC Porto, Rio Ave, Atletico Madryt, Famalicao, Vitorię Guimaraes, Valencię, czy chociażby wspomniane Wolverhampton. Właśnie w ostatnim wymienionym klubie zatrudnienie dzięki ruchom Jorge znaleźli piłkarze tacy jak: Joao Moutinho, Rui Patricio, Ruben Neves i bohater tego tekstu.
Portugalski cudotwórca prowadził wiele karier gwiazd z najwyższej półki, więc odpowiednio dba o swoich podopiecznych. Kiedy wszyscy ze środowiska futbolowego byli przeciwni przeprowadzce Joty do Anglii, piłkarz zdawał sobie sprawę, że ten ruch jest zdecydowanie przemyślany. A kilka miesięcy temu, w kwietniu, gruchnęła informacja, że Mendes poszerzył strefę działań o Serie A i porozumiał się z Lazio, dokąd mieli zostać wysłani czołowi piłkarze Wolves, w tym właśnie Jota.
Niewykluczone, że efekty tej współpracy zobaczymy jeszcze bieżącego lata. Rzekomo jednym z warunków postawionych dyrektorowi sportowemu Lazio, Igli Tare, był awans do Champions League. A że z tego punktu umowy wywiązał się bez zarzutu, wzrosło prawdopodobieństwo całej operacji. Prawdopodobny pakiet ze strony „Wilków” to Jota i Neves. Póki co, nie zdradzono ewentualnych nazwisk, które miałyby opuścić szeregi „Biancocelestich” i przenieść się do Premier League.

Rabuś Fernandes

Istnieje również inne rozwiązanie dotyczące Diogo Joty, bowiem Jorge Mendesa w ostatnim sezonie często widywano na trybunach Old Trafford. Eksperci zgodnie twierdzą, że taki kierunek dla skrzydłowego Wolverhampton jest jak najbardziej dopuszczalny. Z drugiej strony, na razie rewelacyjnie w trykocie „Czerwonych Diabłów” spisuje się Bruno Fernandes, a United dalej walczy o Jadona Sancho, monitorując też sytuację Federico Chiesy.
Pomocnika „Wolves” z Fernandesem łączą bliskie, przyjacielskie stosunki, co można by wziąć za dobrą monetę przy potencjalnym transferze 23-latka do Manchesteru United. Obaj panowie, co warto odnotować, czarują w trwającej edycji Ligi Europy. Jednak pomimo zażyłej znajomości, Jota czasem w kąśliwy - choć żartobliwy - sposób dogryza swojemu koledze.
- Mój numer to „18”, a Fernandes występuje w Manchesterze z tym numerem, więc powstałby konflikt. Podpisując kontrakt w styczniu, Bruno postawił poprzeczkę na niebotycznym poziomie wszystkim łączonym z United graczom. Poniekąd zrujnował też moje marzenia o zostaniu ważną częścią „Czerwonych Diabłów” - powiedział Jota, gromko się śmiejąc.
Jaka przyszłość czeka Diogo Jotę? Bez dwóch zdań ma przed sobą znacznie więcej otwartych furtek, niż zamkniętych. Pod opieką Jorge Mendesa nie powinien doznać żadnej krzywdy. Natomiast jakość, którą prezentuje na boisku, to inwestycja na wiele wspaniałych lat, zatem o to nie trzeba się specjalnie obawiać. Duet Mendes-Jota wydaje się być gwarantem sukcesu. A wartość piłkarza wzrośnie, jeśli Wolves skutecznie powalczą o triumf w Lidze Europy. Jutro “Wilki” przejdą chrzest bojowy w postaci ćwierćfinałowej rywalizacji z Sevillą.

Przeczytaj również