Dlaczego on nigdy nie zagrał w topowej lidze?! Hulk znów zachwyca, tym razem w swojej ojczyźnie

Dlaczego on nigdy nie zagrał w topowej lidze?! Hulk znów zachwyca, tym razem w swojej ojczyźnie
Frame / PressFocus
W swojej karierze strzelił ponad 300 goli i zanotował prawie 200 asyst. Błyszczał w każdym klubie, który przyszło mu reprezentować. 48 razy wybiegał na boisko w koszulce reprezentacji Brazylii. Raz za jego transfer płacono 40 mln euro, innym razem nawet 55. A mimo to nigdy nie zagrał w żadnej z pięciu czołowych lig Europy, co w dzisiejszych jest jakimś niewytłumaczalnym ewenementem. Teraz Hulk ma 35 lat. Występuje w Atletico Mineiro i - to nic nowego - wciąż jest w znakomitej formie.
19 sierpnia 2021 roku. Godzina 2.30 polskiego czasu. Brazylijskie Atletico Mineiro rozpoczyna mecz z argentyńskim River Plate. Stawka jest wysoka. To rewanż ćwierćfinałowej rywalizacji w Copa Libertadores, południowoamerykańskim odpowiedniku Ligi Mistrzów. W pierwszym spotkaniu ekipa z Kraju Kawy wygrała na wyjeździe 1:0. Przy jedynym golu asystował wówczas Hulk. Kilka dni później były reprezentant “Canarinhos” dokłada bramkę i jeszcze jedno decydujące podanie. Jego zespół w dwumeczu wygrywa 4:0 i melduje się w półfinale.
Dalsza część tekstu pod wideo
***
Dziś Hulk, a właściwie Givanildo Vieira de Souza, pisze już pewnie jeden z ostatnich, a może i ostatni rozdział piłkarskiej kariery. Występuje w swojej ojczyźnie i nie jest to nic specjalnie zaskakującego. Wielu brazylijskich piłkarzy z topu na stare lata wraca do Brazylii, by w blasku słońca pobawić się jeszcze trochę futbolówką. Zazwyczaj jednak robią to oni po kilku, nawet kilkunastu latach gry w czołowych klubach Europy. Historia Hulka jest inna. On nigdy nie wskoczył na najgłębszą wodę. Nie spróbował sił w czołowej lidze Starego Kontynentu. Gdy kilka dni temu poinformowaliśmy was o wyniku rywalizacji Atletico Mineiro z River Plate i wyczynach Hulka, użytkownik o pseudonimie “makic123” napisał: - Szkoda, że Hulk nigdy nie sprawdził się w naprawdę dobrej lidze. I niech to będzie wątek przewodni tego tekstu.
Nie wiem, czy był, a może wciąż jest gdzieś piłkarz tej klasy, który nigdy nie zagrał w lidze ze słynnej TOP5. Ktoś, kto potrafił zyskać taką renomę, grając wyłącznie dla klubów z drugiego szeregu Europy i świata. Chyba nie. Na pewno nie w obecnych czasach, gdy transfery sypią się jak z rękawa. Także między kontynentami.

Japońska rozgrzewka i kosmiczne liczby w Porto

Hulk swoją karierę rozkręcił w Japonii. Dość nieoczekiwany scenariusz w przypadku Brazylijczyka, ale to właśnie w Azji zawodnik, którego znakiem rozpoznawczym stało się atomowe uderzenie, pierwszy raz rozkochał w sobie kibiców. Był tam trzy lata. Zwiedził trzy kluby. Strzelił 74 gole. Średnio 25 na sezon.
Chociaż Japonia, zwłaszcza kilkanaście lat temu, nie była raczej ligą, którą z wypiekami na twarzy śledzili skauci europejskich klubów, Hulka w końcu trzeba było zauważyć. Zrobiło to FC Porto, wykładając na stół 19 mln euro. To właśnie wtedy na Estadio do Dragao, choć nie od razu, powstał kapitalny brazylijsko-kolumbijski duet z Radamelem Falcao. Hulk z sezonu na sezon był w Portugalii coraz lepszy. Strzelał i asystował na potęgę, bo trzeba przyznać, że od zawsze miał smykałkę do obu tych czynności. Najlepsze w swoim wykonaniu rozgrywki 2010/11 zakończył z bilansem, uwaga, 35 goli i 27 asyst (!).
Dziś najlepsze kluby Europy zabijałyby się za 24-latka z takimi liczbami. Wtedy zainteresowania jego usługami oczywiście też nie brakowało.
- Hulk odejdzie z Porto tylko do wielkiego klubu, który walczy o najwyższe cele. Nie jest łatwo znaleźć takiego pracodawcę. Mój klient chciałby grać w Premier League, gdzie kluby dobrze opłacają swoich zawodników. Jednakże nie otrzymaliśmy jeszcze żadnej konkretnej oferty - mówił w kwietniu 2011 roku agent piłkarza.

Miała być Premier League, była Rosja

“Gdzie kluby dobrze opłacają swoją zawodników”. No właśnie. To klucz do specyficznej kariery Hulka. Nigdy nie ukrywał on, że pieniądze są dla niego priorytetem. Nic złego. Problem w tym, że z wymarzonej Premier League nigdy nie przyszła wymarzona dla Hulka oferta, zaspokajająca jego wielkie wymagania finansowe. Dziś pewnie byłoby o to łatwiej.
- On poradziłby sobie wszędzie. W tej chwili to najbardziej rozchwytywany gracz w Europie - mówił rok później jego agent.
W międzyczasie Hulk cenę podbijał oczywiście kolejnymi meczach rozegranymi w reprezentacji Brazylii, której nie było stać na ignorowanie piłkarza tego kalibru. W koszulce “Canarinhos” wychowanek FC Sao Paulo zadebiutował w 2009 roku. Do tego momentu uzbierał 48 występów. Strzelił 11 goli. Wszystkie w meczach towarzyskich, choć grał także na mistrzostwach świata, Copa America czy w Pucharze Konfederacji.
Miał być wielki transfer, a ostatecznie latem 2012 Hulk wylądował w Zenicie Sankt Petersburg. Co nim kierowało? To żadna tajemnica. Raczej nie wizja sportowa projektu. Nie brakowało oczywiście komentarzy o braku ambicji i zapatrzeniu w petrodolary, ale Brazylijczyk nic sobie z tego nie robił. Jego kariera. Jego wybory. Postronni kibice i obserwatorzy myśleli natomiast zapewne: “ok, jeszcze trochę zarobi, znów nastrzela dużo goli w średniej lidze i w końcu pójdzie wyżej”.

Ciąg dalszy wojaży

Nie doczekali(śmy) się przez kolejne długie lata. Dziś już raczej nie czekamy. Hulk ma 35 lat i jeśli na żadnym etapie swojej kariery nie zechciał spróbować sił w czołowej lidze Europy, już tego nie zrobi. W Rosji oczywiście błyszczał. Wykręcił niemal identyczne liczby jak w Porto. Tam 77 bramek i 61 asyst w 169 meczach. Jako piłkarz Zenitu 76 goli i 60 asyst w 148 spotkaniach.
Później postawił na Azję. Z tego samego powodu, co zawsze. Pokazał też jednak, że przyzwyczaja się do miejsc. Nigdy nie zmieniał ligi po roku. W Japonii był trzy lata, w Portugalii cztery, w Rosji także cztery, w Chinach ostatecznie niecałe pięć. Tradycyjnie wymiatał. Brazylijczyk ma chyba jakiś radar w głowie. Gdy na liczniku wybija mu ponad 70 bramek dla jednego klubu, zawija manatki. Z Shanghai Port pożegnał się jako strzelec 76 goli i autor 54 asyst. Stabilnie.

W drodze po trofea

Zimą Hulk postanowił wrócić do ojczyzny, choć dużo mówiło się o tym, że może ponownie wyglądować w Porto. Ostatecznie podpisał jednak kontrakt z Atletico Mineiro i z miejsca stał się liderem zespołu. W 38 rozegranych jak na razie meczach zdobył 18 bramek i zanotował 11 asyst. Jego drużyna po 16 kolejkach jest zdecydowanym liderem brazylijskiej Serie A, gdzie Hulk może na ten moment pochwalić się mianem najlepszego zawodnika w klasyfikacji kanadyjskiej (7 goli i 5 asyst). Jeśli 35-latek poprowadzi “Alvinegro” do tytułu mistrzowskiego, będzie noszony na rękach. Atletico na triumf w tych rozgrywkach czeka od 1971 roku. To zresztą jedyne mistrzostwo Brazylii w historii klubu.
Gra toczy się jednak na kilku frontach. Na arenie Copa Libertadores zespół doszedł już do najlepszej czwórki, gdzie w dwumeczu zmierzy się teraz z Palmeiras. Hulk zdobył w tych rozgrywkach siedem bramek i ustępuje jedynie Gabrielowi Barbosie, czyli popularnemu “Gabigolowi”, o którym więcej pisaliśmy ostatnio TUTAJ. Jeśli Atletico Mineiro sięgnie po tytuł najlepszej drużyny w Ameryce Południowej, zrobi to po raz drugi w historii. Ostatnio taka sztuka udała im się w 2013 roku.
Co ciekawe, Hulk kilka dni temu zyskał niezłego kompana do rozmontowywania defensyw rywali. Kontrakt z klubem podpisał bowiem przez ostatnie miesiące bezrobotny Diego Costa.
***
Z pytaniem - jak Hulk poradziłby sobie w Premier League lub innej lidze z europejskiego topu, zostaniemy już pewnie na zawsze bez odpowiedzi. Szkoda. Brazylijczyk karierę postanowił jednak poprowadzić na własnych zasadach. I taką drogę też trzeba uszanować.

Przeczytaj również