Dorastał wśród mafii, był o krok od śmierci, w końcu spełnił piłkarskie marzenia. "Nigdy się nie poddałem"

Dorastał wśród mafii, był o krok od śmierci, w końcu spełnił piłkarskie marzenia. "Nigdy się nie poddałem"
Luca Pagliaricci / UK Sports Pics / SIPA / Pressfoc
Kiedy rówieśnicy Fabio Pisacane myśleli nad swoją przyszłością, on, mając 14 lat, zapadł w śpiączkę i walczył o życie. Ojciec młodego Włocha miał tylko jedno marzenie: aby jego syn wrócił do zdrowia. I wrócił. A następnie jako zawodowy piłkarz rozegrał ponad 100 spotkań w Serie A. Ta historia potrafi chwycić za serca i udowodnić, że w życiu można pokonać wiele przeciwności losu.
Jedynym marzeniem Fabio Pisacane było zostać zawodowym piłkarzem i zapewnić rodzinie lepszy start niż on sam miał w Neapolu. W młodym wieku wyjechał do stolicy Ligurii, aby rozpocząć treningi w akademii Genoi. Wszystko toczyło się po myśli chłopaka, aż pewnego dnia obudził się z częściowym paraliżem ciała. Musiał walczyć z ciężką chorobą, tzw. zespół Guillaina-Barrego, ale wrócił do zdrowia, został ambasadorem FIFA i kontynuował karierę, która trwała przez długie lata. Dopiero w tym roku, jako 36-latek, zawiesił buty na kołku. Dalej jednak pracuje w piłce. Wspólnie z bratem prowadzi też świetlice dla dzieci z mniej majętnych rodzin. Jego historia chwyta za serca.
Dalsza część tekstu pod wideo

Dzieciństwo pośród mafii

Fabio dorastał w trudnym środowisku, gdzie młodzież chłonęła ulica. W Neapolu w latach 90. rządziła mafia Camorra, a chłopak mieszkał w dzielnicy Quartieri Spagnoli, znanej z wysokiej przestępczości. Kiedy grywał z kolegami w piłkę, wielokrotnie był świadkiem różnych niebezpieczeństw. Raz nawet jeden z bandziorów uciekał przez ich boisko i został postrzelony. Dla młodego Włocha priorytet stanowił jednak futbol. Codziennie po szkole rzucał plecak w kąt, brał piłkę pod pachę i wychodził z domu. Wielu przyjaciół Pisacane później wpadło w szpony mafii i skończyło w więzieniach, ale on wolał zostać piłkarzem. Znajomi nazywali go “Maradona dei Quartieri”, tłumacząc dokładnie “Maradona dzielnic”.
- W latach 90. słyszeliśmy 2-3 strzały dziennie. Zawsze starałem się Fabio pomagać, ponieważ jestem od niego dziesięć lat starszy. Kiedy byliśmy mali, chodziliśmy tymi ulicami. Brałem Fabio oraz mojego przyjaciela, robiliśmy bramkę z tego, co znaleźliśmy i graliśmy tak całe dnie. Do tej pory w głowie słyszę strzały z pistoletu. Wtedy bardzo baliśmy się, że może być w to zamieszany ktoś z naszej rodziny. Od razu uciekaliśmy do domu. Popełniłem kilka błędów jako nastolatek, ale nigdy nie pozwoliłem moim braciom zrobić tego samego. Wpojono nam wartości i od razu zdaliśmy sobie sprawę, że nie możemy być częścią tego przestępczego świata - opowiadał brat Fabio Pisacane w rozmowie z Gianluką Di Marzio.

Wyjazd i choroba

Fabio Pisacane mając 12 lat został zauważony przez skautów Genoi i w młodym wieku wyjechał do akademii piłkarskiej na północy Italii. Po kilku treningach chłopak czuł się bardzo zmęczony. Zgłaszał problemy zdrowotne trenerom, ale oni to bagatelizowali. Pewnego dnia nie mógł zdjąć piżamy, ani zejść z piętrowego łóżka. Na śniadanie do stołówki został zniesiony przez kolegów, w tym Domenico Criscito, który później wystąpił 22 razy w seniorskiej reprezentacji Włoch. Klub o stanie zdrowia Fabio od razu poinformował rodziców, a ojciec wsiadł w najbliższy pociąg, aby przyjechać do syna. Determinacja taty sprawiła, że sprawę nastolatka potraktowano bardzo poważnie. Zaczęto szukać pomocy u specjalistów, ale nawet oni nie potrafili powiedzieć, co się dzieje z młodym piłkarzem. Dopiero po wysłaniu do badań płynu mózgowo-rdzeniowego ustalono, co doprowadziło do paraliżu ciała nastolatka. Fabio cierpiał na zespół Guillaina-Barrego. To rzadka choroba, w której układ odpornościowy atakuje cały układ nerwowy. Osoby cierpiące na to schorzenie mogą zostać trwale sparaliżowane, co może doprowadzić nawet do śmierci.
- Lekarze powiedzieli mi wtedy, że Fabio już nigdy nie będzie mógł grać w piłkę. Wtedy to jednak była ostatnia rzecz, na której mi zależało. Później poinformowali mnie lekarze, że nie dają mu szans na przeżycie. Powiedziałem mu wtedy: “Podczas wychowania dałem z siebie wszystko. Tam, gdzie ty idziesz, ja teraz z Tobą podążyć nie mogę” i się rozpłakałem - opowiada ojciec.
Fabio wprowadzono w stan śpiączki farmakologicznej, w której przebywał aż 22 dni. Lekarze próbowali przeróżnych metod, aby przywrócić pełną sprawność organizmu chłopaka, jednak nie przynosiły one efektów. Zbawienny skutek miało dopiero zastosowanie kortyzonu, a stan zdrowia chłopaka z dnia na dzień się poprawiał. Pisacane opuścił szpital po trzech miesiącach i rozpoczął walkę o powrót do pełnej sprawności, a przede wszystkim piłki nożnej.
- Na początku myślałem, że to może zakwasy po ciężkim treningu. Byłem przerażony. Zrobiłem serię badań, ale nikt nie potrafił nam powiedzieć, co się ze mną dzieje. Pamiętam lekarza, który powiedział: "pracuję w zawodzie od 30 lat, ale nigdy nie widziałem czegoś takiego”. W tamtej chwili nawet nie myślałem, czy znowu będę grać. Wszystkie moje wysiłki i nadzieje koncentrowały się na walce o coś znacznie cenniejszego. Leczono mnie najnowocześniejszymi metodami, ale nic nie pomagało. W dzień czasami była poprawa, ale za to w nocy było znacznie gorzej. Jedyną deską ratunku był kortyzon. Lekarze mówili ojcu, że to nie zadziała, ale potem okazało się, że ten środek uratował mi życie. Kiedy wyszedłem ze szpitala, musiałem odbudować mięśnie. Całą pracę zacząłem od zera - opowiada Fabio Pisacane.
Co jest nie do uwierzenia, kilka tygodni później młody Pisacane pojechał z młodzieżowym zespołem Genoi na turniej do Duesseldorfu i otrzymał nagrodę dla najlepszego zawodnika.

Wynagrodzona uczciwość

Fabio w przeszłości bronił barw Lumezzane, występującego na trzecim poziomie rozgrywkowym we Włoszech. Klub zalegał z pensją dla zawodników przez cztery miesiące, a trenerem zespołu był Davide Nicola, autor cudownego utrzymania Salernitany w poprzednich rozgrywkach Serie A. Podczas końcówki jednego z sezonów w barwach popularnych “Lume”, Pisacane jako kapitan odebrał telefon od Giorgio Buffone, dyrektora sportowego Rawenny. Klubu, z którym Lumezzane miało grać kolejny mecz. Piłkarz otrzymał propozycję sprzedania spotkania za 50 tysięcy euro.
- Słuchaj, ty zarabiasz grosze, poza tym klub i tak nie płaci wam przez kilka miesięcy. Jesteś z Neapolu. Powinieneś przyjąć tę łapówkę - usłyszał kapitan przez telefon.
Sama propozycja i tekst “jesteś z Neapolu. powinieneś przyjąć tę łapówkę” podziałał na Pisacane jak płachta na byka. Włoch poinformował o tym trenera oraz prezydenta klubu i wspólnie zgłosili sprawę do prokuratora sportowego. W Italii rozpętała się afera korupcyjna w niższych ligach, a Giorgio Buffone trafił do więzienia. Kilka lat później FIFA uczyniła z Fabio Pisacane ambasadorem fair play i wręczyła mu nagrodę, a dziennikarze “The Guardian” uznali go za najlepszego piłkarza 2016 roku w kategorii determinacja i poświęcenie w dążeniu do celu.
- Fabio od razu odpowiedział, że nie zrobi tego, nawet jeśli byłaby to zdecydowanie wyższa kwota. Potem też do mnie zadzwonił, chciał porady, co robić. Doszliśmy do wniosku, że było to karygodne posunięcie, więc postanowiliśmy to potępić i zgłosić całą sprawę trenerowi oraz prezydentowi. Fani Rawenny zaczęli mu grozić wszelakimi sposobami. Buffone był w piłce od ponad dwudziestu lat, był postacią znaną i lubianą, dopóki cała historia nie wyszła na jaw. To były naprawdę ciężkie dni. Fabio potem otrzymał przeprosiny za wszystkie groźby. Później zaproszono mojego brata do Rzymu na ceremonię wręczenia nagrody, a ja mu towarzyszyłem. Podziękowano nam, informując również, że Fabio dużo zaryzykowałby, gdyby przyjął pieniądze, lub nie zgłosił całej sprawy. Na samo koniec poczęstowano nas dobrą kawą - opowiada brat Fabio, Dino Pisacane.

Zasłużył

Fabio długo musiał czekać na szansę w elicie, ponieważ zadebiutował w niej dopiero jako 30-latek. Pierwsze spotkanie na poziomie Serie A rozegrał przeciwko Atalancie we wrześniu 2016 roku.
- Był to czwartek lub piątek, kiedy dowiedziałem się, że zadebiutuje w Serie A. Od momentu, gdy dowiedziałem się, że mam zagrać, to wszystkie złe chwile znowu pojawiły mi się w głowie. Marzyłem o debiucie dzień i noc przez ostatnie cztery miesiące od wywalczenia awansu. Tyle przeszedłem, ale nigdy się nie poddałem. Nigdy się nie poddałem - powiedział środkowy obrońca po meczu.
Pierwszą bramkę zdobył w finałowej kolejce sezonu 2016/17. W ostatniej akcji meczu przeciwko Milanowi strzelił zwycięskiego gola, pokonując bezradnego Gianluigiego Donnarummę. Następnie przez cztery sezony regularnie występował w pierwszym składzie Cagliari. Ostatni raz w Serie A zagrał w styczniu 2021 roku. Choć doświadczony Włoch dawał z siebie wszystko, to jednak już wiek mu nie pozwalał, aby rywalizować na tym poziomie. Kilka dni później podpisał więc kontrakt z Lecce, występującym wtedy na poziomie Serie B. Tam jednak rozegrał łącznie tylko dziesięć spotkań. Nie był w stanie na dłuższą metę wygryźć ze składu podstawowych defensorów Lecce. Dużo pracował nad formą, ale przed końcem ubiegłego sezonu postanowił zakończyć profesjonalną karierę. Fabio nie odwrócił się jednak od piłki nożnej i obecnie pełni rolę asystenta Fabio Liveraniego w sztabie szkoleniowym Cagliari.
Pisacane wspólnie z bratem jest także właścicielem świetlicy w dzielnicy, w której obaj dorastali. Razem pomagają dzieciom z biednych rodzin i gwarantują im spokojne miejsce, w którym mogą po szkole spędzić czas.
- To nie jest pub, to nie jest bar, to nie jest restauracja. Jest to schronieniem dla wszystkich młodych osób z trudnościami ekonomicznymi, którzy muszą żyć za kilka euro dziennie. Dajemy wszystkim możliwość spędzenia dnia bez obciążenia. Podajemy specjały wszystkich regionów, w których grał Fabio - tłumaczy Dino Pisacane
Powiedzmy sobie wprost: historia Fabio Pisacane zasługuje na pełnometrażowy film dokumentalny. Ależ to by się oglądało, prawda?

Przeczytaj również