Drużyny Polaków znów straciły punkty w Premier League. Klich i Bednarek bez powodów do radości

Drużyny Polaków znów straciły punkty w Premier League. Klich i Bednarek bez powodów do radości
Stuart Martin / PressFocus
Jan Bednarek oraz Mateusz Klich wystąpili od pierwszej minuty w sobotnich spotkaniach Premier League. "Święci" jedynie zremisowali 2:2 z Burnley. Podopieczni Marcelo Bielsy przed własną publicznością w ostatniej chwili wyrwali punkt Wolverhampton.
Piłkarze Southampton przed tygodniem przełamali wreszcie niemoc w Premier League, wygrywając z Leeds. W sobotę nie zdołali jednak pójść za ciosem, choć mierzyli się z jedną z najsłabszych drużyn w stawce.
Dalsza część tekstu pod wideo
Spotkanie z Burnley od początku nie układało się po myśli "Świętych". Już w 13. minucie to ich rywale wyszli na prowadzenie, gdy do siatki trafił Maxwel Cornet.
Jeszcze przed przerwą gospodarze doprowadzili do wyrównania. Po dośrodkowaniu Redmonda z rzutu wolnego debiutanckie trafienie w Premier League mógł świętować Livramento.
Na początku drugiej części spotkania Southampton wyszło nawet na prowadzenie. Bramkarza Burnley pokonał będący ostatnio w znakomitej formie Albańczyk, Armando Broja.
Ostatnie słowo należało jednak do zespołu gości. W 57. minucie dublet skompletował Cornet. Remis 2:2 utrzymał się do samego końca spotkania. W efekcie "Święci" spadli na 16. miejsce w tabeli. Burnley wciąż jest natomiast 18.
Pomiędzy dwoma wymienionymi wyżej drużynami znajduje się Leeds. Podopieczni Marcelo Bielscy, którzy tak dobrze spisywali się w zeszłym sezonie, tym razem musieli nie zdołali pokonać Wolverhampton.
"Wilki" przez długi czas były bliskie czwartego zwycięstwa z rzędu w obecnych rozgrywkach. W sobotę wynik szybko otworzył Hee-Chan Hwang, który trafił do siatki już w 10. minucie.
Leeds do samego końca starało się odrobić straty, Bielsa dość szybko dokonał trzech zmian, zdejmując z boiska między innymi Mateusza Klicha Zastępujący Polaka Joe Gelhardt w końcówce miał co prawda dwie dobre okazje na gola, ale w bramce Wolves znakomicie spisywał się Jose Sa.
Portugalczyk dwoił się i troił, ale w doliczonym czasie gry musiał skapitulować. Z rzutu karnego trafił bowiem Rodrigo, dając swojej drużynie chociaż jeden punkt. Na więcej gospodarzom zwyczajnie zabrakło już bowiem czasu.

Przeczytaj również