Dudek Dance, sześć goli Barcelony, piorunująca końcówka Manchesteru United... Najlepsze mecze w historii Ligi Mistrzów

Dudek Dance, sześć goli Barcelony, piorunująca końcówka Manchesteru United... Najlepsze mecze w historii Ligi Mistrzów
Shutterstock
Za nami 25. sezonów Ligi Mistrzów. W dniu inauguracji kolejnej edycji dobrze przypomnieć sobie najlepsze mecze w historii tych rozgrywek. Ich wyboru dokonali dziennikarze magazynu "FourFourTwo".
Na liście nie brakuje pomnikowych spotkań, ale jest też kilka mniej oczywistych wyborów. Poniżej prezentujemy czołową dziesiątkę rankingu wraz z krótkimi uzasadnieniami.
Dalsza część tekstu pod wideo
10. Real – Atletico 4:1 (finał, 2013/14)
Po raz pierwszy w finale Ligi Mistrzów zagrały dwie drużyny z jednego miasta. Już w dziewiątej minucie z boiska musiał zejść kontuzjowany Diego Costa, ale nie przeszkodziło to Atletico objąć prowadzenia – w 36. miniucie gola strzelił Diego Godin. Piłkarze Diego Simeone bronili się heroicznie niemal do końca meczu. W doliczonym czasie gry wyrównał Sergio Ramos. W dogrywce Real nie dał już szans wycieńczonym rywalom z Madrytu – na listę strzelców wpisali się Gareth Bale, Marcelo i Cristiano Ronaldo. Carlo Ancelotti mógł świętować swój trzeci Puchar Europy w trenerskiej karierze.
9. Werder – Anderlecht 5:3 (faza grupowa, 1993/94)
Jeden z najbardziej niesamowitych meczów w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Po 24 minutach Anderlecht prowadził w Bremie już 3:0. Mistrzowie Niemiec nie złożyli jednak broni. Do akcji wkroczył Wynton Ruffer. Najlepszy piłkarz w dziejach Nowej Zelandii strzelił dwa gole i napędzał kolejne ataki Werderu. Zespół Otto Rehhagela zdobył aż pięć bramek w ciągu 23 minut!
8. Borussia Dortmund – Malaga 3:2 (ćwierćfinał, drugi mecz, 2012/13)
Borussia wyszła z trudnej grupy z Realem i Manchesterem City, a w kolejnej rundzie wygrała z Szachtarem. W ćwierćfinale ekipa Juergena Kloppa trafiła na Malagę. W pierwszym meczu goli nie było, w rewanżu spadł ich prawdziwy grad. Jeszcze w 90 minucie Hiszpanie byli w komfortowej sytuacji – prowadzili 2:1. Doliczony czas należał jednak do Borussii. Najpierw do bramki trafił Marco Reus, a chwilę później w gigantycznym zamieszaniu piłkę do siatki wepchnął Felipe Santana. Dortmund oszalał!
7. Juventus – Manchester United (półfinał, drugi mecz, 1998/99)
Powiedzieć, że był to jeden z lepszych meczów Roya Keane'a w Manchesterze United to tak, jakby stwierdzić, że Kaplica Sykstyńska ma nieźle pomalowany sufit. Po dziesięciu minutach rewanżowego meczu w półfinale Juventus prowadził z „Czerwonymi Diabłami” już 2:0, co przy remisie 1:1 w pierwszym meczu stawiało go w komfortowej sytuacji.Wtedy do roboty wziął się Keane, który był nie do zatrzymania. Na boisku robił wszystko – strzelił gola i miał udział przy trafieniach Dwighta Yorke'a i Andy'ego Cole'a. Niestety dostał też żółtą kartkę, która wyeliminowała go z wielkiego finału.
6. AS Monaco – Real 3:1 (ćwierćfinał, drugi mecz, 2003/04)
Zgodnie z obecnie panującymi zwyczajami piłkarze powstrzymują się od nadmiernego okazywania radości po golach strzelonych swoim byłemu klubowi. Tym bardziej, jeśli akurat są z niego wypożyczeni, a on wypłaca im większość wynagrodzenia. Fernando Morientes miał to gdzieś. Hiszpan w sezonie 2003/04 został wypożyczony z Realu do AS Monaco i przeżył z nim piękną przygodę w Lidze Mistrzów. Przy okazji miał okazję pognębić „Królewskich” w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. W pierwszym meczu piłkarze z Księstwa przegrali z Realem 2:4. Choć rewanż rozpoczęli od straty gola, to później w wielkim stylu wywalczyli awans do półfinału. Morientes był jednym z architektów sukcesu – strzelił gola i wypracował trafienie Ludovica Giuly'ego.
5. Deportivo La Coruna – AC Milan 4:0 (ćwierćfinał, drugi mecz, 2003/04)
Przed kwietniem 2004 roku nie zdarzyło się, by ktokolwiek w fazie pucharowej Ligi Mistrzów odrobiła trzybramkową stratę z pierwszego meczu. Wydawało się, że podobnie będzie w przypadku Deportivo, które w pierwszym meczu przegrało z Milanem aż 1:4. Hiszpanie jednak się nie poddali – w rewanżu już do przerwy prowadzili 3:0.Gdy w drugiej połowie wynik ustalił Fran, Carlo Ancelotti wyglądał jak zbity pies.
4. AC Milan – Barcelona 4:0 (finał, 1993/94)
Za faworyta uchodził „Dream Team” Johana Cruyffa, który wygrał Ligę Mistrzów dwa sezony wcześniej. Zgubiło go jednak przekonanie o własnej wielkości. - Byliśmy zbyt pewni siebie. Myśleliśmy, że wygramy nawet wtedy, gdy zagramy na 60, czy 70 procent – wspomina Albert Ferrer, wówczas prawy obrońca Barcelony. Fabio Capello miał inne zdanie. Trenera Milanu uspokoił się po tym, jak Cruyff nie zdecydował się na wystawienie Michaela Laudrupa. Zdeterminowany Milan rozbił Barcelonę aż 4:0. Gwiazdą meczu był Dejan Savicević – strzelec dwóch goli. Jeden z nich, efektowny lob, stał się jednym z symboli rozgrywek.
3. Manchester United – Bayern 2:1 (finał, 1998/99)
- Sam Hitchcock by tego nie wymyślił! - ekscytował się po zakończeniu meczu Dariusz Szpakowski. Bayern prowadził od początku meczu – gola z rzutu wolnego strzelił Mario Basler. Manchester United długo bił głową w mur, ale do końca meczu wierzył w odrobienie strat. Najważniejsze strzały oddano w doliczonym czasie gry – wyrównał Teddy Sheringham, a Ole Gunnar Solskjaer dał zwycięstwo MU. Do historii przeszedł obrazek rozpaczającego Samuela Kuffoura, który bił pięścią w murawę Camp Nou.
2. Barcelona – PSG 6:1 (1/8 finału, rewanż, 2016/17)
To było tylko kilka miesięcy temu... Barcelona najpierw sensacyjnie przegrała z PSG 0:4, a w rewanżu jeszcze bardziej sensacyjnie odrobiła straty. Gdy w 62. minucie Edinson Cavani strzelił gola, wydawało się, że z drużyny Luisa Enrique uszło powietrze. Końcówka była jednak niesamowita – od 88. minuty do końca meczu Barcelona strzeliła trzy gole. W tym czasie ówcześni mistrzowie Francji nie powąchali piłki – wymienili zaledwie cztery podania. Nic dziwnego, że po tak intensywnych emocjach Gerard Pique przewidywał eksplozję radości i baby boom w stolicy Katalonii.
1. AC Milan – Liverpool 3:3 (finał, 2004/05)
To wszystko nie miało prawa się wydarzyć. Przed meczem wystarczyło rzucić okiem na składy: z jednej strony Paolo Maldini, z drugiej Djimi Traore. W Milanie grali Andrij Szewczenko, Clarence Seedorf, czy Alessandro Nesta, a w Liverpoolu Milan Baros, John Arne Riise i Steve Finnan. Różnica w potencjale obu drużyn była więc ogromna. Było ją widać w pierwszej połowie – Maldini strzelił jednego gola, dwa dołożył Hernan Crespo. Na temat tego, co stało się w przerwie, powstało wiele legend. Po przerwie Liverpool odrobił straty w ciągu sześciu minut – gole strzelali Steven Gerrard, Vladimir Smicer i Xabi Alonso. Później błyszczał Jerzy Dudek. Najpiew w genialny sposób obronił strzał Szewczenki, a w rzutach karnych słynnym tańcem zahipnotyzował graczy Milanu. Serginho huknął nad poprzeczką, a strzały Pirlo i Szewczenko odbił były reprezentant Polski. To były interwencje na wagę zwycięstwa w Lidze Mistrzów!

Przeczytaj również